Pechowa środa "Garniola"

Środowego występu w meczu 1/16 Remes Pucharu Polski do udanych nie może zaliczyć młody obrońca Górnika, Mariusz Gancarczyk. 21-letni prawy defensor wybiegł w pierwszej jedenastce zabrzańskiej drużyny w meczu z Zagłębiem Sosnowiec i dołożył swoją cegiełkę do porażki Górnika w tym spotkaniu. Miał bowiem duży udział przy pierwszej straconej przez zabrzan bramce. - To nie tak miało wyglądać - kręcił z niezadowoleniem głową po końcowym gwizdku sędziego młody zawodnik drużyny z Roosevelta.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Dochodziła 31. minuta meczu 1/16 Remes Pucharu Polski pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec a Górnikiem Zabrze. Na kąśliwe uderzenie z prawej strony pola karnego zabrzan zdecydował się obrońca sosnowiczan, Adrian Marek. Stoper drużyny znad Brynicy w tej sytuacji chybiłby celu, gdyby nie pechowa interwencja Mariusza Gancarczyka. Młody obrońca Górnika stanął na drodze zmierzającej za linię końcową boiska futbolówki i zmienił tor jej lotu tak niefortunnie, że ta wpadła do siatki zupełnie zaskakując bezradnego Sebastiana Nowaka.

- Nic nie mogłem w tej sytuacji zrobić. Piłka była bita bardzo mocno, a ja nie zdążyłem się odsunąć. Niestety okazało się to dla nas brzemienne w skutkach, bo straciliśmy bramkę, której mogło nie być. Nie wydaje mi się, żeby piłka po strzale zawodnika Zagłębia wpadłaby do siatki. Znalazłem się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiedniej porze. Przegraliśmy mecz i odpadliśmy z walki o Puchar Polski. Wielka szkoda, bo to nie tak miało wyglądać - mówił po meczu rozczarowany Mariusz Gancarczyk. Po trafieniu, przypisanemu Adrianowi Markowi, w loży prasowej stadionu przy Ludowej rozpoczęła się debata, czy aby pierwsze trafienie dla sosnowiczan nie było bramką samobójczą "Garniola". Do tej chwili zdania w tej kwestii są mocno podzielone.

Nie zmienia to jednak faktu, że młody defensor Górnika nie może być zadowolony ze swojego występu. Kluczowy w pierwszych grach sezonu zawodnik zabrzańskiej drużyny w końcówce sierpnia stracił pozycję na rzecz pozyskanego z Cracovii Kraków, Przemysława Kuliga. Ten jednak w środę został w Zabrzu, a Gancarczyk otrzymał szansę pokazania swoich umiejętności. Talent zawodnika górniczej drużyny docenia selekcjoner Andrzej Zamilski, który regularnie powołuje urodzonego w Rudzie Śląskiej zawodnika na zgrupowania reprezentacji Polski U-21.

Po środowym występie na podobne uznanie ze strony trenera Ryszarda Komornickiego uzdolniony gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski liczyć jednak nie może i z pewnością sobotnie starcie Górnika z Motorem Lublin przyjdzie mu oglądać z perspektywy ławki rezerwowych. - Rywalizacja o miejsce w obronie jest duża. Z Przemkiem walczymy na każdym treningu o to, by wywalczyć sobie uznanie trenera i zagrać w następnym meczu. Na początku sezonu grałem ja, teraz szanse dostaje Przemek. Nie mam zamiaru jednak odpuścić i będę walczył o miejsce w pierwszym składzie Górnika - zapewnił w rozmowie z naszym portalem Mariusz Gancarczyk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×