Kuba Cimoszko, WP SportoweFakty: Domyślam się, że przed meczem z Polską jest pan w dobrym nastroju.
Kimitoshi Nogawa, były zawodnik Górnika Zabrze: I tak, i nie. Liczyłem, że oba zespoły awansują dalej. Jestem Japończykiem, ale kibicowałem także Polsce. W drużynie jest Bartosz Białkowski, z którym grałem w Górniku. Miałem nadzieję, że nasze kraje dwukrotnie zagrają ze sobą na tych mistrzostwach.
Ale Polacy zawalili sprawę.
Jestem tym bardzo zaskoczony. Tym bardziej, że w waszej kadrze jest wielu piłkarzy, którzy brali udział w swoich pierwszych mistrzostwach świata. Powinni więc walczyć, ale nie widać u nich tego. Tak jakby presja ich spętała.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. "Czy my jesteśmy aż takimi dziadami?" Dziennikarze zastanawiają się nad słowami Nawałki
Ciężko zgodzić się, że nerwy nie pozwoliły na dobre zaprezentowanie się np. takiemu piłkarzowi jak Robert Lewandowski.
No tak, to jeden z najlepszych graczy na świecie. Ale tu jest inny powód. W waszej reprezentacji nie widać nikogo, kto stwarzałby mu możliwości do strzelania goli. Wydaje się być odpowiednio izolowany przez przeciwników, więc sam niewiele może. Gra Polaków się nie klei. Odległości między graczami są zbyt duże. Może był problem z przygotowaniami?
Mówi się nieoficjalnie o tym. Pojawiają się także informacje o konfliktach w zespole.
Jedność drużyny jest ważna, więc to też może być powodem. Zaskakujące jednak, że wszystko rozsypało się przed samym turniejem. Szczególnie mając tak doświadczonych ludzi wokół jak Zbigniew Boniek, Marek Koźmiński czy sam trener Nawałka. To wszystko poszło w złym kierunku...
W jakim sensie?
Rozwoju. Dopiero trzecie eliminacje od ostatniego startu w MŚ przyniosły wam awans na mundial. Ale po drugim spotkaniu już musicie się pakować. Pamiętam, że podobnie było też w 2002 i 2006 roku.
Japonii idzie zdecydowanie lepiej. Jest pan zdziwiony tą postawą?
Prawdę mówiąc, ciężko ją jednoznacznie ocenić.
Dlaczego?
Pierwszy mecz potoczył się dla nas bardzo szczęśliwie. Już po trzech minutach rywale stracili jednego piłkarza z powodu czerwonej kartki, a my dostaliśmy rzut karny. Wiele pomogła nam też kontuzja Jamesa. Mecz z Polską da wiele odpowiedzi.
Na jaki wynik liczą kibice w Japonii?
Oczekiwania nie były duże przed mistrzostwami. Japończycy chcieli, by ich drużyna awansowała do najlepszej szesnastki. To jest duży sukces na obecną chwilę i jesteśmy go bardzo blisko. Chociaż nie można powiedzieć, że już to zrobiliśmy. Myślę, że trzeci mecz będzie najtrudniejszyz z dotychczasowych. W waszej drużynie, wróci pewnie Kamil Glik. Duże zadanie przed naszym trenerem.
Jego zmiana przed mundialem wygląda na strzał w dziesiątkę.
Bardzo dobrze dogaduje się z zawodnikami. To widać. Ale to jest właśnie plus krajowych trenerów. Ten sam język pomaga, bo kiedy potrzeba potrafią przekazać wszystkie szczegóły i nie trzeba się bać, że piłkarz nie zrozumiał.
Kogo powinniśmy się najbardziej obawiać w waszym zespole?
Najlepszy jest na razie Takashi Inui, który strzelił bramkę przeciwko Senegalowi. Wszyscy myśleli, że to Keisuke Honda będzie odgrywać jego rolę, a nieoczekiwanie wchodzi tylko z ławki. Poza tym bardzo podoba mi się też gra Osako. Jest w bardzo dobrej formie.
Ciężko to natomiast powiedzieć o waszym bramkarzu.
W Japonii bramkarz jest słaby. Nie to co u was. Polacy mają bardzo dobrych golkiperów. Gdyby Eiji Kawashima był waszej narodowości, to na pewno nie byłoby go na mundialu. Myślę, że nie grałby nawet w polskiej ekstraklasie.
***
Kimitoshi Nogawa to pierwszy Japończyk w historii polskiej ekstraklasy. W 2004 roku dołączył do Górnika Zabrze, gdzie zagrał 3 mecze w naszej lidze. Poza tym wystepował m. in. w młodzieżowych zespołach Brescii Calcio oraz ligach Brazylii czy Kamerunu. Po zakończeniu kariery pracuje jako menadżer na japońskim rynku młodzieżowym.