Materiały prasowe / Na zdjęciu: Adrian Bartosiński

Na rękach nosił go "Pudzian". Wykupił się na show Polsatu

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Adrian Bartosiński

Małego Adriana na rękach nosił sam Mariusz Pudzianowski. Później Bartosiński robił co chciał w wadze półśredniej KSW. W sobotę, w Gliwicach, będzie chciał pokazać, że jego niespodziewana porażka z Chalidowem była tylko wypadkiem przy pracy.

W sobotę oczy tysięcy polskich kibiców będą wpatrzone w Arenę Gliwice, gdzie odbędzie się gala XTB KSW 105 naszpikowana gwiazdami. Oprócz pojedynków Mariusza Pudzianowskiego z Eddie Hallem i Artura Szpilki z Errolem Zimmermanem kibiców elektryzuje także chociażby starcie Adriana Bartosińskiego z Andrzejem Grzebykiem.

Będzie to drugie podejście obu zawodników do rewanżowego starcia. Rok temu Bartosiński z Grzebykiem nie stanęli naprzeciwko siebie w oktagonie, bowiem drugi z wymienionych musiał zrezygnować z walki z powodu kontuzji. Grzebyka zastąpił Igor Michaliszyn.

Starcie przyniosło olbrzymie emocje, a w trzeciej rundzie Bartosiński popisał się najlepszym poddaniem wieczoru. Poddał Michaliszyna dźwignią na kolano i po raz drugi w swojej karierze obronił mistrzowski pas w wadze półśredniej KSW.

Mały Adrian na rękach "Pudziana"

Niespełna 30 lat wcześniej kilkumiesięczny Bartosiński był noszonych na rękach przez samego Mariusza Pudzianowskiego. Legenda KSW przyjaźni się z jego ojcem.

- Dobrze się znają z lat młodzieńczych. Stali razem na bramkach. Później utrzymywali już trochę mniejszy kontakt, ale generalnie żyli w dobrych relacjach - mówił dla MMA Rocks Bartosiński.

"Pudzian" odwiedzał ich w rodzinnym domu w Rawie Mazowieckiej. Bawił się z małym Adrianem, ale teraz - 29 lat później - obaj nie powiedzą o sobie, że są przyjaciółmi.

Pudzianowski miał trenować w klubie Octopus, w którym do walk przygotowuje się Bartosiński. Były strongman nie dogadał się jednak w sprawach finansowych, doszło do kilku nieporozumień, w wyniku których między Pudzianowskim a Bartosińskim nie ma dobrej chemii.

Multidyscyplinarny sportowiec

Zanim zaczął swoją przygodę ze sztukami walki, Bartosiński próbował swoich sił w wielu sportach i to z sukcesami. Reprezentował barwy piłkarskiej Mazovii Rawa Mazowiecka, klubu z ligi okręgowej. Po pięciu latach zakończył jednak przygodę z piłką. Odnajdywał się w innych sportach. Grał w szkolnej drużynie unihokeja, z którą osiągał sukcesy w mistrzostwach wojewódzkich.

Nie straszna była mu także lekkoatletyka oraz koszykówka. Każda z tych dyscyplin pomogła stać się mu bardziej wszechstronnym sportowcem, który od kilku lat zachwyca kibiców swoimi pojedynkami w oktagonie. Karierę w MMA zaczął od pojedynków amatorskich. Pierwszą zawodową walkę stoczył z Wojciechem Żuchnikiem w marcu 2018 roku. Bartosiński zdominował rywala i sędziowie nie mieli kłopotów z wyłonieniem zwycięzcy.

Wykupił się na show Polsatu

Efektowne i efektywne walki zaowocowały kontraktem w federacji FEN. W debiucie dla tej organizacji znokautował Krystiana Bielskiego. Dla FEN jednak długo nie powalczył. Bartosiński zdecydował się wykupić swój kontrakt, a wszystko po to, by móc wziąć udział w reality show Polsatu "Tylko jeden". Stawka była ogromna. Zwycięzca programu zapewniał sobie kontrakt w KSW.

- Na początku była trochę burza i nie wiedziałem, jak to się zakończy, ale generalnie rozstaliśmy się z FEN na pokojowych warunkach. Zażądali od nas kwoty, którą zapłaciliśmy. Chciałem się sprawdzić na wyższym poziomie sportowym i nie ma się co oszukiwać, KSW taki gwarantuje. Do tego dochodzą lepsze płace, co jest ważne dla mnie, młodego zawodnika - mówił Bartosiński dla "Fight Sport".

Ostatecznie doszedł do finału programu, ale nie mógł w nim wystąpić z powodu kontuzji. Zrobił jednak na tyle dobre wrażenie, że niedługo później podpisał kontrakt z KSW.

W walkach dla największej polskiej organizacji MMA czuje się jak ryba w wodzie. Jest zapalonym wędkarzem. Gdy jednak odłoży wędkę i wejdzie do oktagonu nie daje rywalom szans. Najczęściej jego pojedynki kończą się nokautami. Tak było także w jego debiucie dla KSW w 2021 roku. Dwa lata później, po znokautowaniu Artura Szczepaniaka, został mistrzem federacji w kategorii półśredniej. Dwa razy skutecznie bronił pas. Wygrywa, zarabia i niewielu już pamięta, że kilka lat wcześniej zarabiał na chleb pracując w magazynie na nocnych zmianach. 

Chalidow niespodziewanie lepszy

Pod koniec 2024 roku Bartosiński stanął przed życiową szansą, gdy na jubileuszowej gali XTB KSW 100 zmierzył się z samym Mamedem Chalidowem w wadze średniej. Był faworytem pojedynku, ale nie sprostał wyzwaniu. Doświadczenie Chalidowa wzięło górę. W drugiej rundzie Bartosiński został poddany i była to jego pierwsza porażka w zawodowym oktagonie.

Minęło pół roku i Bartosiński będzie chciał wrócić na zwycięską ścieżkę. Wie jak wygrywać z rywalem. Pokonał Grzebyka w ich pierwszym starciu na gali KSW 67. Od tego czasu panowie nie ukrywają niechęci wobec siebie.

- Nie lubię go i tyle. Co tu więcej mówić. Nie lubię go jako człowieka. Mogę go lubić jako zawodnika, ale jako człowieka go nie lubię - powiedział Bartosiński, cytowany przez kswmma.com.

W sobotę każdy z nich będzie chciał coś udowodnić. Bartosiński podtrzymać status niepokonanego w wadze półśredniej, a Grzebyk zrewanżować się za porażkę sprzed trzech lat.

Początek sobotniej gali XTB KSW 105 w Arena Gliwice o 19:00. Transmisja w systemie pay per view w Canal+. 

Komentarze (1)
avatar
Handwerka Service
25.04.2025
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Oj coś chyba cienki ze sprzedażą bo KSW wykupiło chyba pakiet Super Star bo pompują non stop to Mariuszku.Lewy z By Ann mają pakiet The Best Master In The World to już takie artykuły wychodzą z Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści