Tomasz Kozioł: Kibice Jagiellonii wyjątkowo traktują spotkania z Legią. A jak ty, jako piłkarz i rodowity białostoczanin, podchodzisz do potyczek z Wojskowymi?
Tomasz Frankowski: - Zawsze jak przeciwko zespołom, które walczą o najwyższe laury. Jest to dla mnie spotkanie prestiżowe, podobnie jak mecze z Lechem Poznań, czy też Wisłą Kraków. Legię taktuję jako rywala, w którego pokonanie trzeba włożyć bardzo dużo wysiłku. Ważne, że wiosną, po kilkunastu latach przełamaliśmy niemoc i dobrze byłoby dotrzymać im kroku. Wojskowi mają 17 punktów, a my, nie licząc ujemnych - 12. Gdybyśmy wygrali z warszawskim zespołem, zbliżylibyśmy się do czołówki polskiej ekstraklasy.
Już dziesięć razy pokonywałeś bramkarzy Legii. Masz jakąś bramkę przeciwko tej drużynie, która wyjątkowo utkwiła w twojej pamięci?
- Wszystkich już nie pamiętam. Na pewno każda zwycięska radowała mnie podwójnie.
Ostatnio maszynka do zdobywania bramek zacięła się. Co się dzieje, że macie problemy ze skutecznością?
- Można to odbierać dwojako: że wkładamy dużo sił, żeby bramki nie stracić - tak jak w trzech ostatnich meczach. W nich zanotowaliśmy czyste konto, ale pojawił się również deficyt bramkowy. Więcej broniąc, mniej atakujemy. Jednej sytuacji z Piastem i drugiej z Cracovią nie udało mi się wykorzystać. Każda passa ma jednak swój koniec i dobrze by było, aby przełamanie nastąpiło w sobotę.
Jagiellonia wkłada więcej sił w grę obronną. Nie wydaje ci się jednak, że ze słabym Piastem i równie "silną" Cracovią trzeba było zagrać odważniej?
- Trudno mi powiedzieć czy gliwiczanie są słabym zespołem. Jakby nie było - zdobyli 10 punktów. Jeśli mocniej byśmy się otworzyli w Gliwicach, równie dobrze, moglibyśmy stracić bramkę, a przegrywając z Piastem rywale by nam daleko odskoczyli, dlatego remisu z gliwiczanami nie uważam za porażkę. Jeśli chodzi o spotkanie z Cracovią, to z przebiegu meczu zdecydowanie zasłużyliśmy na zwycięstwo. Problem w tym, że z 3-4 sytuacji nie wykorzystaliśmy żadnej. Cabaj bronił fantastycznie i na dłużej odzyskał miejsce w składzie.
Na co w tygodniu poprzedzającym mecz z Legią był kładziony większy nacisk: na ofensywę czy defensywę?
- Na to i na to. Jeden dzień był poświęcony tylko i wyłącznie na strzały, inny na defensywę, a trzeci na grę na skróconym obszarze, ponieważ domeną Legii jest gra w środku pola. Rywale w tej strefie boiska mają bardzo kreatywnych piłkarzy. Sobotni mecz zweryfikuje te przygotowania i pokaże dokąd zmierzamy.
Podzielasz zdanie, że dwójka stoperów Legii - Astiz i Choto to, obok Głowackiego i Marcelo z Wisły najlepsi środkowi obrońcy w Polsce?
- Ilość straconych bramek przez Legię może o tym świadczyć.
Legia nie gra w tym sezonie jakiejś wielkiej piłki, jednak jest wiceliderem. Którzy zawodnicy, twoim zdaniem, są największą bronią trenera Jana Urbana?
- Wydaje mi się, że cały kolektyw Legii funkcjonuje bez zarzutów, skoro uzbierali tych 17 punktów.
Wziąłbyś przed sobotnim meczem remis w ciemno?
- Nie.