Specjaliści z Ferrari przeanalizowali dane telemetryczne, z których wynika, że między momentem uderzenia sprężyną, a zderzeniem z bandą bolid Felipe Massy zwolnił o 160 km/h, mimo że kierowca był nieprzytomny.
Jak to możliwe? Gdy Brazylijczyk stracił przytomność równocześnie wcisnął pedał przyśpieszenia i hamulca. Jednocześnie nie redukował biegów. Komputer pokładowy rozpoznał to zachowanie jako zupełnie nieadekwatne do aktualnego miejsca na torze i wyłączył silnik - wyjaśnia Przegląd Sportowy.
Dzięki temu Massa uniknął znacznie poważniejszych obrażeń. Trudno bowiem wyobrazić sobie, jak wyglądałby bolid i jego kierowca, gdyby w bandę uderzył z prędkością 260 km/h.