Pech kierowcy Toyoty

Zarówno Włoch jak i Niemiec popisali się świetnym startem. Jednak zdecydowanie więcej szczęścia miał Timo Glock, który po emocjonującym wyścigu zdołał wywalczyć punkt dla swojego zespołu.

Jarno Trulli po wymarzonym starcie i minięciu kilku rywali został mocno uderzony przez jednego z kierowców. Na skutek tego incydentu Włoch praktycznie stracił szansę na zdobycie punktów w Grand Prix Belgii. Doświadczony zawodnik nie krył rozczarowania rezultatem niedzielnego wyścigu. - Miałem dużego pecha, ponieważ wykonałem znakomity start i z mojej jedenastej pozycji zdołałem przesunąć się do czołowej szóstki. Jednak w pewnym momencie otrzymałem silne uderzenie z tyłu, które znacznie uszkodziło mój bolid. Ze względu na ten incydent, który był również powodem problemów ze skrzynią biegów, moim jedynym celem stało się dojechanie do mety- przyznał rozczarowany kierowca.

- Po raz kolejny w wyścigu tutaj nie mam zbyt wiele szczęścia. Wydaje się, że zdarza mi się to zbyt często na Spa - będąc konkurencyjny, mam równocześnie dużego pecha. Liczyłem na to, że uda nam się pojechać mocny wyścig i zdobyć trochę punktów. To było możliwe, ponieważ mieliśmy dobrą strategię i znakomity start, więc wielka szkoda, że to się nie udało - dodał.

Timo Glock pomimo słabej pozycji z kwalifikacji, zdołał w niedzielnych zawodach wywalczyć punkt dla swojego zespołu. - Mój wyścig był dość ciężki, jednak jestem zadowolony z punktu, gdyż przez dłuższy czas wydawało się, że ta sztuka nam się nie uda. Chcę podziękować teamowi, a szczególnie chłopakom pracującym nad startem, ponieważ wyszedł nam znakomicie. W ostatnich wyścigach wszyscy perfekcyjnie wykonują swoją pracę - podkreślił Niemiec.

- Kiedy rozpoczął się deszcz, podjąłem decyzję, aby zjechać do boksów i założyć opony przeznaczone na mokry tor. Był to bardzo dobry wybór. Następnie udało mi się wyprzedzić Marka Webbera na ostatnim zakręcie i w konsekwencji wywalczyć punkt dla naszej ekipy - wyjaśnił 26-letni zawodnik.

Szef japońskiej ekipy, Tadashi Yamashina wyraził umiarkowane zadowolenie wynikami niedzielnego wyścigu. Japończyk przyznał, że kolizja, w której uszkodzeniu uległ bolid Trulliego kompletnie pokrzyżowała szyki ekipie Toyoty. - Powinniśmy być dość szczęśliwi ze zdobytego punktu, biorąc pod uwagę to, co się stało w kwalifikacjach. Mieliśmy wyjątkowy start dwóch samochodów, jednak na nieszczęście Jarno został uderzony na pierwszym zakręcie i to zrujnowało nam cały wyścig. Jeżeli ten incydent nie miałby miejsca, Jarno miałby możliwość osiągnięcia świetnego rezultatu, ponieważ zyskał bardzo wiele na starcie, a my mieliśmy konkurencyjną strategię - powiedział.

Czytaj więcej: Timo Glock został ukarany i stracił ósme miejsce

Komentarze (0)