Richarlison - bohater ludu

Getty Images / Eric Verhoeven/Soccrates / Na zdjęciu: Richarlison
Getty Images / Eric Verhoeven/Soccrates / Na zdjęciu: Richarlison

Na pojawienie się nowego R9 Brazylijczycy czekali krócej, niż czekają na ponowne wygranie mundialu, a ziszczenie się pierwszego zwiększyło ich szansę i na to, że drugie także dojdzie wreszcie do skutku.

Ronaldo zakończył karierę w 2011 roku, ale uczestnikiem reprezentacyjnych zgrupowań przestał być już w 2006. Od tego czasu trwało poszukiwanie jego następcy. Bramkostrzelnego napastnika, który udźwignie ciężar numeru dziewięć na plecach.

Przez pewien okres w owej roli sprawdzał się Luis Fabiano. Potem bezskuteczne na krótszą lub dłuższą metę próby podejmowali Fred, Vagner Love, Leandro Damiao, Grafite, Alexandre Pato, Diego Tardelli, Jonas, Luiz Adriano, Ricardo Oliveira i Borges.

Jeszcze później - Roberto Firmino oraz Gabriel Jesus. Pierwszy jest jednak zupełnie innym typem atakującego, a drugi na poprzednich mistrzostwach świata nie strzelił ani jednego gola.

ZOBACZ WIDEO: Niespodziewany bohater Polaków na mundialu. "To przykład"

Wyzwanie wejścia w buty "O Fenomeno" stało się więc swego rodzaju klątwą. Przełamał ją dopiero "O Pombo", czyli... gołąb. Z uwagi na sposób, w jaki celebruje trafienia, taki przydomek przylgnął do Richarlisona, który w debiutanckim występie w barwach Canarinhos przed czterema laty miał poczucie, iż koszulka z dziewiątką waży dwukrotnie więcej od jakiegokolwiek trykotu, jaki miał na sobie. A dziś mówi: - Za każdym razem, gdy ją noszę, strzelam gola.

Jak Ronaldinho

Trwający w Katarze turniej pokazał, że nie jest to prawda. W drugiej kolejce zmagań grupowych 25-latek nie umieścił piłki w siatce. Nikt nie miał jednak do niego z tego powodu pretensji, ponieważ podopieczni Tite i tak pokonali Szwajcarię, zapewniając sobie awans do kolejnej rundy. Poza tym, po jego popisie w starciu z Serbią trudno się na niego złościć, kredyt zaufania i wdzięczności jest zbyt duży.

W pierwszym w karierze występie na mistrzostwach świata piłkarz Tottenhamu skompletował dublet i został MVP spotkania. Tym samym powtórzył osiągnięcie swojego idola - Neymara - a pod względem liczby mundialowych trafień zrównał się z Ronaldinho. Połowicznie zrobił to dokładnie w stylu Gaucho, bo o ile pierwszą z bramek zdobył po dobitce uderzenia Viniciusa do "pustaka", o tyle przy drugiej przyjął piłkę lewą nogą, by następnie użyć prawej do wykonania nożyc.

- To był piękny gol. Strzeliłem już takiego dla Fluminense i Evertonu. Dziś miałem okazję uderzyć w akrobatyczny sposób, prawdopodobnie zdobyłem jedną z najładniejszych bramek w karierze - przyznał Richarlison.

Fred dodał, iż efektowne trafienie było rezultatem praktyki, a jego teorię potwierdza wideo z przedturniejowego treningu Brazylii, w trakcie którego napastnik zaprezentował bardzo podobne zagranie. Wówczas poskutkowało to aplauzem kilku osób zgromadzonych na boisku i w jego okolicach.

Powtórka w rywalizacji z Serbią przyniosła eksplozję zachwytu milionów obserwatorów na całym świecie i nominację do tytułu bramki imprezy. Być może również zazdrość samego Pele, który w autobiografii pisał, że najbardziej żałuje tego, iż nigdy nie strzelił gola przewrotką na mundialu.

Chyba tylko Antonio Cassano pozostał niewzruszony. - Richarlison jest okropny -stwierdził Włoch na antenie Bobo TV. - Drugi gol? Prawda jest taka, że źle przyjął piłkę, dlatego uderzył nożycami. Pierwszy gol padł natomiast po uderzeniu do pustej bramki. Nie można zestawiać go z innymi brazylijskimi napastnikami.

Synek selekcjonera

Były zawodnik między innymi Romy należy do grona krytyków "O Pombo". Nie rozumieją oni, dlaczego selekcjoner Canarinhos stawia na 25-latka, skoro ten po letnim transferze do Tottenhamu ma problem z regularną grą w podstawowym składzie i jest świeżo po wyleczeniu urazu łydki, który zagrażał jego występowi w mistrzostwach świata, co doprowadziło atakującego do stanu bliskiego rozpaczy.

