Kierowcy Red Bull o wypadku: Takie rzeczy się zdarzają

Sebastian Vettel zaraz po wypadku wymownie pokazywał, kto jest winny, ale już kilkadziesiąt minut później nie oceniał, kto jest winny. Również Mark Webber nie chciał jednoznacznie wskazywać na kolegę z zespołu.

- Oczywiście, jeśli spojrzeć na obrazki to jasno widać, że byłem po wewnętrznej. Jechałem po wewnętrznej, byłem z przodu i koncentrowałem się na punkcie hamowania, widzieliście, że się dotknęliśmy, on dotknął moje prawe tylne koło i wypadłem z toru - mówił chaotycznie Vettel.

Niemiec zapewnił jednak, że wypadek nie jest konsekwencją złej atmosfery w Red Bull Racing. - Nie ma walki. Takie rzeczy się zdarzają. To było niepotrzebne, ale teraz nic nie możemy zrobić. Oczywiście nie jestem szczęśliwy, byłem po wewnętrznej, zbierałem się do hamowania i się dotknęliśmy, to wszystko - dodał.

- Sebastian miał przewagę prędkości i wjechał do wewnątrz. Jechaliśmy koło w koło, on nagle skręcił w prawo i doszło do kontaktu - wyjaśniał Webber. - Wszystko zdarzyło się szybko. Wielka szkoda dla zespołu, to nie był idealny dzień. McLareny były dziś solidne, do czasu wypadku był to dobry wyścig między naszą czwórką.

- Żaden z nas nie chciał kontaktu, ale czasami się zdarza, gdy dwa samochody są z przodu. Nie jest to idealne, ale się zdarzyło. To nie jest wynik, którego każdy z nas by chciał - zakończył Australijczyk.

Vettel na chwilę po wypadku odpowiada na pytania dziennikarzy

Komentarze (0)