Wprowadzenie przez FIS obowiązku używania airbagów w zjazdach i supergigantach od nowego sezonu spotkało się z mieszanymi reakcjami. Generalny sekretarz organizacji Michel Vion argumentował, że bezpieczeństwo zawodników jest priorytetem, jednak większość narciarzy nie popiera pomysłu, a wyjątkiem są reprezentanci Francji, którzy popierają przepis.
Jedną z osób, którzy nie akceptują nowych zasad, jest Daniel Hemetsberger. Jego zdaniem decyzja ta ogranicza swobodę wyboru. - Airbag wcześniej nie był zakazany, więc każdy, kto chciał, mógł go używać - skomentował Austriak cytowany przez "Kronen Zeitung".
Hemetsberger zwrócił uwagę, że podobnie dzieje się z odzieżą ochronną. Przykładem są spodnie zabezpieczające przed przecięciami, które są używane dobrowolnie przez wielu zawodników.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki
Austriak wraz z kilkoma innymi narciarzami, zyskał możliwość startu bez airbaga dzięki specjalnej zgodzie i podpisaniu oświadczenia o rezygnacji z ochrony. Podobne wyjątki przyznano około 40 zawodnikom, w tym Austriakom Vincentowi Kriechmayrowi i Danielowi Danklmaierowi.
- Nie czuję się wystarczająco mobilny w airbagu, szczególnie w ekstremalnych sytuacjach - podkreślił Hemetsberger.
Z kolei Kriechmayr zwrócił uwagę na inne wyzwania związane z airbagami, takie jak wysoki koszt urządzenia, który wynosi od 500 euro. - Nasz sport już teraz jest bardzo drogi, a takie wydatki mogą zamknąć drogę młodym zawodnikom - zauważył, podkreślając, że jego rodzina nie mogłaby sobie pozwolić na takie rozwiązanie na początku jego kariery.
Airbagi, produkowane przez włoską firmę Dainese, powstały na bazie doświadczeń z motorsportu. System, który aktywuje się w 25 milisekund, oferuje ochronę klatki piersiowej, obojczyków, ramion i kręgów szyjnych. Chociaż nie wszyscy są przekonani do nowego rozwiązania, narciarze tacy jak Marco Odermatt czy Stefan Babinsky używają go od lat, podkreślając brak problemów podczas zawodów.