Analiza wyścigu: Grand Prix Malezji

W niedzielę Sebastian Vettel udowodnił, że nieprzypadkowo został mistrzem świata. Tym razem jednak jego przewaga nad kolejnym kierowcą nie była tak wyraźna. Po raz kolejny udany wyścig zaliczył zespół Lotus Renault, bowiem na podium stanął Nick Heidfeld.

Robert Chruściński
Robert Chruściński

Zaskoczenie pozytywne:
Nick Heidfeld po kompletnie nieudanym wyścigu w Australii, gdzie zajął dwunaste miejsce tym razem zasłużył na słowa uznania. Niemiec zajął na torze Sepang trzecie miejsce, dzięki czemu Lotus Renault po raz drugi w tym sezonie miało swojego kierowcę na podium. Heidfeld popisał się atomowym startem. Już po pierwszych zakrętach awansował o cztery pozycje i znalazł się tuż za prowadzącym Sebastianem Vettelem. Mimo wielu prób Lewis Hamilton, który ruszał z drugiego miejsca nie był w stanie odzyskać straconej pozycji. W dalszej części wyścigu niemiecki zawodnik stracił doskonałą pozycję podczas wizyt w boksie. Jednak dzięki równemu i szybkiemu tempu wyścigowemu, kierowcy Lotus Renault udało się pod koniec Grand Prix Malezji znaleźć na trzeciej pozycji. Wcześniej Heidfeld w dość łatwy, lecz efektowny sposób poradził sobie z Lewisem Hamiltonem, który na każdym okrążeniu tracił dużo cennego czasu. W końcówce Niemiec zachował dużą ostrożność, bowiem Mark Webber czekał na błąd doświadczonego zawodnika brytyjskiej stajni.

Zaskoczenie negatywne:
Dobre wyniki Mercedesa podczas zimowych testów mogły napawać optymizmem kibiców tego zespołu i dawać nadzieję, że wyniki Michaela Schumachera i Nico Rosberga będą w tym sezonie bardzo dobre. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. W Australii obaj kierowcy mieli sporego pecha. Siedmiokrotny mistrz świata musiał wycofać się z wyścigu po incydencie na pierwszym zakręcie, natomiast Rosberg został uderzony przez Rubensa Barrichello. Podczas Grand Prix Malezji miało być znacznie lepiej, jednak po raz kolejny obaj zawodnicy Mercedesa nie odegrali czołowych ról w wyścigu. Schumacher dojechał do mety na dziewiątej pozycji, natomiast jego rodak był dopiero dwunasty.

Najszybsze okrążenie:
W najdłuższym wyścigu sezonu najlepszy czas jednego okrążenia uzyskał Mark Webber. Jego czas to 1:40.571. Australijczyk miał spore problemy na torze Sepang. Od samego początku jego wyścig nie układał się dobrze. Najpierw po słabym starcie kierowca Red Bulla stracił kilka pozycji i spadł na dziewiątą pozycję. Później doszły jeszcze problemy z systemem KERS i częste wizyty u mechaników. Ostatecznie dzięki kłopotom Lewisa Hamiltona oraz Fernando Alonso australijski zawodnik pod koniec Grand Prix Malezji znalazł się na czwartej pozycji i zaciekle gonił Nicka Heidfelda. - To był trudny wyścig. Miałem zły start, ponieważ system KERS był uszkodzony. Dlatego straciłem pozycję na początku wyścigu. Starałem się wyprzedzać kierowców, ale oni potem odzyskali swoją lokatę na prostych. Ciężko było mi odjechać z niedziałającym systemem KERS - powiedział po wyścigu Webber, który po raz kolejny nie był w stanie pokonać swojego partnera z zespołu.

Najlepsza akcja:
Kibice oglądający zmagania najlepszych kierowców świata w Malezji nie mogli narzekać na nudę. Wyścig na Sepang obfitował w walkę na torze i liczne mijanki. Duża w tym zasługa systemu KERS i ruchomego tylnego skrzydła. Ciekawe pojedynki toczyli Nico Rosberg i Paul di Resta, który okazał się lepszy od niemieckiego kierowcy, dzięki czemu mógł cieszyć się z dziesiątej pozycji. Trzykrotnie pojedynkowali się także Kamui Kobayashi oraz Michael Schumacher. Dużo emocji dostarczyła również walka Marka Webbera z Felipe Massą oraz z Nickiem Heidfeldem. Jednak najciekawsze widowisko na torze stoczyli Fernando Alonso i Lewis Hamilton. Obaj zawodnicy, którzy niegdyś startowali razem w barwach McLarena nie ukrywają, że nie są przyjaciółmi i każdy pojedynek z ich udziałem jest bardzo ekscytujący. Hiszpan szybko dogonił rywala z brytyjskiej stajni, który maił spore problemy ze swoim bolidem. Próby wyprzedzenia Hamiltona jednak nie były udane, a jedna z nich zakończyła się zahaczeniem o tylne koło Brytyjczyka. Obaj kierowcy musieli w związku z tym zjechać do pit lane, a po wyścigu otrzymali również kary od sędziów.

Szczęściarz:
Podobnie jak Mark Webber również Sebastian Vettel miał kłopoty z systemem KERS. Niemiec był kilka razy poinformowany o tym, aby nie korzystał z systemu odzyskiwania energii, ponieważ może to spowodować duże problemy z jego autem. Trzeba przyznać, że wyścig Vettela ułożył się dla niego szczęśliwie, ponieważ gdyby problem z KERS okazał się znacznie bardziej poważny, mistrz świata mógłby mieć duże problemy z utrzymaniem pierwszej pozycji, bowiem mocno naciskał Jenson Button.

Pechowcy:
Niewątpliwie dużego pecha w Malezji miał Witalij Pietrow, który nie dojechał do mety. Rosjanin na 54. okrążeniu popełnił błąd i wyjechał za szeroko na 8. zakręcie, a przy próbie powrotu na tor jego bolid wyskoczył w powietrze niczym samochód rajdowy, co uszkodziło kolumnę kierownicy. Gdyby nie problem ze sterami, kierowca Lotus Renault najprawdopodobniej mógłby kontynuować wyścig i miałby duże szanse na wywalczenie kolejnych punktów, bowiem zajmował ósmą pozycję. - Ten zakręt jest trudny, ale szczerze - nie próbowałem wiele na nim zyskać. Pozostawały dwa okrążenia do mety, wiedziałem, że Lewis jest za mną, wiedziałem, że opony są w dobrym stanie, co potwierdza dobry czas okrążenia. Myślę, że "zebrałem" trochę gumy z toru, a wtedy bolid robi się nieco podsterowny. Myślę, że właśnie to się stało i pojechałem szerzej. Powinienem więc wrócić na tor i to zrobiłem, ale wtedy uderzyłem w "hopkę" - wyjaśnił po wyścigu rosyjski kierowca.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×