Meczami z Holandią i Walią reprezentacja Polski rozpoczyna przedostatni okres przygotowań do listopadowego mundialu w Katarze. Konfrontacja z silnymi rywalami w Lidze Narodów da nam pierwsze odpowiedzi na pytanie: na co my tak naprawdę możemy liczyć na tych mistrzostwach świata?
Niby wszyscy wiemy, że nasza kadra to - jak to ładnie mówią niektórzy dziennikarze - drużyna z limitami, ale przecież z drugiej strony, mając w składzie najlepszego napastnika świata, głupio by było twierdzić, że marzymy jedynie o wyjściu z grupy.
Robert Lewandowski jest na szczęście przeambitnym człowiekiem i możemy być pewni, że tym swoim nienasyceniem będzie zarażał kolegów z kadry. Oczywiście, wszyscy będą powtarzać, żebyśmy nie pompowali balonika oczekiwań, ale to pięknie brzmi jedynie w teorii. Kibic wie swoje i chce marzyć.
ZOBACZ WIDEO: Michniewicz liczy na tego piłkarza. Niektórzy mają go za brutala
O czym? A chociażby o tak dobrym turnieju w wykonaniu Biało-Czerwonych, jakim były mistrzostwa Europy we Francji w 2016, gdy drużyna Adama Nawałkki dotarła aż do ćwierćfinału, a medale przegraliśmy pechowo w serii rzutów karnych.
Tamten turniej rozkochał Polaków w reprezentacji, chodzenie na kadrę stało się modne. Piłkarzy witano po przylocie jak zwycięzców, w kraju wybuchła "pazdanomania", kibice odbierali tamten start jako sukces.
Ale - co warto wiedzieć - piłkarze widzieli to inaczej. Oni czuli, że byli o krok od napisania własnej historii, o krok od tego, żeby drużyna Nawałki mogła stanąć w jednym rzędzie z legendarnymi ekipami Kazimierza Górskiego i Antoniego Piechniczka, które przywoziły medale z mistrzostw świata.
Tamten francuski turniej został w pokoleniu Lewandowskiego jak zadra, jak niedokończona misja. Czy jest lepszy moment, żeby rozliczyć się z historią, niż mundial w Katarze?
Mistrzostwa świata w Rosji i Euro 2020 były wielkim rozczarowaniem. Wróciliśmy z tych imprez z poczuciem, że nasza reprezentacja nie wykorzystała potencjału, jaki ma. Sami piłkarze też mają takie poczucie, że to jest właśnie ten moment - teraz albo nigdy! Bo biologia nie zna litości: dla wielu kadrowiczów będzie to ich ostatni duży turniej. Mają świadomość, że kolejnej szansy nie będzie.
Nie dmucham wcale balonika oczekiwań. Patrzę na ten zespół realnie i uważam, że stać go na zrobienie niespodzianki na mundialu. Reprezentacji polskich koszykarzy też ostatnio nikt nie dawał szans, a z EuroBasketu wróciła z 4. lokatą, najlepszą w historii od ponad 50 lat.
Nie wiem, czy piłkarze są w stanie powtórzyć taki sukces, ale wiem, że tak silni w ofensywie nie byliśmy od dawna. Świetna forma Piotra Zielińskiego daje nadzieję, że to jest ten - zapowiadany przez Jerzego Brzęczka - moment, gdy pomocnikowi Napoli coś kliknie w głowie i stanie się piłkarzem światowego formatu.
Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik zmienili latem kluby i nawet w marzeniach nie mogliśmy przypuszczać, że da to im tak energetycznego kopa, jak dało. Widać po obu niesamowity entuzjazm, radość z gry i optymizm. Jak ważne jest mentalne nastawienie do wykonywanych obowiązków wie każdy, kto chodził do pracy ze spuszczoną głową.
Odżył też Sebastian Szymański, po tym jak przeszedł do Feyenoordu Rotterdam i uwolnił się od chorych zarzutów, że nie jest patriotą, bo nie udało mu się od razu uciec z ligi rosyjskiej, tylko kilka miesięcy to potrwało. Chłopak przeżywał emocjonalny rollercoaster, gdy przyjechał do Polski na barażowy mecz ze Szwecją. Skala hejtu pod jego adresem była absolutnie nieproporcjonalna do jego winy.
Gdyby został w Dynamie Moskwa, musiałby, tak jak Maciej Rybus, oglądać mundial w telewizji. Transfer do ligi holenderskiej dał naszemu pomocnikowi nowe życie, dał ten sam entuzjazm, jaki mają już Milik i Lewandowski. A Szymański to jest piłkarz bardzo ważny, który może jednym podaniem otworzyć drogę do bramki naszym napastnikom.
Nie możemy nie doceniać możliwości tej drużyny - bo czterema takimi "grajkami" w ofensywie (Zieliński, Szymański, Lewandowski, Milik) to nie każda kadra może się pochwalić. Ba! Powinniśmy wymagać, żeby selekcjoner należycie wykorzystał ich potencjał.
Oczywiście nie zapominam o słabościach tej kadry, o której się mówi, że jest "silna od pasa w górę", czyli w ofensywie. Gorzej z defensywą. Przede wszystkim z obroną, choć i w pomocy możemy mieć spore wątpliwości co do tego, w jakiej formie przyleci z Arabii Saudyjskiej na mundial Grzegorz Krychowiak.
Wyzwaniem dla selekcjonera będzie skonstruowanie na nowo środka pola, bo w barażowym meczu ze Szwecją zagrali obok siebie Jakub Moder, Krystian Bielik i Jacek Góralski. Żadnego z nich nie ma na obecnym zgrupowaniu.
Po zmianie klubu przestał w Anglii grać Jan Bednarek, a Kamil Glik, obecnie zawodnik z poziomu Serie B, ani młodszy, ani szybszy już nie będzie. Na szczęście reprezentacja to taka drużyna, w której brak lub gorsza forma jednego zawodnika jest szansą dla kolejnego. Kiwior, Dawidowicz czy Gumny czekają na swój moment.
Dlatego nie kupuję tłumaczeń, że są w drużynie takie kłopoty, które nie pozwolą nam marzyc o sukcesie na mundialu. To nic innego niż zabezpieczanie sobie alibi na przyszłość, a przecież mamy reprezentację z potencjałem.
To, że oczekujemy czegoś więcej niż samo wyjście z grupy, wcale nie oznacza, że dmuchamy balonik oczekiwań. Nie, po prostu wymagamy, żeby kadra zagrała na miarę swoich możliwości. Bo nie zagrała na żadnym z dwóch ostatnich turniejów i nie zagrała w czerwcowych meczach Ligi Narodów. Mając Roberta Lewandowskiego, mamy prawo wymagać więcej.