Na koniec brazylijskiego dnia, a w środku polskiej nocy, Kamerun zmierzył się z Chorwacją. Jedni i drudzy przegrali pierwsze mecze w grupie A i był to dla nich ostatni dzwonek, by ruszyć w pościg za Brazylią oraz Meksykiem, które to reprezentacje mają na koncie cztery punkty. Już przed rozpoczęciem spotkania sprawa była jasna - ten kto przegra, odpada z turnieju i zagra już tylko dobrze znany Polakom - mecz o honor. Warto jeszcze podkreślić, że potyczka Kamerunu z Chorwacją odbyła się na osławionym już obiekcie Arena Amazonia w Manaus.
[ad=rectangle]
Od pierwszych minut oba zespoły śmiało ruszyły do ataku chcąc szybko strzelić gola. W zespole Kamerunu aktywny był zwłaszcza Vincent Aboubakar. Chorwaci jednak przetrwali napór piłkarzy z Afryki i sami zaatakowali. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 11. minucie w pole karne Kamerunu dośrodkowywał jeden z Chorwatów. Obrońcy Nieposkromionych Lwów wybili piłkę pod nogi Ivana Perisicia, a ten doskonale wypatrzył Ivice Olicia, który wpakował futbolówkę do bramki!
Po objęciu prowadzenia Chorwaci złapali wiatr w żagle i śmiało ruszyli do ataku. Bramkarz Kamerunu co chwile miał pełne ręce roboty. Jego koledzy z pola grali natomiast niedokładnie, bardzo indywidualnie i nie potrafili poważniej zagrozić bramce Stipe Pletikosy. W 40. minucie sytuacja Kamerunu stała się jeszcze trudniejsza. Wtedy bowiem Alex Song zupełnie bezzasadnie zdzielił rywala Łokciem w plecy. Sędzia nie miał innej możliwości, jak tylko wyrzuć Songa z boiska.
Tuż po wznowieniu gry Chorwacja zadała kolejny precyzyjny, wymierzony cios. W 48. minucie fatalnie piłkę wybił bramkarz Kamerunu, a Ivan Perisić popędził lewą stroną boiska, wpadł w pole karne i umieścił futbolówkę w siatce! Chwilę później mogło już być 3:0, lecz Mario Mandzukić nie wykorzystał sytuacji sam na sam.
Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W 61. minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Danijel Pranjić, a piłkę główką do bramki wpakował Mandzukić. W tym momencie stało się jasne, że Chorwacja tego meczu nie przegra. To jednak nie był koniec goli. W 73. minucie strzelał Eduardo da Silva, kameruński bramkarz wybił piłkę do boku, wprost pod nogi Mandzukicia, który wpisał się drugi raz na listę strzelców.
Skrót meczu, źródło: TVP
{"id":"","title":""}
Ostatecznie Chorwacja pokonała Kamerun 4:0, odnosząc swoje najwyższe zwycięstwo w historii występów na mistrzostwach świata i ciągle ma szansę na wyjście z grupy. Kamerun rozegrał beznadziejny mecz. O atmosferze w tej drużynie najlepiej świadczy fakt, że w końcówce potyczki dwóch zawodników z Kamerunu niemal pobiło się na boisku. Rozdzielał ich Pierre Webo.
Kamerun - Chorwacja 0:4 (0:1)
0:1 - Ivica Olić 11'
0:2 - Ivan Perisić 48'
0:3 - Mario Mandzukić 61'
0:4 - Mario Mandzukić 73'
Składy:
Kamerun: Charles Itandje - Benoit Assou-Ekotto, Aurelien Chedjou (46' Dany Nounkeu), Nicolas N'Koulou, Joel Matip, Stephane M'Bia, Alex Song, Eyong Enoh, Eric-Maxim Choupo-Moting (75' Edgar Salli), Benjamin Moukandjo, Vincent Aboubakar (70' Pierre Webo).
Chorwacja: Stipe Pletikosa - Darijo Srna, Vedran Corluka, Dejan Lovren, Luka Modrić, Danijel Pranjić, Ivan Rakitić, Ivan Perisić (78' Ante Rebić), Sammir (72' Mateo Kovacić), Ivica Olić (68' Eduardo da Silva), Mario Mandzukić.
Żółta kartka: Eduardo da Silva (Chorwacja).
Czerwona kartka: Alex Song /40' - za niesportowe zachowanie/ (Kamerun).
Sędzia: Pedro Proenca (Portugalia).
[event_poll=24683]
A Kamerun? Oni tam są tylko dla pieniędzy, nie zasłużyli, żeby w ogóle ich pokazywać na m Czytaj całość