Emocje po tym rajdzie nie chcą opaść - zawodnicy po Rajdzie Kormoran

Rajd Kormoran był jedyną szutrową rundą Rajdowego Pucharu Polski, będzie więc długo wspominany przez zawodników, nawet pomimo kłopotów organizacyjnych.

Mateusz Senko
Mateusz Senko

Paweł Hankiewicz: Emocje po tym rajdzie nie chcą opaść jak kurz, który unosił się na odcinkach. To było coś, czego było nam potrzeba! Wspaniałe emocje i doskonała zabawa to jest to, co gwarantuje szuter. Ogromnie cieszymy się z wywalczonego miejsca i pierwszego w tym sezonie wygranego rajdu, tym bardziej, że odbyło się to na naszej ulubionej nawierzchni. Warto zauważyć jak wspaniale wyglądała walka od samego początku i to, że wraz z braćmi Szeja i Rafałem Malińskim ograliśmy lokalnych zawodników. To dowodzi świetnych umiejętności czołówki i tego, że w każdych warunkach chłopaki jeżdżą bardzo szybko. Na pierwszym odcinku popełniłem aż dwa błędy, przez co musiałem cofać i zawracać – ewidentnie „za bardzo chciałem”, zapewne po prawie dwugodzinnym odpoczynku zapewnionym przez organizatora ciśnienie podziałało.

- Później jednak jechaliśmy już spokojnie, tak jak planowaliśmy, odpuszczając odrobinę w miejscach, które najbardziej dawały w skórę samochodom. Nie można nie wspomnieć o odcinku Żelazna Góra – co się tam działo! To jest prawdziwa Finlandia. Niesamowite emocje, ogromna adrenalina i gaz w podłodze przez dwanaście kilometrów. Liczę, że będziemy wracać w to miejsce. On-boardy z tego odcinka na pewno zamieścimy na YouTube. Jeszcze raz bardzo dziękuję stajni Inter-JAR za profesjonalną pracę i przygotowanie auta, kolegom zawodnikom za wspaniałą zabawę i bardzo wesołe chwile od 7 rano, a to pierwsze miejsce dedykuje naszym sponsorom, firmom SUPREMIS i Tedex.

Jarosław Szeja: Gdyby przed rajdem, ktokolwiek powiedział nam, że zajmiemy drugie miejsce, nie do końca byśmy mu uwierzyli i wzięlibyśmy to miejsce w ciemno. Pierwszy start na szutrze, brak doświadczenia w jeździe po luźnej nawierzchni, to kilka czynników, które dla nas Kormoran czyniły najtrudniejszym Rajdem w tegorocznym kalendarzu RPP. Powinniśmy być bardzo zadowoleni z zajętego miejsca i tak jest, ale czujemy z Marcinem lekki niedosyt. Po przekroczeniu linii mety, według czasów online – to my wygraliśmy rajd. Jak się okazało po dokładnym sprawdzeniu wyników, niestety tak nie było. Szkoda, gdybyśmy to wiedzieli, ostatni oes pojechalibyśmy na maksa, do Hankiewicza dzieliła nas nieco ponad sekunda. Nie wiem czy by się nam to udało, gdyż Paweł był niesamowicie szybki na szutrze, ale...

- Gratulujemy mu pierwszego zwycięstwa w tym sezonie, nas bardzo cieszy kolejne podium i zwiększenie przewagi w klasyfikacji generalnej do najgroźniejszych konkurentów. Trasy były dla nas bardzo wymagające, odcinki kręte i techniczne, co uwydatniało nasz brak doświadczenia. Kilka razy ocieraliśmy się o przydrożne krzaki, bo było za szybko, innym razem czułem, że mogło być szybciej. Wszystkich zapraszam również na naszą stronę internetową www.szeja.com. Dziękuje naszym mechanikom za wspaniale wykonaną pracę. Samochód jak zwykle spisywał się perfekcyjnie. Wielkie podziękowania kieruję w stronę naszych sponsorów: Avans Południe, Urzędowski, a także pozostałych partnerów: TVS, OES Records, H&P Auto Sport oraz TWA Group Polska.

Rafał Maliński: Największe kłopoty na tych zawodach sprawiło mi zapoznanie z trasą. Przebiłem 3 opony i miskę olejową. OS Żelazna Góra opisywałem z tylnej kanapy treningówki Łysego i Blondyny. Dało to świetne wyniki, bo na obydwu przejazdach tej próby byłem najszybszy. Na wszystkich dotychczasowych rajdach na pierwszym OS-ie albo wypadałem z drogi, albo miałem beznadziejny czas. Na szczęście na Kormoranie odwołano pierwszy OS, co bardzo mi pomogło. Nie wiem jednak po co my wstawaliśmy o świcie, skoro do pierwszego OS-u wystartowaliśmy o 12-tej, bo inni chcieli pospać dłużej.

