- Relikwie nie jeżdżą ze mną wszędzie. Są w miejscu, w którym powinny być. Jeśli chodzi o zdjęcie papieża w kasku, nie wiem, skąd się wzięła ta historia. Pierwsze pogłoski o fotografii pojawiły się po wypadku w Kanadzie w 2007 roku. Tymczasem nigdy jej nie było! Od 2005 roku, od śmierci Jana Pawła II, jeździłem z napisem na kasku - choćby inicjałami. Po wypadku w Kanadzie temat podkręcono - przyznaje Robert Kubica w programie "Życie po życiu". - To była bardzo osobista sprawa. Jan Paweł II zrobił dla nas, Polaków, naprawdę dużo. Polska jest w miejscu, w którym jest, dzięki niemu. W tamtych czasach wiele osób usłyszało o naszym kraju ze względu na niego. Napis na kasku to było minimum, które mogłem dla niego zrobić. Po pewnym czasie medialność tej sprawy zaczęła mi jednak przeszkadzać. Zaczęły się nieprawdziwe historie o zdjęciu, a ja zamiast mówić o pozytywnych rzeczach, które zrobił Jan Paweł II, musiałem tłumaczyć, że to, co ludzie mówią jest nieprawdą. Napis więc zniknął. Ale nie zniknął podziw i wdzięczność wobec Jana Pawła II.
Wpisz przynajmniej 2 znaki