W środowym meczu FC Barcelona była tylko tłem dla Bayernu Monachium. Ostatecznie kataloński zespół przegrał 0:3, a w starciu przeciwko swojej byłej drużynie nie popisał się Robert Lewandowski. Polak ani razu nie zagroził bramce przeciwnika i nie oddał żadnego celnego strzału.
Sprawy mogły się potoczyć inaczej, gdyby w pierwszej połowie sędzia Anthony Taylor utrzymał decyzję o rzucie karnym dla Barcy. Lewandowski w szesnastce został powalony przez Matthijsa de Ligta, a arbiter bez chwili zawahania wskazał na "wapno" i ukarał obrońcę Bayernu żółtą kartką.
"Lewy" już szykował się do wykonania pierwszego rzutu karnego w barwach Barcy. Jednak wtedy Taylor został wezwany do monitora i po analizie powtórek odwołał zarówno jedenastkę, jak i żółtą kartkę dla de Ligta. Sytuacja wzbudziła duże kontrowersje.
Powody takiej decyzji wyjaśnił były sędzia międzynarodowy Rafał Rostkowski. Jego zdaniem sędziowie obsługujący system VAR mogli podejrzewać, że Lewandowski symulował albo sam pierwszy sfaulował przeciwnika.
ZOBACZ WIDEO: Michniewicz go pominął. "Na jego miejscu bym się wkurzył"
"Karnego odwołał, ponieważ albo uznał, że to Polak pierwszy faulował, albo uznał, że mógł faulować - w każdym przypadku nie mógł mieć pewności, że rzut karny się należał" - napisał Rostkowski.
Dodał, że rzut karny powinien być dyktowany tylko wtedy, gdy jest jasne, że drużyna broniąca popełniła przewinienie. "Tutaj było odwrotnie, więc decyzję sędziów należy uznać za słuszną lub co najmniej usprawiedliwioną" - stwierdził Rostkowski.
Karny dla Barcelony anulowany
— Polsat Sport (@polsatsport) October 26, 2022
Transmisja w Polsacie Sport Premium 1 pic.twitter.com/bQbfgYqN0e
Źródło: Sofascore
Czytaj także:
Robert Lewandowski bezsilny. Ale porażka może uratować mu sezon
Stypa zamiast święta. Bayern upokorzył Barcelonę