Grali w dziesiątkę przez godzinę, a ograli pucharowicza! Wielki dzień Miedzi, Lechia w dołku

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: piłkarze Miedzi Legnica
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: piłkarze Miedzi Legnica
zdjęcie autora artykułu

Chociaż czekająca na pierwsze zwycięstwo w lidze Miedź Legnica przez godzinę grała w dziesiątkę, dopięła swego i pokonała Lechię Gdańsk 2:1. Gdańszczanie mieli dużo sytuacji, których jednak nie potrafili wykorzystać.

W tym artykule dowiesz się o:

Naprzeciw siebie stanęły drużyny z problemami. Miedź Legnica nie mogła być tego dnia prowadzona przez trenera Wojciecha Łobodzińskiego, który w pierwszych pięciu meczach w PKO Ekstraklasie został ukarany czterema żółtymi kartkami i musiał pauzować, a zastąpił go dotychczasowy asystent Radosław Bella. W Lechii nie zagrali m.in. cierpiący na uraz Flavio Paixao oraz pauzujący za kartki Michał Nalepa.

Od samego początku zaatakowali gdańszczanie, którzy w samej pierwszej połowie mieli aż 10 rzutów rożnych. To jednak Miedź Legnica po przypadkowej akcji zdobyła bramkę. Piłkę we własnym polu karnym wybił po aucie przed siebie Ilkay Durmus, jednak Turek trafił w Santiago Navedę. Meksykanin precyzyjnym strzałem pokonał Dusana Kuciaka.

Co ciekawe, był to jedyny strzał Miedzi w całej pierwszej połowie. Dużo częściej piłką operowali gdańszczanie, a w szczególności Durmus. Turek miał niezliczoną liczbę dośrodkowań, jednak większość z nich kończyła się na obrońcach rywala. Brakowało przy tym jakości.

ZOBACZ WIDEO: To zmieniło się w Legii. "Jesteśmy zaskoczeni"

W Lechii Gdańsk dobrze spisywał się Bassekou Diabate, który uciekał na skrzydle defensorom rywala, szansę na wyrównanie miał właśnie po podaniu Malijczyka Łukasz Zwoliński, ale doskonale obronił Paweł Lenarcik. W 31. minucie strzelec bramki, Santiago Naveda z pełnym impetem uderzył nogami w nogę Davida Steca. Sędzia Wojciech Myć początkowo nie dopatrzył się nawet faulu, ale po interwencji Szymona Marciniaka z wozu VAR, pokazał Meksykaninowi czerwoną kartkę.

Lechia nie zdołała jednak zdominować Miedzi. Do przerwy jedyną klarowną okazję miał Jarosław Kubicki, jednak znów obronił Lenarcik. Miedź do przerwy miała jednobramkową zaliczkę, ale i 45 minut walki przed sobą.

Miedź zaczęła drugą połowę najlepiej jak tylko mogła. Głównym aktorem był Luciano Narsingh, który rozegrał piłkę z Olafem Kobackim i już w 15. sekundzie tej części spotkania podwyższył na 2:0. Reakcja Lechii była jednak natychmiastowa. Tym razem tuż po wznowieniu dobrym podaniem popisał się Durmus, a Maciej Gajos zdobył głową gola kontaktowego.

Lechia zamknęła Miedź praktycznie tylko i wyłącznie w jej tercji obronnej, ale nic z tego nie wynikało. Największe zagrożenie gdańszczanie stwarzali po strzałach rezerwowego Marco Terrazzino, ale ten raz został powstrzymany przez Lenarcika, a po chwili obił zewnętrzna część słupka. Również Miedź miała swoje szanse, ale z najlepszej okazji nie skorzystał Maciej Śliwa, który nie trafił w piłkę głową, mając przed sobą tylko pustą bramkę.

Do końca spotkania Lechia grała głównie w tercji ofensywnej, spychając Miedź do głębokiej defensywy. Legniczanie czuli się jednak tam bardzo dobrze i przez długi czas nie pozwalali rywalowi na stworzenie klarownej sytuacji, a jak już Lechia do takowych dochodziła, na posterunku był Paweł Lenarcik, bohater Miedzi.

Mimo gry w dziesiątkę przez godzinę, Miedź wygrała z Lechią 2:1, wygrywając pierwszy mecz po awansie do PKO Ekstraklasy. Gdańszczanie mogą pluć sobie w brodę, gdyż przegrali już czwarty mecz w sezonie.

Miedź Legnica - Lechia Gdańsk 2:1 (1:0) 1:0 - Santiago Naveda 5' 2:0 - Luciano Narsingh 46'  2:1 - Maciej Gajos 47'

Składy:

Miedź Legnica: Paweł Lenarcik - Carlos Julio Martinez (82' Jens Martin Gammelby), Nemanja Mijusković, Levent Guelen, Hubert Matynia - Jeronimo Cacciabue - Luciano Narsingh (62' Kamil Zapolnik), Maxime Dominguez (62' Szymon Matuszek), Santiago Naveda, Olaf Kobacki (62' Maciej Śliwa) - Angelo Henriquez.

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - David Stec (76' Christian Clemens), Kristers Tobers, Mario Maloca, Rafał Pietrzak (71' Conrado) - Tomasz Neugebauer (56' Marco Terrazzino) - Bassekou Diabate (56' Dominik Piła), Maciej Gajos, Jarosław Kubicki (71' Kacper Sezonienko), Ilkay Durmus - Łukasz Zwoliński

Żółte kartki: Guelen, Kobacki (Miedź), Tobers, Kuciak (Lechia).

Czerwona kartka: Naveda (Miedź) 31' / za brutalny faul.

Sędzia: Wojciech Myć.

Widzów: 4 264.

Źródło artykułu:
Czy Tomasz Kaczmarek powinien być spokojny o swoją posadę?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)