Punkty Glocka, kolizja Trulliego

Mimo nienajlepszych kwalifikacji, zespół Toyoty liczył na wprowadzenie w niedzielnym Grand Prix Chin obydwu swoich zawodników do strefy punktowanej. Ta sztuka udała się jedynie niemieckiemu kierowcy teamu z Kolonii. Jego partner z japońskiego zespołu, Włoch Jarno Trulli na skutek incydentu z Sebastienem Bourdais z ekipy Toro Rosso, nie ukończył wyścigu.

- To wszystko, co mogliśmy dzisiaj osiągnąć, więc jesteśmy zadowoleni - przyznał Timo Glock, który finiszował na siódmym miejscu przywożąc dwa punkty dla zespołu Toyoty. - Na początku pojawiły się pewne problemy z rozgrzaniem opon, jednak później samochód prowadził się dobrze, a my mieliśmy dobre tempo. Strategia zadziała, więc podziękowania kieruję do wszystkich chłopaków z teamu - dodał Niemiec.

Po raz kolejny w tym sezonie o ogromnym pechu może mówić Jarno Trulli. Włoch na skutek kolizji z Sebastienem Bourdaisem z teamu Toro Rosso, udział w wyścigu zakończył już na drugim okrążeniu. - Nie prowadziłem samochodu po optymalnym torze jazdy i jechałem obok Sebastiana Vettela, jednak musiałem nieco odpuścić, ponieważ on znajdował się przy wewnętrznej. Nagle Sebastien Bourdais uderzył z prawej strony w moją tylną część bolidu, uszkadzając ją. To niezmiernie frustrujące, ponieważ wcześniej Francuz zachował się podobnie na Spa, również kompletnie niszcząc mój wyścig już na pierwszym wirażu - powiedział rozżalony kierowca Toyoty.

Rozczarowanie nie krył szef japońskiego zespołu, Tadashi Yamashina, który liczył na znacznie lepszy występ swoich podopiecznych. - Dzisiaj mieliśmy jeden z najgorszych startów, gdy Jarno został wykluczony z wyścigu przez inny bolid. Miał on dzisiaj dużo motywacji i z pewnością był w stanie ukończyć ten wyścig w czołowej "szóstce". Jednak uszkodzeniu uległ cały tył prawej strony w jego bolidzie i nie mógł kontynuować zawodów. Timo z kolei wykonał świetną pracę, biorąc pod uwagę jego treningi i kwalifikacje - przyznał. - W chwili obecnej obaj nasi kierowcy muszą skupić się na kończącym sezon wyścigu w Brazylii. Oczywiste jest, że się nie poddamy i postaramy o jak najlepszy rezultat - zakończył Japończyk.

Źródło artykułu: