Agnieszka Niedźwiedź wraca do gry, to może być wyjątkowy weekend

Materiały prasowe / Ladies Fight NIght / Na zdjęciu: Agnieszka Niedźwiedź w ringu
Materiały prasowe / Ladies Fight NIght / Na zdjęciu: Agnieszka Niedźwiedź w ringu

Najgroźniejsza mama w Polsce wraca do walki. W nocy z soboty na niedzielę w Kansas niepokonana Agnieszka Niedźwiedź stoczy 10. bój w karierze. Co ciekawe, kilka godzin wcześniej do klatki w Ciechanowie wejdzie jej brat Adam.

W tym artykule dowiesz się o:

Takie rodzeństwo to w polskim sporcie rzadkość. Oboje zaczynali od zmagań w judo, ale na dalszym etapie przygody ze sportem postawili na MMA. Agnieszka wróciła do zawodowej kariery po urodzeniu dziecka. Adam postanowił spróbować swoich sił w programie Top Model. W sobotę MMA znów wyjdzie na pierwszy plan. Agnieszka na gali Invicta FC 23 zmierzy się z Vanessą Porto. Adam podczas PLMMA 73 w Ciechanowie stoczy bój z Pawłem Trybałą.

Artur Mazur, WP SportoweFakty: Jak mija aklimatyzacja w Stanach?

Agnieszka Niedźwiedź: - Jestem bardzo zadowolona, podróż minęła bez żadnych komplikacji, opóźnień. Poza tym, że cała wyprawa do Kansas była zwyczajnie męcząca, wszystko jest w porządku. Przystosowałam się do strefy czasowej i warunków, jakie tu panują. Na początku pobytu byłam senna, bo mało spałam w samolocie. Przetrwałam kryzys i położyłam się spać wieczorem czasu lokalnego. Jest dobrze.

[b]

Pani wyjazdy na gale już nie są takie same. Od niespełna dwóch lat jest pani mamą.[/b]

- To prawda, teraz moim wyjazdom towarzyszy zdecydowanie więcej emocji. Tęsknie za tym moim małym szkrabem. Jak tylko wylądowałam w Stanach, chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do domu. Cały czas chcę wiedzieć, co u niego. Brakuje mi go, ale wiem, po co tu przyleciałam. Z drugiej strony takie rozstania jeszcze bardziej umacniają naszą więź. Powroty są wspaniałe.

Czy Vanessa Porto to najtrudniejsza rywalka w dotychczasowej karierze?

- Z całą pewnością tak. Jest wysoko notowana: w jednym rankingu zajmuje 4. miejsce, w innym jest 2. Na tym etapie kariery to wymarzona dla mnie rywalka. Bardzo się cieszę, że trafiam na kogoś z czołówki kategorii muszej. To okazja, żeby udowodnić wszystkim, że ja też do tej czołówki należę.

Jak pani określi swoją przeciwniczkę?

- Jest twarda, doświadczona, solidna, mocna w każdej płaszczyźnie. Najgroźniejsza jest jej prawa ręka, potrafi nią przyłożyć. Tym lepiej - damy dobrą walkę. Ja mam za sobą świetny okres przygotowawczy w Grapplingu Kraków pod okiem Łukasza Chlewickiego. Miałam okazję posparować z Karoliną Kowalkiewicz. Wierzę, że to zaprocentuje.

Ten pojedynek może otworzyć wiele drzwi. Nie tak dawno UFC ogłosiło powstanie kategorii muszej, w której pani rywalizuje.

- Bardzo się ucieszyłam z tego powodu. Fajnie, że UFC w końcu postanowiło powołać do życia tę kategorię. Jeśli ta dywizja ruszy pełną parą, to stanie się najsilniejszą wśród pań. Większość dziewczyn przejdzie do tej wagi - to naturalna kategoria kobieca. Nie mam wątpliwości, że poziom będzie tu najwyższy.

Czy można powiedzieć, że to pani ostania walka poza UFC?

- Nie mam pojęcia, co się wydarzy. Na razie skupiam się tylko na starciu z Vanessą Porto. Po nim będziemy decydować, co dalej. To tylko pokazuje, jak ważna batalia mnie czeka.

Zastanawiam się, co się dzieje w pani rodzinnym domu. W sobotę walczy pani w Kansas, a brat Adam tego samego dnia w Ciechanowie.

- Mama już od tygodni się stresuje. Ostatnie dni przed pojedynkami są dla niej szczególnie trudne. Denerwuje się bardziej niż my. Z jednej strony się martwi, ale z drugiej kibicuje. Wybiera się do Ciechanowa, gdzie swój pojedynek stoczy Adam. Walka w tym samym czasie ma swoje plusy. Jak się spotykamy, to możemy się sobie wyżalić, ponarzekać na zmęczenie, na monotonną dietę. Paradoksalnie to pomaga, wspieramy się.

Domyślam, że po pojedynku Adama urządzenia mobilne i komputery pójdą w ruch.

Scenariusz jest prosty: Adam wygrywa swoją walkę i cała rodzina idzie świętować. Później włączają mój pojedynek na komputerze i prawdziwe, ostre świętowanie dopiero się zacznie. Coś mi się wydaje, że będziemy bawić się wspólnie przez internet.

ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski: Poczułem ból i niemoc. To ohydne, okrutne i nie do opisania

Komentarze (0)