Jeremy Stephens miał myśli samobójcze. "Nie wierzyłem w siebie"
Jeremy Stephens (28-15) 2 marca na UFC 235 w Las Vegas stoczy kolejną walkę dla amerykańskiej organizacji. 32-latek powróci do oktagonu po uporaniu się z depresją. Czołowy zawodnik wagi piórkowej przyznał, że miał myśli samobójcze.
Jeremy Stephens przyznał w rozmowie z dziennikarzem Arielem Helwanim, że porażka ze "Scarface" zmieniła jego życie, na tyle, że popadł on w depresję i miał myśli samobójcze. - Byłem gotowy zostawić żonę, dzieci, wszystko... Miałem myśli samobójcze. Nie wierzyłem w siebie - powiedział.
Zobacz także: Karta walk FEN 24 w komplecie
W trudnych chwilach pomocną dłoń weteranowi UFC wyciągnął jego trener, Eric Del Fierro, który zalecił mu udział w programie, który ma na celu podniesienie własnej samooceny. Ta akcja zakończyła się sukcesem, Stephens powrócił do treningów i po 8 miesiącach ponownie wejdzie do oktagonu.
ZOBACZ WIDEO Kawulski o planach KSW na rok 2019. "Nasz cel to zagranica. Chcemy przyśpieszyć"- Prawdopodobnie jestem jednym z najtwardszych gości, jakiego możecie spotkać. Na końcu jestem tylko człowiekiem, mam uczucia. Ten program pomógł mojej rodzinie - dodał czołowy zawodnik kategorii piórkowej.
Zobacz także: Wielka szansa przed Pawłem Brandysem
Na UFC 235 Stephens zmierzy się z Zabitem Magomedszaripowem. Dla 32-latka z klubu Aliance MMA będzie to jubileuszowy, 30. pojedynek dla amerykańskiej organizacji.