Sobotnia rywalizacja rozpoczęła się po myśli fanów "Dumy Katalonii". Robert Lewandowski miał duży udział przy pierwszym trafieniu. W 21. minucie snajper przelobował Bono, lecz jeden z obrońców interweniował na linii bramkowej. Raphinha poszedł za akcją i trafił do siatki.
Kwadrans później na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan było już 2:0. Akcję przeprowadzili nowi zawodnicy FC Barcelony. Jules Kounde zagrał z głębi pola do Lewandowskiego, a ten znakomicie przyjął sobie piłkę na klatkę piersiową, po czym mocnym uderzeniem wpisał się na listę strzelców.
W przeszłości 34-letni napastnik wystąpił w pięciu spotkaniach z Andaluzyjczykami i ani razu nie zaznaczył swojej obecności na boisko. Do tej pory Sevilla FC była drużyną, przeciwko której reprezentant Polski grał najwięcej w swojej karierze, nie zdobywając bramki. W sobotę przełamał strzelecką niemoc.
Filar FC Barcelony się nie zatrzymuje. Było to równocześnie jego piąte trafienie w bieżących rozgrywkach Primera Division. Doświadczony Polak nie potrzebował czasu na aklimatyzację w nowym otoczeniu.
Czytaj także:
Brazylijczyk definitywnie opuścił PSG. Egzotyczny kierunek
Bez rozstrzygnięć w La Liga. Gol w debiucie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podziwiaj, bo warto! Genialna przewrotka Brazylijczyka