Timo Glock stwierdził, że rezultaty kwalifikacji do niedzielnych zawodów na torze w Melbourne stawiają jego zespół w niezłej sytuacji. Niemiec zajął w nich bardzo dobrą, szóstą lokatę, jednak przyznał, że czuje z tego powodu lekki niedosyt. - Sądzę że z nieco lepszą regulacją, mogliśmy zakończyć kwalifikacje znacznie wyżej. Nasza strata do pierwszej trójki wyniosła zaledwie jedną dziesiątą, więc mogło być lepiej, ale i tak jestem bardzo pozytywnie nastawiony do osiągniętego rezultatu - powiedział. - Samochód sprawował się naprawdę dobrze i najwyraźniej nie odstajemy od reszty, więc teraz zastanowimy się jak rozegrać jutrzejszy wyścig pod względem strategii. Jestem całkiem szczęśliwy i dość pewny siebie - dodał 27-letni kierowca.
Dwa miejsca niżej od swojego partnera z zespołu, uplasował się Jarno Trulli. Pomimo dobrego, ósmego pola startowego, Włoch w przeciwieństwie do młodszego kolegi odczuwał pewne problemy związane z zachowaniem bolidu. - To były naprawdę ciężkie kwalifikacje. Spodziewałem się dużo więcej po dzisiejszym występie, jestem więc rozczarowany. Oczywiście będę walczył tak mocno, jak tylko będę w stanie w wyścigu. Nie wiem jednak czego mogę oczekiwać, ponieważ samochód sprawował się zupełnie inaczej w kwalifikacjach w porównaniu z finałową sesją treningową. Nie wiem dlaczego, ale opony nie rozgrzały się zgodnie z przewidywaniami i trochę się ślizgałem. Na dodatek wystąpiły pewne problemy z hamulcami, co było naprawdę trudne do opanowania - wyjaśnił doświadczony zawodnik.
- Generalnie rezultat jest dość rozczarowujący, ponieważ liczyliśmy na więcej po dzisiejszych kwalifikacjach - przyznał dyrektor techniczny Toyoty, Pascal Vasselon. - Łatwo było przewidzieć, które z opon należało użyć, ponieważ bardzo miękkie mieszanki były wyraźnie lepsze. Niemniej wybór ogumienia na wyścig będzie większych wyzwaniem i mamy teraz czas na to, aby dobrze przyjrzeć się sytuacji - zakończył Francuz.