Janusz Niedźwiedź docenia Wisłę Płock: Nikt się nie mógł nudzić przy tym widowisku

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: trener Janusz Niedźwiedź
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: trener Janusz Niedźwiedź

- Ten mecz pokazał, jak mozolne jest zdobywanie każdego "oczka" w Ekstraklasie. Wisła Płock była niezwykle trudnym przeciwnikiem - ocenił trener Widzewa Łódź Janusz Niedźwiedź po wygranym 2:1 meczu z Nafciarzami w 7. kolejce PKO Ekstraklasy.

Już w piątej minucie łodzianie objęli prowadzenie po ładnym strzale z dystansu Karola Danielaka. W drugiej połowie na 2:0 podwyższył udanym centrostrzałem Bartłomiej Pawłowski. Gości stać było jedynie na trafienie honorowe z rzutu karnego autorstwa Davo w doliczonym czasie gry.

- Dla takich meczów warto robić piłkę przed perfekcyjną publicznością z obu stron. Cieszę się, że było tylu kibiców od nas. Ten stadion ma przełożenie na zawodników. Mecz spełnił wysokie oczekiwania - mówił na konferencji prasowej trener Wisły Płock Pavol Stano.

- Zagraliśmy jeden z najlepszych meczów, odkąd tu jestem. Jestem dumny z moich zawodników. Szkoda, że ten mecz tak się otworzył, jak się otworzył, bo z pierwszej swojej akcji Widzew strzelił bramkę i grało mu się łatwiej. Chłopcy się starali, walczyli, graliśmy z piłką. Gratuluję gospodarzom punktów, a mojej drużynie podejścia do meczu i dobrego spotkania - dodał szkoleniowiec ekipy z Mazowsza.

ZOBACZ WIDEO: To zmieniło się w Legii. "Jesteśmy zaskoczeni"

To pierwsza porażka płocczan w tym sezonie PKO Ekstraklasy. Nie oznacza wprawdzie straty pozycji lidera, ale jest jednak końcem serii bez przegranej, która trwała od początku rozgrywek.

- Było widać, że jesteśmy dobrze przygotowani. Graliśmy tak, jak sobie założyliśmy. Szkoda tylko tego wyniku na koniec. Zawsze trzeba się liczyć ze stratą bramki, ale reakcja zespołu była dobra. Konsekwentnie chcieliśmy dostać się pod bramkę. Zabrakło tylko tego gola. Ale jak przegrywać, to w takim stylu - podsumował Stano.

Dla Widzewa Łódź z kolei jest to pierwsze zwycięstwo u siebie w tym sezonie. Po raz ostatni ze swoimi kibicami czerwono-biało-czerwoni mogli świętować wygraną w maju, gdy wywalczyli awans do elity.

- Trochę czekaliśmy - od Podbeskidzia - by wygrać w Sercu Łodzi. Cieszymy się, że mogliśmy świętować z kibicami, którzy pójdą do domu zadowoleni z tego, że mamy trzy punkty. Ten mecz pokazał, jak mozolne jest zdobywanie każdego "oczka" w Ekstraklasie. Wisła Płock była niezwykle wymagającym przeciwnikiem. Rzeczywistość okazała się trudniejsza niż się spodziewaliśmy - przyznał trener łodzian Janusz Niedźwiedź.

Zdaniem szkoleniowca beniaminka kluczowy był pierwszy kwadrans drugiej części gry, kiedy to Wisła dążyła do wyrównania. W tym fragmencie widzewiacy wykazali się skutecznością w obronie.

- Zanim odzyskaliśmy równowagę w drugiej połowie, trzeba było przetrwać 15-20 minut. Później zadaliśmy drugi cios, a mieliśmy jeszcze sytuacje Sancheza czy Kuna. Trzeba było się wykazać nie tylko bieganiem oraz organizacją gry, ale też trochę pocierpieć i wytrzymać napór. Gratuluję postawy przeciwnikom, bo to trzeba docenić, gdy drużyna gra z polotem. Nikt się nie mógł nudzić przy tym widowisku - odpowiedział trener.

- Można się bronić cały mecz, ale nie wyprowadzić akcji i mecz skończy się 0:0. Trzeba było wykazać się skutecznością i być bezwzględnymi, jeśli coś stworzymy. To jest klucz do zwycięstw - dodał.

Na uwagę zasługuje też fakt, że piłkarzy Widzewa bardzo cieszyła każda interwencja, nawet udany wślizg czy wybicie piłki.

- Dostrzegamy to i się cieszymy. Przed meczem pokazywaliśmy sytuację z Grodziska Wielkopolskiego, gdzie wszyscy pobiegli, przeskakiwali przez bandy. Tak to u nas wygląda - zespołowością musimy trzymać się razem, bo widzimy jak trudno jest tu o punkty - skomentował Niedźwiedź.

Zobacz tabelę PKO Ekstraklasy ->

Komentarze (0)