Maciej Bydliński: Wizualizowałem sobie igrzyska olimpijskie

Zawody o Puchar Australii i Nowej Zelandii były znakomitym treningiem dla Macieja Bydlińskiego. Podczas startów Polak wizualizował sobie igrzyska olimpijskie w Soczi.

Mimo, że Maciej Bydliński nie może narzekać na formę przed sezonem wciąż skromnie nie przecenia swoich umiejętności. - Trzeba być regularnie w pierwszej trzydziestce, żeby powiedzieć, że się jest zawodnikiem na bardzo wysokim poziomie. Porównałbym to do tenisa ziemnego. Tam rzesza zawodników chce się dostać do pierwszej setki np. rankingu ATP - tłumaczy narciarz alpejski.

Niedawno, podczas przygotowań do sezonu Maciejowi Bydlińskiemu przytrafiła się przykra kontuzja. Mogło być jednak znacznie gorzej... - Na kostkę wewnętrzną z wysokości dwóch metrów spadł mi metalowy odważnik 25-kilogramowy. Gdyby spadł mi na palce to miałbym po igrzyskach i po sezonie. To było szczęście w nieszczęściu, bo rehabilitacja trwała zaledwie ponad tydzień. Już po dwóch dniach przestało mnie boleć, mogłem normalnie trenować. Problem był tylko na początku, kiedy musiałem wcześniej wrócić ze zgrupowania - opowiada 25-latek.

Nadzieje na stosunkowo wysokie miejsca w zbliżającym się sezonie rozbudziły starty na antypodach. We wrześniu Polak wywalczył Puchar Kontynentalny Australii i Nowej Zelandii. Jakie z tego wypływają korzyści dla reprezentanta naszego kraju? - Wydaje mi się, że korzyści były jedynie medialne. Trochę więcej o nas się mówiło. Plan, który był ustalony przed sezonem został zrealizowany, niezależnie od tego czy odnosiłem sukcesy czy nie. Do zawodów w Nowej Zelandii podszedłem bardziej treningowo. Konkurencja nie była taka, jak podczas Pucharu Świata czy nawet lepiej obsadzonych zawodów Pucharu Europy, ale mimo tego starałem się wizualizować sobie igrzyska. Próbowałem osiągnąć wewnętrzny nastrój, uczucie, jakbym startował na igrzyskach. Dawałem z siebie wszystko. Wydaje mi się, że to dobrze funkcjonowało - kończy Maciej Bydliński.

Sporty zimowe na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów narciarstwa i nie tylko! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: