Jest ona efektem słów Gerharda Bergera, który zasugerował, że w Korei Mark Webber po uderzeniu w bandę celowo wrócił na tor, by staranować któregoś z rywali w walce o mistrzostwo. Oskarżenie to zirytowało Australijczyka, który dodatkowo powiedział, że jego dobra jazda i ewentualne mistrzostwo byłoby nie na rękę władzom ekipy.
Zapytany czy spodziewa się wsparcia od swojej ekipy w walce o tytuł odparł: Jeżeli to się nie stało do tej pory, to nigdy do tego nie dojdzie. Wymianę uwag w mediach kontynuował Christian Horner. - Moim zdaniem członków zespołu bardzo zaboli to, co Mark powiedział, jeżeli tak powiedział - powiedział.
Atmosfera zgęstniała i Webber w jednym z wywiadów powiedział nawet, że nie wyklucza zmiany pracodawcy. - W naszych umysłach nie ma wątpliwości, że Mark będzie jeździł dla nas w przyszłym roku - zapewnił Horner. - Daliśmy mu wspaniały samochód i wiele wsparcia. Mamy z nim kontrakt. Dlaczego mielibyśmy chcieć mieć kogoś innego?
Szef ekipy zapewnił także, że nieprzychylne komentarze kierowcy na temat ekipy nie zmienią jej nastawienia do niego. - Nie obróciły się przeciwko niemu i udzielimy mu tyle wsparcia, ile tylko damy radę - zapewnił.