Światowe media: Portero był jak ściana, Marc Wilmots miał nosa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Światowe media mają dwóch pozytywnych bohaterów szóstego dnia mundialu: Guillermo Ochoę oraz Marca Wilmotsa. "Gracias Memo" - dziękuje swojemu bramkarzowi meksykański Record.

1
/ 8
globoesporte.globo.com
globoesporte.globo.com

Wydarzeniem szóstego dnia mundialu było starcie otwierające drugą serię gier grupowych. Reprezentacja Brazylii zremisowała 0:0 z Meksykiem, ale mimo identycznego wyniku - było to starcie o niebo ciekawsze od Iranu z Nigerią. Dla brazylijskich kibiców jest to następne rozczarowanie na turnieju - ich ulubieńcy zbierają punkty, ale bardziej męczą się swoją grą niż czarują.

[ad=rectangle]

"Ten wynik można uznać za niesprawiedliwość. Po meczu można zarzucić Canarinhos brak umiejętności strzeleckich. W poszukiwaniu winnych remisu nie można zapomnieć o Guillermo Ochoa. Bramkarz Meksyku zanotował cztery świetne interwencje. Dwukrotnie zatrzymał Neymara, po razie Thiago Silvę i Paulinho" - relacjonuje globoesporte.globo.com. Serwis ten, podobnie jak inne brazylijskie media nazywa golkipera reprezentacji Meksyku "bohaterem", który zaświecił pełnym blaskiem. Ochoa został wybrany przez FIFĘ zawodnikiem meczu.

2
/ 8
lancenet.com.br
lancenet.com.br

Brazylijski serwis lancenet.com.br poświęca Meksykaninowi osobny tekst. Przypomina, że Guillermo Ochoa pozostaje bez klubu, potwierdza, że jest głównym odpowiedzialnym za bezbramkowy remis z Brazylią. "O ile gospodarze nie mieli czego świętować, tak Meksykanie byli zadowoleni z podziału punktów".

"Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudny mecz, ale czuliśmy wsparcie swoich kibiców. Pokazaliśmy dobrą grę w obronie, zrobiliśmy naprawdę duży krok w kierunku wyjścia z grupy. Zagrać na 0:0 z Brazylią nigdy nie jest łatwo. Dlatego dziękuję Bogu i zabieram się do dalszej pracy" - cytuje Ochoę serwis lancenet.com.br.

3
/ 8
record.com.mx
record.com.mx

Meksykański Record wita czytelników strony internetowej wielkim "Gracias Memo". "Memo" to oczywiście przydomek bohatera wtorkowego meczu. "Gospodarze i faworyci mistrzostw odbili się od ściany o nazwie Guillermo Ochoa. Wydawał się mieć ręce wszędzie. Łapał nimi wszystko, co leciało w jego bramkę, zostając bohaterem całego kraju. Memo stłumił starania Neymara i spółki. Na koniec Meksykanie mają remis, który przyjęli z radością" - rozpływa się Record, przy okazji prezentując nagłówki światowych mediów z Ochoą w roli głównej.

4
/ 8
jb.com.br
jb.com.br

Brazylijski serwis jb.com.br przedstawia poza sprawozdaniami z wydarzeń boiskowych relację z trybun stadionu w Fortalezy. "Meksykanie hałasowali, a wypełnione nimi sektory tętniły życiem. Początkowo mieli zawitać na stadion w liczbie 8 tysięcy, ale ostateczny komunikat organizatorów mówił o 10 tysiącach. Część fanów kupiło wejściówki last minute. Piękne wykonanie hymnu, następnie okrzyki "Portero", co w języku hiszpańskim oznacza "bramkarz" robiły wrażenie. Kolejne interwencje Meksykanina tylko wzmagały doping".

5
/ 8
gazzetta.it
gazzetta.it

Włoska La Gazetta dello Sport jest zaskoczona tym, jak wyglądało starcie w Fortalezy. Tym, jak nieefektywna jest ofensywa Brazylijczyków na mundialu. Wynik 0:0 uznaje za paradoksalny, ponieważ padł w meczu gospodarzy turnieju, w którym pada mnóstwo goli. "Canarinhos nie mają pomysłu na grę, za wyjątkiem kilku zrywów Oscara". Dziennik przypomina, że w miejsce Hulka pojawił się Ramires, jednak został ustawiony w takim miejscu boiska, gdzie nie mógł zademonstrować swoich atutów. "Scolari musi szybko wpaść na nowe rozwiązania, która wniosą jakość w poczynania jego zespołu" – puentuje włoski dziennik.

