Kibice czekają już na sobotni wieczór, gdy w Arenie Gliwice odbędzie się gala XTB KSW 105, w której aż roi się od gwiazd. Fani czekają nie tylko na efektowne i efektywne pojedynki w wykonaniu Mariusza Pudzianowskiego czy Artura Szpilki. Ich uwagę przyciągają także inne starcia, w tym pojedynek Andrzeja Grzebyka z Adrianem Bartosińskim, którzy - delikatnie pisząc - nie darzą siebie sympatią.
Będzie to drugie starcie obu zawodników. Pierwsze, w 2022 roku, na swoją korzyść rozstrzygnął Bartosiński. Wygrał przez poddanie w drugiej rundzie. Dwa lata później, w Ergo Arenie, miało dojść do głośnego rewanżu. Kontuzja uniemożliwiła jednak Grzebykowi wyjście do oktagonu. Szefowie KSW nie porzucili jednak planów rewanżu i ostatecznie dojdzie do niego w sobotni wieczór w Gliwicach. Stawką będzie pas mistrza KSW w wadze półśredniej.
- Najważniejsze, żeby było zdrowie, bo już kilka razy omawialiśmy tą walkę, a ona ostatecznie nie doszła do skutku - zapowiadał na miesiąc przed walką Grzebyk w "Klatka po klatce" na WP SportoweFakty.
Historia Grzebyka w mieszanych sztukach walki jest bardzo bogata. W oktagonie rywalizuje już 10 lat. W 2015 roku zadebiutował w walkach dla FEN. Pierwszą walkę stoczył w hali Orbita we Wrocławiu, ale nie wspomina jej dobrze. Przegrał z Włochem Alessio Di Chirico po jednogłośnej decyzji sędziów.
Mógł trafić do siatkarskiego giganta?!
W kolejnych latach odnosił zwycięstwa i w 2020 roku podpisał kontrakt z KSW. Debiut dla największej federacji MMA w Polsce miał imponujący. Potrzebował zaledwie 15 sekund, by przez techniczny nokaut pokonać Tomasza Jakubca. Na jubileuszowej gali XTB KSW 100 zaprezentował się równie znakomicie. W drugiej rundzie, ciosem na wątrobę, znokautował Wiktora Zalewskiego. Otrzymał za swoją walkę bonus, a teraz ma jeden cel - pokonać w sobotni wieczór Bartosińskiego.
Zanim zaczął jednak przygodę z mieszanymi sztukami walki, próbował swoich sił w innych sportach. Nie była mu obca piłka nożna. Przez cztery lata reprezentował barwy Izolatora Boguchwała, obecnie czwartoligowego klubu. Grał na pozycji napastnika.
Trenował również siatkówkę. Zdobywał medale na zawodach szkolnych. Radził sobie nad siatką na tyle dobrze, że wpadł w oko skautom siatkarskiej Asseco Resovii Rzeszów, jednego z najlepszych klubów w Polsce, który co roku buduje gwiazdorski skład i walczy o medal PlusLigi. Grzebyk nie myślał jednak o karierze profesjonalnego siatkarza. Odrzucił propozycję.
- Bo Bozia nie dała mi wzrostu. Ja mam 1,86 m. Mógłbym być tylko libero, a jednak zawsze miałem większe aspiracje i chciałem być atakującym. Dostałem nawet jakieś powołanie do Resovii Rzeszów od trenera Jana Sucha, ale musiałem to odpuścić. W tamtych czasach u mnie też się nie przelewało, nie pochodzę z bogatego domu, a musiałbym dojeżdżać. Dlatego kariera została przerwana. A fajnie mi szło. Wygrałem zawody szkolne jedne czy drugie, jakieś mistrzostwa. Ale trzeba było zrezygnować - tłumaczył dla weszlo.com.
Mama nie miała wątpliwości
Jego początek ze sportami walk nie jest jednak wesołą historią. Kilka lat temu został napadnięty. Bandyci złamali mu nos. Wówczas mama Andrzeja Grzebyka powiedziała wprost: "Synu musisz nauczyć się bronić.". I tak zaczęła się jego przygoda. Rozpoczął od muay thai, by później zostać profesjonalnym zawodnikiem MMA.
Gdy po walce wróci do domu, odnajduje się w kuchni. Nie może być jednak inaczej, skoro skończył szkołę gastronomiczną. Specjalizuje się w przyrządzaniu ryb, zwłaszcza łososia. Sam pracował też przez jakiś czas w pizzeri. Podobnie jak jego sobotni rywal również Andrzej Grzebyk lubi wędkować. Jego największą pasją jest jednak jazda konno. Może o niej mówić godzinami.
W sobotni wieczór w Gliwicach wędkarstwo, jazda konna czy inny hobby będą musiały jednak pójść w zapomnienie. Kibice już teraz szykują się na zacięty pojedynek między Grzebykiem a Bartosińskim.
Gala XTB KSW 105 rozpocznie się w sobotę 26 kwietnia o 19:00. Transmisja w pay per view w Canal Plus Online.