Fajny rajd, piękne trasy - zawodnicy po Rajdzie Warmińskim

Czwarta runda Rajdowego Pucharu Polski - Rajd Warmiński już za nami. I choć nie obyło się bez problemów organizacyjnych, to zawodnicy dobrze wspominają walkę na szutrach wokół Olsztyna, przede wszystkim ze względu na wspaniałe trasy.

Mateusz Senko
Mateusz Senko

Wojciech Chuchała: Rajd przetrwania, a po tych wszystkich przeżyciach meta jest potężnym sukcesem, co strasznie mnie cieszy. Wielkie gratki dla Maćka Krzyszychy i Irka Pleskota, a podziękowania dla wspierających mnie firm – Zespół Sprzedażowy i Tedex WRC, których produkty po raz kolejny nas nie zawiodły!

Krzysztof Szeszko: Fajny rajd, piękne trasy i jak zawsze niezawodna 24-ro letnia Toyota. Na drugim odcinku zostaliśmy zablokowani w wąskim wąwozie przez załogę, która miała awarię. Musieliśmy zatrzymać auta nadjeżdżające za nami. ZSS nadał nam czasy z drugiego przejazdu tego OSu co nie było dla nas zbyt korzystne. W ten sposób uciekło kilkadziesiąt sekund i zwycięstwo w RWD. Ale żeby było jasne – nie mamy do nikogo pretensji, zdarza się, takie są rajdy. Jak już jechaliśmy to jechało się świetnie.

- Miło było pokazać się przed własną publicznością. Przed rajdem obiecywaliśmy, że będziemy bronić honoru Warmii, nam się to nie udało, ale RWD wygrał inny olsztynianin – Przemek Kastyak więc myślę, że Kopernik będzie zadowolony. Przemkowi serdecznie gratulujemy. Rośnie liczebność i poziom kierowców w tylnonapędówkach co nas bardzo cieszy. Dziękujemy oczywiście Warmińskiemu Kopernikowi, firmie Auto-Land, Profil Sport, Seatbelt Service i Interduo.

Rafał Maliński: Rajd Warmiński nie był dla mnie udany. Zaraz po starcie zorientowałem się, że z samochodem coś jest nie tak. Nie działał prędkościomierz, a co za tym idzie na wyższych obrotach nie włączał się V-tec. Samochód miał przez to 50 koni mniej. Rajd zapowiadał się więc niezbyt wesoło. Brak mocy trzeba było nadrabiać na zakrętach. Założenie było takie: na pierwszej pętli stracić jak najmniej, a na drugą pętlę naprawić samochód i odrobić straty.

- Szybko rozwiązał się też problem skąd wziąć brakujący czujnik. Pożyczyłem go z Hondy Pawła Hankiewicza. Mimo cofania na OS1 i kapcia na OS2 traciłem do lidera tylko 6 sekund. Jazda skończyła się jednak na OS3, kiedy na prawym zakręcie wypałem do zewnętrznego rowu i dachowałem. Samochód nie nadawał się do dalszej jazdy. Szkoda, bo rywale też mieli pecha i mimo awarii silnika można było z nimi wygrać. Jeszcze nie wiem co z dalszą częścią sezonu. Do następnego rajdu jest jednak dużo czasu.

Paweł Hankiewicz: Jako, że pierwsi skończyliśmy przygodę z rajdem Warmińskim, to i pierwsi napiszemy wypowiedź. Niestety rajd dla nas trwał tyle ile wytrzymałość kłowej skrzyni firmy Drenth, czyli 1 km oesowy. To jakaś masakra, teraz już można otwarcie mówić, że te skrzynie to potworne dziadostwo. U nas to już druga kompletna skrzynia idzie na śmietnik, a razem z kolegami przemieliliśmy ich już 7!

- Trochę jestem tym już znudzony i podłamany, bo to kolejna ciężka strata dla nas, koledzy zbierają sobie punkty, a my praktycznie siedzimy w martwym punkcie. Założenie kolejnej takiej skrzyni raczej nie wchodzi w grę, bo to bomba, która nie wiadomo kiedy wybuchnie, tak więc na Krakowski najprawdopodobniej pojedziemy na serii - może wtedy ten element zagra prawidłowo z resztą auta. Co mogę powiedzieć: jakieś 40sek jechało mi się wspaniale.

