Robert Kubica był już bliski podpisania kontraktu z Ferrari w roku 2009 po wypadku Felipe Massy na Węgrzech. Polak jednak nie chciał zostać kierowcą na kilka wyścigów i zrezygnował z oferty - pozostał w ekipie BMW Sauber. Jak się jednak okazało, stajnia z Maranello nadal chciała podpisać kontrakt z Kubicą.
Polak w sezonie 2010 został kierowcą Lotus Renault GP i po świetnych wynikach w średnim bolidzie, Ferrari ponownie złożyło ofertę. To właśnie wtedy polski kierowcą podpisał wstępną umowę z włoskim zespołem. W sezonie 2011 Ferrari miało zadecydować, czy Polak zostanie ich kierowcą w roku 2013 - wtedy kontrakt kończy się Felipie Massie. Istniała także możliwość wcześniejszego zatrudnienia w przypadku słabszej formy Brazylijczyka. Jednak pechowy wypadek w lutowym rajdzie sprawił, że Ferrari zrezygnowało z usług Kubicy.
Czy jest jeszcze szansa na ponowne zainteresowanie ze strony Ferrari? Mikołaj Sokół uważa, że nie wszystko stracone. Kubica musi pokazać w sezonie 2012 (o ile wróci do F1), że nadal jest tym samym kierowcą co przed wypadkiem. Jeżeli tak będzie, to angaż w Ferrari znowu będzie możliwy, a Polak będzie partnerem Fernando Alonso.
To byłby całkiem niezły scenariusz. Co prawda na razie musi pozostać na półce, ale… do trzech razy sztuka.