"Butcher" w UFC zadebiutował już w 2015 roku. Pokazał się ze świetnej strony na gali w Krakowie, gdzie pokonał byłego mistrza afrykańskiej organizacji EFC, Garetha McLellana. Jeszcze lepiej zaprezentował się w drugim występie i na gali w Meksyku zwyciężył Hectora Urbinę. Niedługo później zdecydował się jednak tymczasowo zawiesić rękawice na kołku.
Wraz z początkiem 2018 roku Bartosz Fabiński wrócił do sali treningowej. Do oktagonu wyszedł 22 lipca w Hamburgu - nie dał szans Emilowi Weberowi Meekowi i po całkowitej dominacji wygrał przez decyzję.
Wygląda na to, że do jego kolejnej walki powinno dojść szybciej. Polak wybrał już nawet rywala, z którym mógłby się zmierzyć. Na Twitterze ogłosił, że chciałby pomścić rodaka Davida Zawadę i zawalczyć z Dannym Robertsem.
Do pojedynku byłego wojownika KSW z Anglikiem również doszło na gali u naszych zachodnich sąsiadów. Faworyzowany "Hot Chocolate" wygrał przez niejednogłośną decyzję, co spotkało się z częściowym niezadowoleniem u kibiców i ekspertów - werdykt był bardzo trudny do wskazania. Ponadto walka była bardzo wyrównana i niezwykle emocjonująca, za co obaj fighterzy zostali nagrodzeni bonusami po 50 tysięcy dolarów.
Brytyjczyk w UFC występował częściej niż Polak, ale z rankingowego punktu widzenia ten pojedynek miałby duży sens i ewentualne zwycięstwo którąś ze stron przybliżyłoby do czołówki. Roberts w słynnym oktagonie walczył ośmiokrotnie, z czego pięć pojedynków zakończył na swoją korzyść.
ZOBACZ WIDEO Poznaj Marcina Żarneckiego, który podbił serca Chorwatów. Polskiego bohatera odwieźliśmy do domu