Niedzielny wyścig rozgrywano przy obfitych opadach deszczu. Giermaziak startował z odległego trzynastego pola, co w praktyce oznaczało, że jego widoczność będzie mocno ograniczona. Po nienajlepszym starcie Kuba wyraźnie nadrobił dystans do poprzedzających kierowców na pierwszym zakręcie. Niestety już przed pierwszą szykaną mający ograniczoną widoczność Kuba nie zauważył wolno jadących przed nim rywali i uderzył w bolid Barta Hylkema. W wyniku kolizji samochód polskiego kierowcy nie nadawał się do dalszej jazdy i Kuba zmuszony był zatrzymać się na poboczu.
- Mój start był nienajlepszy, jednak na dohamowaniu do pierwszego zakrętu udało mi się nadrobić to co straciłem. Na kolejnej prostej widoczność była zerowa, a dodatkowo nie spodziewałem się, że rywale tak mocno zwolnią przed Eau Rouge - relacjonuje Kuba. - Bart wyrósł niemal jak spod ziemi i nic nie byłem w stanie zrobić. To zdecydowanie najgorszy weekend jaki miałem w tym sezonie. Po dobrym treningu i kwalifikacjach miałem nadzieję na dobry wynik. Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem tylko skupić się na dobrych występach w ostatnich wyścigach.
Wyścig wygrał Marco Sorensen, przed Antonio Felixem Da Costą i Kevinem Magnussenem - wszyscy Motopark Academy.