La Gazetta dello Sport nie zapomina rzecz jasna o Guillermo Ochoa i pyta retorycznie - "jak to możliwe, że taki bramkarz został pożegnany przez AC Ajaccio i pozostaje bezrobotny? We wtorek był koszmarem Brazylijczyków".

6
/ 8

"Brazylia podzieliła się łupem z Meksykiem. Jedni i drudzy zdawali sobie sprawę, że komplet punktów gwarantował miejsce w drugiej fazie turnieju. Gospodarze stworzyli lepsze sytuacje podbramkowe, ale natknęli się na doskonale dysponowanego Guillermo Ochoę. Brazylijczycy zdominowali końcówkę, rozpaczliwie szukali zwycięskiego gola, ale pat trwał do ostatniego gwizdka" - relacjonował serwis goal.com. [ad=rectangle] Na pytanie La Gazetty dello Sport - "jak taki bramkarz jak Ochoa może pozostawiać bez klubu" odpowiada częściowo niemiecki Kicker. Niemcy z wrodzoną sobie dokładnością przypomnieli statystyki tego golkipera z poprzedniego sezonu. Nie miały one jednak znaczenia w Fortalezie. Ochoa znów stanął między słupkami, tym razem w meczu z gospodarzem mundialu i niemal w pojedynkę doprowadził Canarinhos do rozpaczy. Odpłacił się tym trenerowi za zaufanie. "Człowiek z opaską na czole i numerem 13 na koszulce nawiązującym do daty urodzin zatrzymał Neymara, Paulinho i Thiago Silvę". Kicker zatytułował swoją relację po prostu "Ochoa spielt das Spiel seines Lebens" ("Ochoa zagrał mecz swojego życia").

7
/ 8
lesoir.be
lesoir.be

W pierwszym wtorkowym meczu Reprezentacja Belgii zmierzyła się z Algierią. Europejczycy, typowani na czarnego konia imprezy, zrealizowali plan i wygrali 2:1, ale w potwornych bólach. "Czerwone diabły napędziły sobie strachu, ale ostatecznie pokonały Algierię" - tytułuje relację Le Soir. "Belgowie byli przed przerwą statyczni i przewidywalni. Tylko dwie ich sytuacje z pierwszej połowy zasłużyły na odnotowanie. Na dodatek Algieria uzyskała prowadzenie w 24. minucie. Cała pierwsza część w wykonaniu podopiecznych Wilmotsa była rozczarowaniem" - kontynuuje Le Soir.

[ad=rectangle]

Belgijskie media zaznaczają, że kluczową rolę odegrały zmiany dokonane przez Marca Wilmotsa. Wprowadzeni na boisko Fellaini oraz Martens odrobili stratę z nawiązką w ostatnim fragmencie meczu. "Mecz na początku był zblokowany. Diabłom nie udawało się utrzymać przy piłce i znaleźć luk w formacji obronnej Algierii. Decydujące okazały się zmiany Marca Wilmotsa" - czytamy na lanouvellegazette.be. "Za Belgami skomplikowany mecz, ale z pozytywnym finałem. Pokazał, jakie rezerwy ma drużyna narodowa" - puentuje Le Soir.

8
/ 8
elahdath.net
elahdath.net

W Algierii rozgoryczenie. Nadzieje już przed pierwszym gwizdkiem były spore, a dodatkowo rozbudzone po golu z rzutu karnego Feghouliego. "Kiepski początek Zielonych" - tytułuje relację elahdath.net. Także selekcjoner Vahid Halilhodzić mówił o rozczarowaniu. "Nie mogę jednak przytłaczać moich zawodników. Dali z siebie wszystko, ale trafiliśmy na jeden z najlepszych zespołów w Europie. Nie czas na rozpacz, przed nami decydujące starcie z Koreą Południową" - cytuje elheeddaf.com.

Halilhodzić miał wątpliwości, co do pierwszego gola dla Belgów. "Faul Fellainiego zostałby odgwizdany, gdybyśmy byli Brazylią. Dla mnie to była kontrowersyjna sytuacja". Portal przeprowadził sondę, w której 52 proc. respondentów wierzy w awans Algierii z grupy pomimo inauguracyjnej porażki 1:2.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (1)
avatar
Bartomeul
18.06.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A ja myślałem, że Ci Meksykanie to coś zupełnie innego tam krzyczą :D