Po dramatycznym wyścigu na Fuji pojawiły się głosy przywołujące sytuację Lewisa Hamiltona z poprzedniego sezonu. Chiny są na drodze niedoszłego mistrza świata kolejnym etapem, który może okazać się barierą nie do pokonania. To właśnie podczas wyścigu na obiekcie w Szanghaju, rozegranym w ubiegłym sezonie, młody Brytyjczyk wypadł z toru, a ówczesne Grand Prix wygrał Kimi Raikkonen i po kończącym rok startów wyścigu w Brazylii zdobył mistrzowski tytuł. - Był to dla mnie bardzo pouczający błąd. Wciąż nie mogę od tego uciec, takie rzeczy nie dzieją się bez przyczyny i dużo mnie to nauczyło. W zeszłym roku ostatnie wyścigi wiele mi powiedziały o życiu i mojej osobie. I jestem teraz z tym silniejszy - podkreślił Anglik.
Lider klasyfikacji kierowców zapytany o to, jaki typ pogody najbardziej by mu odpowiadał powiedział: - Mówiłem już wcześniej, że nie ma dla mnie znaczenia to, czy będę się ścigał w suchych, czy też mokrych warunkach. Oczywiście, dużo bezpieczniejsze byłyby te pierwsze i myślę że jest to pogoda, jaką preferują wszyscy zawodnicy. Muszę jednak dodać, że chciałbym po prostu aby warunki na torze nie zmieniały się wraz z rozwojem weekendu. Kiedy tor wysycha, albo zaczyna padać deszcz podczas wyścigu, wszystko staje się prawdziwą loterią. W tej fazie sezonu potrzebujesz, aby wszelkie rzeczy były jak najbardziej niezawodne.
Heikki Kovalainen przyznał, że jest zdeterminowany przed niedzielnym wyścigiem i liczy na punkty, które pomogłyby przywrócić jego zespołowi pierwsze miejsce w klasyfikacji konstruktorów Formuły 1. - Pomimo nieukończenia zawodów na Fuji, z Japonii wywiozłem pewne pozytywy. Byłem szybki przez cały weekend i wyglądało na to, że jestem w stanie osiągnąć ekstremalnie mocny rezultat, może nawet zwycięstwo. Na chwilę obecną najważniejsze jest jednak zdobycie punktów: wciąż walczymy w mistrzostwach konstruktorów, a Lewis ma szansę na indywidualny tytuł. Wiem, że nie mam nic do stracenia ale obawiam się, że potrzebujemy zdobyć maksymalną liczbę punktów dla zespołu, nie mogę zatem jechać "jak szalony" i liczyć na szczęście. Muszę rozegrać wyścig rozsądnie, jednak ciągle będę atakował, ponieważ chcę zdobyć tutaj trochę punktów - zapowiedział fiński kierowca McLarena, który w aktualnej klasyfikacji kierowców zajmuje szóste miejsce.
Prezes brytyjskiego zespołu, Martin Whitmarsh podkreślił, że jego ekipa nie czuje żadnej specjalnej presji przed niedzielnym wyścigiem. - Rzeczywistość jest taka, że ostatnie Grand Prix sezonu nie różni się niczym od pierwszego. Niemniej jednak wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że o tytule może rozstrzygnąć jeden błąd – czy to popełniony przez kandydata do mistrzostwa, czy też przez jego team. Oba zespoły (Ferrari i McLaren) popełniły mnóstwo błędów w tym roku, jednak w tej fazie sezonu mogą one zdeterminować dążenie do mistrzostwa. W rezultacie, wszyscy w teamie są bardzo ostrożni. Wykonaliśmy fantastyczną pracę w tym roku, więc naszym celem jest zamknięcie sezonu przez kontynuację tego stanu - zakończył.