- Rozczarowała w tej kolejce postawa sędziów. Uznawanie takich goli jak ten, który padł w meczu Lechii z Zagłębiem Lubin, powoduje, że pozostaje niesmak - uważa Grzegorz Mielcarski.
Ekspert Canal+ na żywo komentował hit minionej serii spotkań, w którym Legia pokonała 2:0 Lecha. - Jeszcze ze dwie porażki i zrobi się w Poznaniu naprawdę gorąco. Chociaż Lech miał swoje sytuacje w tym spotkaniu i jeśli wykorzystałby je, to być może mecz zakończyłby się innym wynikiem. Widać było przewagę Legii w ataku. Warszawianie rozpoczęli mecz z dwoma napastnikami, a Lech zaryzykował tylko jednym - Lewandowskim. Przez to lechici nastawieni byli bardziej na kontry i nie stwarzali sobie wiele sytuacji bramkowych, zwłaszcza na początku.
Grzegorzowi Mielcarskiemu szczególnie podobała się postawa Bartłomieja Grzelaka. - Wrócił po kontuzji i był najlepszym piłkarzem na boisku. A to rzadko spotykana sytuacja, że piłkarz po tylu miesiącach przerwy wchodzi do gry i jest najlepszy na placu.
Liderująca tabeli Wisła Kraków nie zawiodła i pokonała 2:1 Polonię Warszawa. - Wiśle dopisuje szczęście. Jest skuteczna. Wykorzystuje te sytuacje, które ma. Myślę jednak, że zespoły goniące ją nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Jeśli w grudniu Wisła nie straci podstawowych piłkarzy i będzie miała wiosną Małeckiego w takiej formie, jak obecnie, to faktycznie rywalom będzie ciężko, ale póki co należy zachować spokój. To dopiero połowa rundy, a nie sezonu.
- Zaskakuje mnie słabsza postawa Śląska Wrocław ostatnio. Nie wynika ona z braku szczęścia, ale po prostu ze słabej gry. Odpadł z Pucharu Polski, w lidze nie wygrał od pięciu meczów. Przed sezonem Ryszard Tarasiewicz powiedział, że tej jesieni Śląsk będzie grał tak dobrze, jak jeszcze nigdy wcześniej. Tego nie widać. Wrocławianie grają bardzo apatycznie. Być może zawodnicy uwierzyli, że są tak dobrymi już piłkarzami, że sam przyjazd na Oporowską sparaliżuje ich rywali.
- Na czarnego konia wyrosła Polonia Bytom. Jest takim pozytywnym zjawiskiem w naszej ekstraklasie. Osiąga zdecydowanie więcej niż ktokolwiek przypuszczałby przed sezonem. Ale za chwilę inny zespół może mieć serię zwycięstw i sytuacja się zmieni.
Kapitalny mecz obejrzeli kibice w Kielcach, gdzie Korona przegrywając 0:2 pokonała ostatecznie 3:2 Piast Gliwice. - Sam wynik nie jest niespodzianką, bo Korona była faworytem tego meczu. Negatywnie można oceniać Piast za to, że dał sobie wbić trzy gole - kończy Grzegorz Mielcarski.