Najważniejsze starcie wieczoru zapowiadało się emocjonująco. Obaj zawodnicy raz się już zmierzyli. W kwietniu 2016, kiedy dopiero zaczynali swoje kariery w UFC, lepszy okazał się Francis Ngannou, który wygrał po dziesięciu minutach przez TKO.
Tym razem paryżanin również okazał się lepszy od Curtisa Blaydesa. Pojedynek rozstrzygnął jednak na swoją korzyść o wiele szybciej. Już po 30 sekundach posłał rywala na deski. Amerykanin starał się wstać i wytrzymał kolejne 10 sekund, ale później Francuz dokończył starcie. Przynajmniej zdaniem arbitra, ponieważ wydaje się, że Blaydes mógł dostać jeszcze kilka chwil, aby dojść do siebie.
32-letni Ngannou w UFC występuje od 2015 roku i w tym czasie zdążył osiągnąć już kilka sukcesów. Jest byłym pretendentem do tytułu mistrza wagi ciężkiej. Na początku 2018 przegrał ze Stipem Miocicem. Wcześniej rozprawiał się jednak z Andriejem Arłouskim czy Alistairem Overeemem.
Po pojedynku reprezentant MMA Factory zaznaczył, z kim chciałby zmierzyć się w kolejnym starciu. Jako potencjalnych konkurentów wyłonił Juniora dos Santosa, Aleksandra Wołkowa i Stipego Miocica.
ZOBACZ WIDEO ACB 90: trener Marcina Helda ocenił walkę w Moskwie