Była 55. minuta. Odra całkiem dobrze radziła sobie w meczu Lechem Poznań, mimo że przegrywała 0:1. Wtedy sędzia liniowy wezwał do siebie prowadzącego zawody Pawła Gila. Po krótkiej konsultacji arbiter główny pokazał Piotrowi Piechniakowi drugą żółtą, a konsekwencji czerwoną kartkę. Co było powodem? - Do sędziego się nie odzywałem. Z trybun ktoś krzyknął "biegaj, Piechniak biegaj", a ja odpyskowałem "na razie to oni biegają". Boczny sędzia poczuł się chyba głównym. Arbiter główny biegał koło mnie i tego nie słyszał. Takie jest życie. Sędzia podjął taką, a nie inną decyzję - opowiada pomocnik Odry.
- Sędzia nie chciał po meczu zdradzić, jakich słów użył Piechniak, ale musi to opisać w protokole meczowym - mówił na konferencji prasowej trener wodzisławian, Ryszard Wieczorek. Zachowanie 32-letniego zawodnika uniemożliwiło Odrze nawiązanie równorzędnej walki z Kolejorzem, co poskutkowało porażką. - Nie udało nam się zdobyć punktu przez moją niesubordynację, a może w większości przez sędziego bocznego - dodaje Piechniak.
Wodzisławianie, mimo porażki, poprawnie zaprezentowali się w meczu z wyżej notowanym rywalem. Mieli swoje okazje, aby doprowadzić do remisu, ale zabrakło im zimnej krwi. - Uważam, że do 55. minuty byliśmy o wiele lepszym zespołem od Lecha. Mieliśmy swoje sytuacje, a Kolejorz miał tylko jedną, po naszym błędzie, gdy strzelił bramkę. Do 55. minuty praktycznie nie zagrażał naszej bramce - zakończył Piotr Piechniak.