Melbourne zagroziło odejściem z Formuły 1

Konflikt na linii FIA-FOTA ciągnie za sobą kolejne konsekwencje. Szef Grand Prix Australii - Ron Walker zagroził, że możliwy jest scenariusz, w myśl którego Melbourne wycofa się z organizacji wyścigów Formuły 1. Dla Australijczyka jedynym możliwym rozwiązaniem jest odejście z F1 aktualnego prezydenta FIA - Maxa Mosley'a.

Łukasz Żaguń
Łukasz Żaguń

W minioną środę odbyło się posiedzenie Technicznej Grupy Roboczej FIA. Zebranie zostało jednak przerwane, gdyż w trakcie jego trwania salę opuścili przedstawiciele FOTA. Recz jasna fakt ten został odebrany jako odnowienie konfliktu na linii FIA-FOTA. Szef Grand Prix Australii - Ron Walker zagroził, że wobec zaistniałej sytuacji możliwe jest wycofanie wyścigu w Melbourne z kalendarza Formuły 1.

- Jeżeli nie będzie zgody, zostaniemy zmuszeni do poważnych rozważań na temat przyszłości wyścigów odbywających się w Melbourne - mówi stanowczo Walker, który nie wyobraża sobie rozłamu w F1 i w rezultacie stworzenia oddzielnej serii wyścigowej przez Stowarzyszenie Zespołów Formuły 1 (FOTA).

Zdaniem Walkera wszelkie problemy zostaną rozwiązane w momencie, kiedy prezydent FIA - Max Mosley ostatecznie potwierdzi swoją pierwotną decyzję, dotyczącą rezygnacji z ubiegania się o reelekcję. - Uważam że pan Mosley powinien odejść od tego sportu z godnością, niż doprowadzać do całkowitego zniszczenia takiej marki, jaką stanowi Formuła 1 - tłumaczy szef Grand Prix Australii.

Walker jest świadomy tego, że jeżeli FIA i FOTA nie dojdą do porozumienia, rozpad Formuły 1 jest nieunikniony. - Ten sport potrzebuje teraz świeżego i dynamicznego przywództwa, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, aby wprowadzić Formułę 1 w nową erę wyścigową. Bernie Ecclestone stara się być niejako rozjemcą, ale jeżeli największe koncerny motoryzacyjne na świecie nie przystaną na przepisy ustalone przez FIA, wówczas będziemy mieli do czynienia z końcem Formuły 1 - prorokuje Walker.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×