Była to jedna z "większych" walk w historii polskiego MMA. Obaj z zawodników do mieszanych sztuk walki trafiali przecież jako gwiazdy innych dyscyplin - Marcin Różalski odnosił sukcesy w K-1 czy boksie tajskim, zaś Mariusz Pudzianowski był... strongmanem.
"Płocki Barbarzyńca" ponownie zaskoczył swoim wejściem do klatki. Tym razem hit dawnych lat "Cała sala śpiewa z nami" Jerzego Połomskiego "rozgrzał" do wojny utytułowanego Polaka.
Płocczanin rozpoczął od kilku kopnięć w stójce. Na chwilę wynikła "bójka" pod siatką, ale nie była ona fatalna w skutkach dla żadnego z fighterów. Przypadkowo "Różal" trafił "Pudziana" w krocze, więc walkę na chwilę zatrzymano. Pudzianowski szybko starał się "zemścić" na Różalskim, rozpoczynając serię uderzeń, dzięki którym znalazł się w pozycji z góry w parterze! Ogromne znaczenie miała siła dawnego strongmana. Rozbijał on twarz 37-latka, aż pojawiło się na niej duże rozcięcie.
Początek odsłony drugiej to bijatyka! "Pudzian" ponownie realizował swój gameplan - poszedł po obalenie i po minucie starcia rzucił "Różalem". Próbował go demolować, ale nagle sytuacja się odwróciła! Różalskiemu udało się zapiąć duszenie gilotynowe i poddać Mariusza Pudzianowskiego! Fani na pewno nie spodziewali się takiego finiszu starcia!
ZOBACZ WIDEO Jędrzejczyk: byliśmy o krok od zwycięstwa
Moze i maja jaja i napindalaja się zdrowo ale z MMA nie ma to nic wspolnego. Bo co mozna powiedziec kiedy polży Czytaj całość