- Na pierwszej pętli nie popełniłem żadnych błędów i na serwis zjechałem na prowadzeniu. Drugie przejazdy nie były już tak dobre. Na OS-Lelkowo dojechałem do jednego ze złomowisk rajdówek. Nie było tam znaku OK, więc musiałem rzucić okiem, czy wśród wraków nie ma Hondy Jarka Szei. Gdyby tak było musiałbym zatrzymać OS. Zdekoncentrowałem się i zamiast złożyć samochód w zakręt wypadłem na łąkę. Straciłem tam kilka, może kilkanaście sekund. Próbowałem odrobić straty na OS-7, ale szaleńcza jazda nie była efektywna. Na wąskim i dziurawym OS-ie myślałem że pourywam koła, a i tak do konkurentów straciłem jeszcze kilka sekund. Ostatni odcinek wygrałem, ale ze zbyt małą przewagą, żeby awansować w górę. Liczyłem na lepszy wynik, ale trzecie miejsce nie jest złe. Jarek Szeja jeszcze bardziej odskoczył w punktacji, ale zbliżyłem się do drugiego miejsca, od którego dzielą mnie teraz 2 punkty. Jeśli Jarek dalej będzie jeździł tak szybko to na ostatnich 4 rundach zacięta będzie jedynie walka o wicemistrzostwo.

Krzysztof Bubik: Czuliśmy, że naszemu Peugeotowi brakuje trochę mocy, trudno było bowiem rywalizować z zawodnikami w Hondach, którzy dysponowali zdecydowanie większą ilością koni mechanicznych. Stoczyliśmy jednak zacięty pojedynek z Maćkiem Krzyszychą, który podobnie jak my, w Kormoranie jechał pucharową dwieścieszóstką. Szkoda, że nie jest nam dane częściej rywalizować na luźnej nawierzchni. Jak widać, na szutrze czujemy się doskonale i jesteśmy w stanie rywalizować z załogami w mocniejszych autach. Cały rajd przejechaliśmy czysto i ustrzegliśmy się błędów co zaowocowało dobrym wynikiem na mecie. Oczywiście, start w Rajdzie Kormoran nie byłby możliwy bez wsparcia sponsorów i doskonale przygotowanego auta. Naszą załogę wspierają: OCTIM, A-KOP Rozpuszczalniki, BIO POINT, SportGarage.pl.

Maciej Krzyszycha: Awaria skutecznie uniemożliwiała nam walkę o wyższe lokaty. Na samym początku drugiego odcinka specjalnego urwał się prawy tylny amortyzator i tak musieliśmy jechać przez dwa kolejne oesy, co spowodowało dość poważne straty czasowe. Dzięki pomocy załogi Jaroszewicz/Tarapacki udało się naprawić ten amortyzator. Chciałbym im bardzo serdecznie podziękować, gdyby nie oni, prawdopodobnie wycofałbym się z rywalizacji. Próbowaliśmy odrabiać starty, ale udawało się to tylko na pierwszym odcinku w pętli. Na kolejnych znów mieliśmy drobne problemy, doganialiśmy jedną z załóg, która jechała na światłach awaryjnych. Do pierwszego miejsca w klasie zabrakło sekundy - jak na jazdę z tak poważnym defektem to naprawdę niewiele.

- Miejsce w klasyfikacji generalnej jest takie, jak planowałem przed rajdem. Nasz Peugeot na szybkich odcinkach - zwłaszcza Żelaznej Górze - nie miał żadnego podejścia do Hondy Type-R. Na innych udawało się nawiązywać bezpośrednią walkę. Na koniec muszę skierować ogromne podziękowania w stronę osób i firm, bez pomocy których nie miałbym szans na występ w tym rajdzie. Przede wszystkim dziękuję zakładowi Auto Perfect Andrzeja Chwietczuka za pomoc w przygotowaniu samochodu oraz zespołowi RallyStar.pl - Adrianowi, Kamilowi, Danielowi i Radkowi - za ich ofiarną pracę aby nasze auto mogło wystartować w rajdzie. Wielkie podziękowania należą się też sponsorom - Olsztyńskiej Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania, Drukarni Leo, fimie WAPNOPOL, firmie Sow-Granit oraz portalowi re5pect.pl.

