Passa Śląska bez wygranej trwa
Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza nie wygrali od 14 sierpnia, kiedy to w meczu ligowym pokonali 2:1 Polonię Bytom. Miało to miejsce w 3. kolejce. Teraz, w ósmej serii gier, wrocławianie bezbramkowo zremisowali z Ruchem Chorzów. - Chcieliśmy ten mecz wygrać, ale nie stwarzaliśmy aż tak wielu dogodnych sytuacji - powiedział po pojedynku Mariusz Pawelec, obrońca zielono-biało-czerwonych.
Kibice Śląska na wygraną swoich pupili czekają już więc pięć kolejek. Dodać do tego można jeszcze porażkę w Remes Pucharze Polski z Dolcanem Ząbki. Nic dziwnego, że fani zespołu z Oporowskiej zaczynają się pomału denerwować. Rozgrywki ligowe trwają w najlepsze, a Śląsk plasuje się z 10 punktami na ósmym miejscu w tabeli.
Ruch wciąż w czubie tabeli
Wrocławianie byli typowani na jedną z drużyn, która może nawiązać walkę z Legią Warszawa, Wisłą Kraków czy Lechem Poznań. Śląsk, jak na razie, plasuje się w środku stawki, a w jej czubie dość niespodziewanie znajduje się Ruch Chorzów. Niebiescy, według przedsezonowych opinii, mieli się bronić przed spadkiem. Jak na razie rzeczywistość jest całkiem inna. Chorzowianie mają na swoim koncie 16 punktów. W poprzednim sezonie we wszystkich meczach Niebiescy uzbierali 34 oczka. Teraz mają już więc prawie połowę z tego dorobku, a za nami dopiero osiem kolejek.
Osłabiony Śląsk
Piłkarze Śląska Wrocław do pojedynku z chorzowianami przystąpili w znacznie osłabionym składzie. Z różnych powodów zabrakło braci Gancarczyków, Piotra Celebana, Vuka Sotirovica czy Krzysztofa Wołczka. - Śląsk ma kłopoty kadrowe, chcieliśmy mimo wszystko to spotkanie wygrać. Drużyna z Wrocławia mimo tych ubytków ma w dalszym ciągu w składzie kilku naprawdę bardzo dobrych zawodników. Niesiona dopingiem publiczności jest bardzo groźna na własnym terenie - stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej trener Niebieskich, Waldemar Fornalik.
Brak kilku podstawowych graczy był widoczny w grze Śląska. - Brakowało tych kluczowych zawodników, ale ci co grali też myślę, że sporo wnieśli - komentował Mariusz Pawelec.
Mila od pierwszych minut
Śląskowi w odniesieniu zwycięstwa z Ruchem nie pomógł Sebastian Mila, który po raz pierwszy w tym sezonie znalazł się podstawowym składzie drużyny z Wrocławia. Były reprezentant Polski został ustawiony dość nietypowo - na prawym skrzydle. Dwoił się on i troił, ale bramki nie zdobył. - Mila na tyle ile mógł, na tyle się starał. Zagrał 120 minut w Remes Pucharze Polski, teraz wytrzymał prawie cały mecz. On sam wie, czego oczekiwaliśmy. Napawa to optymizmem przede wszystkim zawodnika oraz oczywiście mnie - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Ryszard Tarasiewicz, opiekun wrocławian.