To może być jedna najkrótszych sportowych emerytur w polskim sporcie. Marcowa deklaracja Różalskiego o zakończeniu zawodowej kariery nie odstraszyła promotorów. Zadziała dokładnie odwrotnie. Dziś na ręce menadżera zawodnika z Płocka spływają kolejne oferty: od Wołgi po Filadelfię.
"Różalu", wróć!
Jako pierwsi w tym roku kuszenie "Różala" rozpoczęli przedstawiciele Samara MMA Federation. Ich flagowym produktem są gale Battle on Volga. To właśnie na jednej z nich Różalski mógł się zmierzyć z legendą MMA Aleksandrem Jemielianienką. Rosjanin to wciąż uznana marka, ale również postać pełna kontrowersji. Starcie z pewnością odbiłoby się echem na całym świecie. Tak się jednak nie stało, ponieważ Polak nie skorzystał z propozycji.
Po długich miesiącach "cichych dni" do Różalskiego zapukali również przedstawiciele KSW. Ale bez konkretnej oferty, a jedynie ze wstępnym zainteresowaniem. Z naszych ustaleń wynika, że Różalski nie powiedział "nie". Pewne jest jedynie to, że oczekiwania stron mocno się rozminęły.
Sytuację tę chce wykorzystać ACA, która po raz drugi kusi Różalskiego. Czeczeńska organizacja już dwukrotnie zawitała w tym roku do Polski, a w końcówce roku zorganizuje w Warszawie jeszcze jedną galę. Zainteresowanie Różalskim nie może zatem dziwić. Pochodzący z Płocka zawodnik już kilkukrotnie walczył w stolicy, gdzie ma szeroką rzeszę fanów. Przedstawiciele ACA sięgnęli głęboko do kieszeni i wciąż negocjują z Arturem Ostaszewskim, menadżerem Różalskiego.
Czeczeni nie są jednak jedyni w długiej kolejce. Na stole leży też oferta z Fame MMA oraz Babilon MMA. Pierwszy twór to najprężniej rozwijająca się w ostatnim czasie polska organizacji sportów walki... z przymrużeniem oka. Właścicielem Babilon MMA jest Tomasz Babiloński, który ponownie zapragnął zorganizować walkę Różalskiemu.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #34: menadżer o możliwym powrocie Marcina Różalskiego
Zobacz także: KSW wróci na PGE Narodowy
Najbardziej sensacyjna oferta została jednak nadesłana z Filadelfii. To właśnie tam swoją siedzibę ma rozwijająca się w zawrotnym tempie Bare Knuckle Fighting Championship. Federacja ta zaprasza do bokserskiej walki na gołe pięści znanych, charyzmatycznych zawodników MMA i pięściarzy. Do tej pory bez rękawic pomiędzy liny weszli między innymi Artem Lobov, Ricco Rodriguez, Kendall Grove, Chase Sherman czy Chris Leben. Zainteresowanie Różalskim nie powinno nikogo dziwić. Pierwsza oferta została odrzucona, ale Amerykanie nie odpuszczają i wyszli z nową propozycją. Rozmowy trwają.
Czy komuś z wymienionych uda się skusić Różalskiego? - Ciężko mi jest powiedzieć, że ja na milion procent nie zawalczę. Ja nie chciałbym zawalczyć. Chciałbym, aby moje życie się poukładało tak, że nie będę zmuszony, co kuszony, żeby tam wrócić. Ja nie będę się zarzekał, że nie wejdę - powiedział w jednym z wywiadów "Różal".
"Barbarzyńca", który zdobył serca kibiców
Różalski to jedna z najbarwniejszych postaci w polskich sportach walki. Karierę rozpoczynał od kickboxingu, w którym otarł się o światową czołówkę. Po sportach uderzanych, w których stoczył ponad trzydzieści walk, przyszedł czas na mieszane. W listopadzie 2010 roku podpisał kontrakt z KSW. To był strzał w "dziesiątkę" dla obu stron. "Różal" szybko zrozumiał, na czym polega MMA i dołożył do tego charakterystyczny wygląd oraz barwny sposób opisywania rzeczywistości. Sukces wydawał się murowany. Ten przyszedł po zwycięstwie nad Mariuszem Pudzianowskim. W maju 2017 roku na wypełnionym po brzegi PGE Narodowym "Różal" znokautował Brazylijczyka Fernando Rodriguesa i zdobył pas KSW w wadze ciężkiej.
Rzeczywistość okazała się jednak przewrotna, ponieważ była to ostatnia jak do tej pory walka płocczanina w KSW. W mieszanych sportach walki Różalski stoczył jedenaście pojedynków (wygrał siedem z nich, a cztery razy przegrał). W wyniku nieporozumień "Różal" rozstał się z polskim gigantem MMA i wrócił do korzeni. Ale nie na długo. W kickboxingu stoczył zaledwie jedną walkę. W 2018 roku pokonał na gali DSF Petera Grahama. To była zapowiedź lepszych czasów, które... nie nadeszły.
W wyniku kolejnych odwołanych walk na galach DSF i zgrzytów z organizacją Babilon MMA, Różalski zakończył karierę. - Żeby nie być gołosłownym: w tym momencie kończę jakąkolwiek współpracę z federacjami sportowymi w Polsce - powiedział w marcu tego roku. - Odechciało mi się. Najnormalniej w świecie straciłem do tego zapał i prąd. Może to się zmieni. Mam nadzieję, że nie. Bardzo wszystkim dziękuję i pozdrawiam - dodał.
Szybko jednak okazało się, że sporty walki cierpią na brak charyzmatycznych postaci pokroju "Płockiego Barbarzyńcy". Potwierdzeniem tego są kolejne oferty, które spływają z całego świata. Kuszenie "Różala" trwa, a on sam nie jest już tak nieugięty jak kilka miesięcy temu.
Zobacz także: KSW 50: Damian Grabowski rywalem Philipa De Friesa. Stawką pas wagi ciężkiej