Krzysztof Szeszko: W tym sezonie nie dane nam było zbyt wiele pojeździć, dlatego zależało mi na udanym występie w Kormoranie. Szczerze mówiąc, skupiałem się na walce wśród aut RWD i nie myślałem o generalce. Przed rajdem dziesiąte miejsce bralibyśmy w ciemno, a tu nagle okazało się, że jadąc spokojnym tempem zajęliśmy siódme miejsce. Ten wynik dedykuję autorom kolejności startowej w RPP. Jako klasa RWD2 wyruszyliśmy na trasę jako przedostatnie auto. Szkoda, że Łukasz Sobocin już na pierwszym odcinku stracił możliwość walki z nami, bo na pewno pojedynek Toyoty i Łady byłby ciekawy. Cieszy mnie czwarte miejsce w generalce na pierwszym przejeździe Żelaznej Góry. Chyba jednak siwe włosy nie odjęły mi chyżości. Dziękuję mojej żonie i wszystkim, dzięki którym możliwy był ten start.

Wojciech Chuchała: Rajd był fajny, rajd był długi... Szkoda troszkę, że samochód się popsuł, bo tego dnia mieliśmy rewelacyjny feeling. Opony leśne robiły taką robotę, że za nami aż furczał piach. Czułem każdy kamień wyrzucony spod kół, byłem wręcz w stanie policzyć ile ich było. Na pierwszym odcinku naliczyłem tysiąc trzynaście. Pech dał się nam we znaki i właściwie ani jednego odcinka nie przejechaliśmy sprawnym autem. Po wystrzale tylnych amortyzatorów auto robiło większe wrażenie niż lowridery z klipów Snoop Dogga. Strasznie zajarało to na pewno nasze licznie zebrane fanki, które gorąco pozdrawiam!

Marcin Mędelski-Guz: Rozpoczęliśmy spokojnie, pilnując pozycji przed naszymi głównymi rywalami w pucharze GKSS - Kalinowskim i Dysińskim w Astrze. Ten ostrożny początek pozwolił zaskoczyć nas lokalnej załodze . Zawodnicy w Peugeocie 206 oszczędzili sobie rozgrzewkę i od razu nadali szaleńcze tempo. W drugiej pętli przyspieszyliśmy, ale złapany kapeć pozwolił nam jedynie dorównać ich wynikom na ostatnim OS. Gdyby rajd był nieco dłuższy, mogło być naprawdę ciekawie. Jesteśmy bardzo zadowoleni z osiągniętego rezultatu. Nasza przewaga punktowa w klasyfikacji sezonu jest już na tyle wysoka, że możemy zakończyć przygodę z RD-3L i ubiegać się o licencję wyższego stopnia.

Emil Leszczyński: Tak jak się spodziewałem, 33 Rajd Kormoran to była dla mnie czysta rajdowa adrenalina. Pokonywanie szutrowych odcinków autem tylnonapędowym sprawiało mi olbrzymią frajdę, a po reakcjach mijanych bokiem do przodu kibiców widziałem, że także i im. Multum pozytywnych emocji sprawił mi w szczególności odcinek Żelazna Góra, gdzie po bardzo długich prostych, zakręty udawało się pokonywać pełnymi slajdami. Plan udało się wykonać w 100% procentach. Samochód doskonale wytrzymał ten dosyć trudny i wymagający rajd. Na mecie udało się zameldować na całkiem przyzwoitej pozycji w klasyfikacji generalnej i dodatkowo otrzymać puchar za drugie miejsce w grupie RWD w klasyfikacji Warmii i Mazur. Po 33 Rajdzie Kormoran jestem już w połowie drogi do zdobycia licencji międzynarodowej R, zajmuję trzecie miejsce w klasyfikacji rocznej RWD-3 i mam za sobą kilkaset kilometrów oesowych doświadczenia rajdowego. W drodze rajdowej cały czas towarzyszy mi firma Display Flash Poland - producent automatycznych standów reklamowych: www.displayflash.pl

Radosław Raczkowski: Na luźnej nawierzchni jechało nam się znakomicie. Żałujemy tylko trochę, że dwa odcinki specjalne zostały odwołane. Cieszymy się z naszego pierwszego zwycięstwa i mamy nadzieję, że skutecznie przełamaliśmy złą passę. Nasz wynik to także efekt doskonale przygotowanego samochodu. Pojechaliśmy szybko i czysto. Naszą załogę wspierają: Rak-Bud, SportGarage.pl.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×