- Agapit jak zawsze ma genialne odcinki - wąsko, technicznie, mnóstwo szczytów i do tego jeszcze doszła piękna pogoda. Gdyby nie dzień spędzony na strefie było by super. Nie zmienia się jednak fakt, że dalej z naszymi sponsorami pozostajemy w bojowym nastroju, mamy jeszcze sporo rund i napewno będziemy szli grubo! Cytując klasyka: tanio skóry nie sprzedam! Filmik z pierwszego i zarazem ostatniego oesu napewno wrzucimy na Youtube! Pozdrawiam i do zobaczenia tym razem na asfalcie.

Paweł Danilczuk: Miała być meta i jest. Zapowiadaliśmy spokojną i ostrożną jazdę by dotrzeć do mety w jednym kawałku. Cele zrealizowaliśmy i nawet udało się wywalczyć 8 miejsce w generalce. Rajd był wymagający i pełen niespodzianek jak i samochodów zakopanych na oesach. Muszę przyznać, że to nie był mój dzień, nie mogłem złapać tempa i wiele czasu traciłem na obserwację świata przez boczną szybę, co w stu procentach przełożyło się na wynik. Do zobaczenia na kolejnym rajdzie.

Łukasz Lewandowski: Warmiński to wspaniały i udany rajd dla naszej załogi. Po raz drugi w tym roku udało nam się ukończyć rajd na 2 miejscu w klasie Astra i 16 miejscu w klasyfikacji generalnej. Najistotniejsze jednak jest to, że nadal jedziemy z bardzo dużym zapasem i dokładnie wiemy, z czego wynikają nasze straty do bardziej doświadczonych zawodników. Warto było zainwestować w gruntowne przygotowanie samochodu oraz we współpracę z Grzesiem Baranem, bo teraz procentuje to całkowicie bezawaryjną jazdą i wielkim spokojem na serwisie. Moim największym odkryciem w tym debiutanckim sezonie jest to, że wcale nie trzeba jechać na limicie, aby osiągnąć przyzwoite wyniki.

- Natomiast to co mnie dziwi to ilość dzwonów, awarii, a co za tym idzie, mała ilość załóg na mecie w stosunku do ilości załóg na starcie. Stare rajdowe przysłowie mówi przecież, że zwycięzcy są na mecie. Mamy teraz bardzo ciekawą sytuację w klasie i musimy dobrze się zastanowić, jak rozegrać dalszą część sezonu. Nasze 3 miejsce w klasyfikacji pucharu Astry oraz 1 miejsce w szuter cup w Astrze, to zdecydowanie więcej niż zakładaliśmy. Trzeba się będzie zastanowić, jak mądrze gospodarować budżetem i czasem, aby przekuć to na końcowy sukces. Tymczasem czeka mnie mała przerwa w startach, gdyż niedługo przychodzi na świat moja wymarzona córeczka.

Adam Binięda: Rajd Warmiński to taki nasz domowy rajd, ładne odcinki, wielu kibiców, znajomi przy trasie, dlatego chcieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony. Z rajdu jesteśmy zadowoleni, zrobiliśmy fajny wynik, mieliśmy dużo frajdy z jazdy i po raz kolejny meldujemy się na mecie. Nie obyło się bez przygód, zaczynając od urwanej miski olejowej na zapoznaniu a skończywszy na przegrzewającym się silniku pod koniec zawodów,ale to już chyba taka nasza tradycja, że nigdy nie jest spokojnie... Podziękowania należą się oczywiście sponsorowi: CE Maximus-Bartoszyckie Studium Języków Obcych!

Bartłomiej Wyszkowski: Rajdowe święto w Olsztynie już za nami. Bardziej doświadczeni koledzy zawsze mówili mi, że oesy Warmii są najlepsze w Polsce. I rzeczywiście dziesiątki zakrętów przechodzących przez szczyty i przejeżdżanie ich bardziej w powietrzu to kwintesencja tego sportu. Rajd był bardzo trudny, jednak nasze koreańskie Subaru nie poddało się. Nie jestem tylko zachwycony swoją jazdą, na początku rajdu strata do konkurencji po prostu mnie załamała, na szczęście z kolejnymi kilometrami było lepiej. Wynik na mecie mógł być znacznie lepszy gdyby nie to, że zatrzymaliśmy się na oesie za zakopanym Kubą Żebrowskim. Po dłuższej chwili walki udało mu się ruszyć, wtedy okazało się, że i my utknęliśmy w koleinie. Kosztowało nas to ponad 6 minut. Niestety ZSS nie rozpatrzył pozytywnie prośby o nadanie nowego czasu. Trudno mieć do kogokolwiek pretensje, jednak uciekło nam jedno oczko w wynikach w grupie N.

