Ani przez moment minionego weekendu różnica między dwoma najszybszymi kierowcami nie była większa niż 18 sekund. Najmniejsza różnica dochodziła do 9 sekund. Świadczy to o tym, że walka, jaką stoczyli Sebastien Loeb w Citroenie C4 WRC i Mikko Hirvonen jadący za kierownicą Forda Focusa WRC była niezwykle wyrównana.
Hirvonen po przegranej z pewnością wiele stracił. Według planu miał wygrać ten rajd i umocnić się na pozycji lidera Mistrzostw Świata przed Rajdem Niemiec, który od 2002 roku jest zupełnie zdominowany przez Loeba. Jedyne pocieszenie dla Fina jest takie, że utrzymał fotel lidera WRC, jednak jego przewaga nad Mistrzem Świata wynosi już tylko jeden punkt.
- Jestem zadowolony z mojej jazdy w miniony weekend. Przyjechałem, żeby wygrać, jednak Loeb był szybszy o kilka sekund. Przez cały weekend graliśmy w kotka i myszkę – kiedy ja wygrywałem odcinek, Sebastien zwyciężał na następnej próbie. Różnica 9 sekund na mecie pokazuje, że nasza jazda była niesamowita. Ja straciłem trochę czasu na bardziej wąskich partiach trasy - stwierdził Hirvonen.
Lider Forda zdaje sobie sprawę, że utrzymać prowadzenie w cyklu przez następne rajdy to karkołomne zadanie. Wie, że musi wykonać coś super żeby nadal pozostać na szczycie po trudnym asfaltowym rajdzie u naszych zachodnich sąsiadów.
- Wiem, że będzie niezwykle trudno utrzymać prowadzenie. Ogólnie rzecz biorąc to był wspaniały rajd z fantastyczną walką o czas między nami. Szkoda, że nie wygraliśmy u siebie – tego oczekiwali od nas kibice. Na pewno jestem rozczarowany, bo walczyłem do samego końca, jednak to było za mało. Cieszę się, że nadal jestem liderem, ale jeden punkt to bardzo mało - żalił się kierowca. - Nasza prędkość była szalona. Czasami jechałem szybciej, niż pozwalały na to notatki. Chciałem tu wygrać, bo to wspaniały rajd. Jednak walka o mistrzostwo jeszcze się nie skończyła. Teraz najważniejsze są dla nas najbliższe rajdy. Będę walczył do samego końca! - zarzekł się Hirvonen.
W Niemczech może być już lepiej, bo od najbliższego rajdu kierowcy BP Ford Abu Dhabi zasiądą za kierownicą nowej ewolucji Forda Focusa WRC. - W Finlandii celowaliśmy w zwycięstwo, ale się nie udało. Wierzę, że w Niemczech będzie inaczej. Będzie trudno, jednak ja nie chcę być wiecznie drugi. Przed nami trzy asfaltowe rajdy. Będę walczył o wygraną na każdym odcinku specjalnym i poczekam na rozwój sytuacji - zakończył.
Jeszcze bardziej rozgoryczony swoim występem jest drugi kierowca zespołu Jari-Matti Latvala, który po piątkowym zderzeniu z kamieniem i dachowaniu automatycznie stracił szanse na czołową pozycję i punkty do klasyfikacji generalnej WRC. Młody Fin miał wielką ochotę na podium, jednak przez swoją nieuwagę (nie umieścił feralnego kamienia w swoich notatkach) wypadł z gry całkowicie. Załoga była zmuszona skorzystać z systemu SupeRally, dzięki któremu mogli wystartować w sobotę. Tak też się stało i Latvala skupił się na doskonaleniu prędkości i odbudowania pewności. Kara jaką otrzymał kierowca wynosiła 45 minut, co zepchnęło go aż na 39. lokatę w rajdzie.
- Rajd nie ułożył się po mojej myśli. Nie osiągnąłem tego, co chciałem, czyli podium. Czuję się pusty, bo rajd zakończył się dla mnie już w piątek rano. Wszystko przez jeden głupi błąd, jakim było nie umieszczenie w notatkach informacji o tamtym kamieniu - informował Latvala. - Po moim powrocie pracowałem już nad pewnością i prędkością, co może dać owoce na przyszłość. Trudno było się zmotywować w takiej sytuacji, ale wiem, że najlepszym lekarstwem po wypadku jest szybki powrót na trasę. Osiągałem wymaganą szybkość i mam nadzieję, że za rok będę miał szansę walczyć o wygraną - stwierdził Fin.
Dyrektor zespołu Malcolm Wilson na wieść o wypadku swojego kierowcy powiedział, że nie jest tym zdenerwowany, bo Latvala jest bardzo młodym kierowcą i nadal się uczy, a najlepsza nauka to wyciąganie wniosków z własnych błędów.