Biało-Czerwoni pokazali ostatnio dwie zupełnie inne twarze. W wyjazdowym starciu z Belgią (1:6) wypadli katastrofalnie i osiągnęli kompromitujący wynik, by po zaledwie trzech dniach sprawić sporą niespodziankę i zremisować z Holandią (2:2).
Kiedy więc widzieliśmy prawdziwe oblicze kadry? Tu Antoni Piechniczek zaskoczył. - Tak naprawdę w obu meczach. W tym przegranym 1:6 po kilku minutach Belgowie powinni prowadzić 2:0. Przyznam, że na miejscu selekcjonera byłbym gotowy naubliżać piłkarzowi, który marnował takie sytuacje. Potem jednak wyglądało to już o wiele lepiej w naszym wykonaniu. Uważam, że samej gry nie musieliśmy się wstydzić - powiedział.
Odmiana reprezentacji to tylko pozory?
Trudno jednak usprawiedliwić rezultat 1:6. Pół tuzina straconych goli wywołało ogromny niesmak kibiców.
ZOBACZ WIDEO: Gwiazdor wróci do Ekstraklasy? Ujawniamy: Turcy otwarci na rozmowy!
- To prawda, końcówka wypadła dla nas źle, ale trzeba też powiedzieć, że Belgom wychodziły strzały, które wpadają zazwyczaj raz na dziesięć spotkań. Mam na myśli zwłaszcza gole na 3:1 i 5:1. Niech ci zawodnicy zdobędą co mecz podobne bramki, to zostaną supergwiazdami Barcelony czy Realu Madryt. Wynik był skandaliczny, jednak mogło to też wyglądać dla nas zupełnie inaczej - zaznaczył selekcjoner drużyny narodowej w latach 1981-1986 i 1996-1997, który wywalczył z nią 3. miejsce na mundialu w 1982 roku.
1:6 było nam potrzebne
Minęły zaledwie trzy dni i w potyczce z "Oranje" zobaczyliśmy znacznie lepiej zorganizowanych Biało-Czerwonych. - W końcówce miałem takie przekonanie, że Memphis Depay nie strzeli tego karnego, bo byłaby to niesprawiedliwość dziejowa. Nasi piłkarze pokazali przez 90 minut, że zasłużyli na remis - stwierdził Piechniczek.
Wielu jednak uważa, że przeciwko Holandii zespół Czesława Michniewicza zagrał po prostu rozważniej. - Ja to widzę inaczej. W obu spotkaniach było podobnie. Jeśli wychodzisz na rywala takiej klasy jak Belgia, który zajmuje 2. miejsce w rankingu FIFA, to nikt się przed nim nie otworzy. W wymianie ciosów można tylko przegrać. Wygrać za to można inteligencją, mądrością, walką i odrobiną wiary w to, że na coś mnie stać, jednocześnie wiedząc, na co stać przeciwnika - dodał Piechniczek.
- Nigdy nie mieliśmy łatwo z rywalami tej klasy. Tak naprawdę w obu meczach sporo wyciągnęliśmy, tyle, że przeciwko Belgii opadliśmy z sił w drugiej połowie. Nie nadążaliśmy za nimi, stąd wynik 1:6. Z drugiej strony może to było potrzebne, żeby taki wynik nauczył pokory naszych piłkarzy, a trenera realizmu - przyznał.
Czy w spotkaniu z Holandią dało się wycisnąć więcej? Prowadziliśmy przecież 2:0. - Jeśli taki rywal jak Holandia traci z nami drugiego gola, musimy się liczyć z tym, że zaatakuje jeszcze mocniej. Dlatego potrzeba podwójnej ostrożności i koncentracji. Tymczasem trzy minuty rozluźnienia sprawiły, że ciężko wywalczone prowadzenie zmieniło się w wynik 2:2. Jednak trudno było tego uniknąć.
Ze skrajności w skrajność
Piechniczek nie ukrywa, że skłonność do skrajnych opinii wobec reprezentacji bardzo go irytuje.
- Wszystkim dzisiaj łatwo przychodzi ocenianie, kto powinien wylecieć z kadry. Tak samo jest w drugą stronę. Jakiś zawodnik ledwo zadebiutuje, a niektórzy mówią, że będzie filarem zespołu na 10 lat. Zalecałbym trochę więcej rozwagi i spokoju. Gdy nam czasem wyjdzie, to jeszcze nie znaczy, że jesteśmy drużyną na półfinał mundialu. Tak samo gdy przegramy wysoko, niekoniecznie musi to być sygnał, że jesteśmy aż tak słabi - podkreślił Piechniczek.
- Widzę dookoła grupę prześmiewców. Nie wiem co osiągnęli w życiu, ale wszystko wiedzą. Ci mędrcy, pouczający wszystkich wokół, powinni czasem spojrzeć na kadrę z dystansem. Życzyłbym też więcej życzliwości dla tego zespołu - dodał.
36-letnia klątwa wreszcie się skończy?
Przed Biało-Czerwonymi mundial w Katarze. Historia nie wygląda dla nas dobrze, bo po raz ostatni nie pojechaliśmy do domu po pierwszej fazie w 1986 roku, zajmując na turnieju w Meksyku 3. miejsce.
- Od 36 lat kadra nie wyszła z grupy na mistrzostwach świata. Mi się to udało jako ostatniemu i mógłbym liczyć, że następni nie powtórzą tego wyczynu. Bardzo jednak chcę, żeby niemoc wreszcie została przerwana i wierzę, że w Katarze tak się w końcu stanie. Mam też wielką nadzieję, że rewanż z Belgią będzie krokiem w dobrą stronę dla całej drużyny - zakończył.
Mecz 4. kolejki Ligi Narodów Polska - Belgia odbędzie się we wtorek o godz. 20.45. Transmisja w TVP 1, TVP Sport oraz Polsacie Sport Premium 1. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Grzegorz Lato zaskoczył po losowaniu. "Grupa z Katarem byłaby trudniejsza"
Polska poznała rywali na MŚ w Katarze! Mocna grupa i wielkie emocje