Przemysław Żabka: Pech, pech, pech... Wystartowaliśmy do pierwszego odcinka z bojowym nastawieniem i przekonaniem, że ten rajd będzie świetną zabawą. Pokonaliśmy go w szybkim tempie, plasując sie na 3 miejscu w klasyfikacji generalnej. Na dojazdówce do drugiego odcinka tuż przed przejazdem kolejowym nagle straciłem wszystkie biegi w naszym Lancerze i nie byłem w stanie dalej jechać. Sprawdziliśmy wszystkie cięgna i linki, ale na nasze nieszczęście okazało się, że pękł nam wałek w skrzyni biegów i dalsza jazda jest niemożliwa. Cóż, takie są rajdy i na złośliwość rzeczy martwych nikt nie ma wpływu. Mamy dalszy plan co do startów i dzięki naszym wspaniałym sponsorom: Schomburg Polska, Inter-Truck, EXPOM Krośniewice i LIPINSKI Transport-Spedycja, Radio Victoria oraz Gazecie Lokalnej Kutna i Regionu z pewnością pojawimy sie odcinkach kolejnych rajdów.

Krzysztof Hołowczyc: Poziom jaki zaprezentował Zbyszek Staniszewski był naprawdę wysoki. To bardzo dobrze, dzięki temu doszło do zaciekłej rywalizacji. Rajd Warmiński był świetnym treningiem przed zbliżającym się Rajdem Polski. Bez względu na liczbę przejechanych kilometrów na testach, bezpośrednia konfrontacja zawsze daje znacznie więcej. Trzeba się bardzo pilnować, jechać czysto i dbać o to żeby nie uszkodzić samochodu. Przed rajdem rozmawiałem z Szymonem, który debiutował dzisiaj w ORLEN Team. Ustaliliśmy, że priorytetem jest czysta jazda i znalezienie odpowiedniego tempa. Bardzo się cieszę, że taka jazda przyniosła zwycięstwo naszej załodze. Zdaję sobie sprawę, że można było pojechać trochę szybciej, że było na trasie kilka miejsc, gdzie można było urwać kilka sekund, ale na to przyjdzie jeszcze czas podczas Rajdu Polski.

Maciej Rzeźnik: Jesteśmy na mecie Rajdu Warmińskiego i to bardzo cieszy. Przed startem przejechałem zaledwie kilkanaście kilometrów, bo to właśnie ten rajd potraktowaliśmy jako trening przed niezwykle ważnym startem w Rajdzie Polski. Cały czas poznaję technikę jazdy po luźnych nawierzchniach, a to był dopiero nasz drugi prawdziwy start w takim rajdzie. Nie jest łatwo, ale odnotowaliśmy bardzo duży postęp. W porównaniu do Rajdu Lotos udało nam się znacząco zredukować straty do zwycięzców poszczególnych odcinków specjalnych.

- Na pewno wynika to z większej świadomości tego, w których miejscach tracimy cenne sekundy i gdzie możemy się najbardziej poprawić. Uważam start w tym rajdzie za bardzo udany. To kolejne cenne kilometry, a obecność Krzysztofa Hołowczyca, czy też Zbigniewa Staniszewskiego daje dobry punkt odniesienia do tego, w którym miejscu się znajdujemy i jakie postępy w jeździe po szutrowej nawierzchni musimy jeszcze poczynić. Chciałbym, aby progres w naszej jeździe był zauważalny również podczas Rajdu Polski. Dziękuję wszystkim kibicom, którzy dopingowali nas podczas tego startu i trzymali za nas kciuki. Chciałbym także podziękować całemu zespołowi za świetną atmosferę i umożliwienie nam tego startu. Do zobaczenia na trasach Rajdu Polski w Mikołajkach!

Szymon Ruta: Spełniliśmy wszystkie postawione przed rajdem założenia. Jechaliśmy idealnym tempem. Mieliśmy sporą rezerwę, chcieliśmy jednak znaleźć optymalny tor jazdy. W swojej rajdowej karierze doszedłem do momentu, w którym bardzo było mi trudno szybciej jechać. Teraz dzięki wskazówkom Krzysztofa Hołowczyca mogę wyeliminować złe nawyki i zacząć przyśpieszać. Auto jest całe, sprawowało się idealnie i wydaje mi się, że ustawiliśmy najlepszy z możliwych setupów. Można było samochód zestroić trochę bardziej agresywnie, natomiast na to przyjdzie jeszcze czas. Cały rajd przejechaliśmy bardzo czysto i z tego się cieszę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×