Dlaczego nie wolał korzystać z błyszczącego w Arsenalu Jesusa (z dalszej części mundialu wykluczył go uraz0, notującego udany indywidualnie sezon w Liverpoolu Firmino - brak powołania go na mundial był według wielu niewytłumaczalny - czy chociażby opromienionego triumfem w Copa Libertadores Pedro.

Tite nie ulega jednak presji opinii publicznej. Wie, co robi, a reprezentacyjne występy Richarlisona to potwierdzają. Od momentu debiutu 25-latka w narodowych barwach żaden Brazylijczyk nie strzelił dla ekipy z kraju kawy więcej goli niż on - 19 w 39 spotkaniach.

9 z nich padło w 2022 roku, co daje wynik, którym również nie może pochwalić się żaden inny Kanarek. Dwa zostały zdobyte na mistrzostwach świata, a jeden w finale Copa America, gdy urodzony w Nova Venecia piłkarz wykorzystał rzut karny i przypieczętował zwycięstwo zespołu.

- Jak mówi profesor, potrafię wyczuć gole - przypomina R9, mianem Profesora określając oczywiście Tite.

W seniorskiej kadrze Richarlison zanotował też siedem asyst, a to wciąż nie koniec jego zasług dla ojczyzny. Na przełomie lipca i sierpnia 2021 roku wziął udział w igrzyskach olimpijskich, prowadząc kraj do złotego medalu. W rzeczonym prowadzeniu nie ma przesady, wszak z sześcioma trafieniami został królem strzelców turnieju.

Już po 30 minutach pierwszego meczu, z Niemcami, legitymował się hat-trickiem. Ewidentnie ma patent na premiery - do olimpijskiej i mundialowej należy bowiem dołożyć tę w Lidze Mistrzów, okraszoną dubletem.

Statystyki goli i asyst nie są jednak całościowym powodem, dla którego Tite ceni zawodnika Tottenhamu tak wysoko, iż ten uchodzi za jego synka (choć Richarlison przekonuje, że selekcjoner dla wszystkich kadrowiczów jest niczym ojciec). Chodzi także o jego wszechstronność - mimo że najlepiej, najbardziej naturalnie czuje się w roli środkowego napastnika, dobrze radzi sobie również jako skrzydłowy, niezależnie od strony boiska, w której operuje.

Jest nowoczesnym atakującym, który łączy zdobywanie bramek - w każdy sposób, od nożyc po uderzenia głową – z pomocą w rozgrywaniu piłki i pracą w pressingu. Zawsze bardzo dużo biega, w pełni angażuje się w rywalizację, wola zwycięstwa dosłownie w nim kipi. Gra w sposób bezpośredni i fizyczny.

Jaki jest z charakteru? Wrażliwy, nieśmiały, zabawny, chojny i złośliwy w stosunku do przeciwników, których uwielbia prowokować. W skrócie: łatwy do polubienia nie tylko przez trenerów, ale też kolegów z szatni oraz kibiców.

Bohater ludu

Ci ostatni w istocie darzą Richarlisona dużą sympatią. Było tak w Evertonie, jest w Tottenhamie i reprezentacji. - Niektórzy są zdziwieni tym, jak ważny stał się dla Brazylijczyków. Został bohaterem ludu. Zdaje się reprezentować inną część Brazylii. Neymar to supergwiazda i wielkie nazwisko, ale jest nieco zdystansowany, nietykalny - – wyjaśniał w The Athletic Alan Feehely, dziennikarz mieszkający w Rio de Janeiro.

- Od dawna żyje w Europie i jest związany z tamtejszym stylem życia. Richarlison jest spoza Rio. Jest dzieckiem wsi, ale jak wielu Brazylijczyków opuścił swój dom na rzecz Rio. W przeciwieństwie do tych, którzy od razu wyjechali do Europy, grał we Fluminense, więc Brazylijczycy wiedzą, kim jest - dodaje Feehely.
 
Rodacy uwielbiają napastnika za to, że żywo interesuje się ich życiem. Że nie obawia się zabrać głosu w sprawach zajmujących społeczeństwo. Wypowiada się na temat rasizmu, ubóstwa, przemocy służb mundurowych, praw członków społeczności LGBTQ+ i niszczenia środowiska. Dla zasygnalizowania problemów brazylijskich mokradeł zaadoptował jaguara.

Sprzeciwia się wykorzystywaniu barw drużyny narodowej do celów politycznych. Inaczej niż niektórzy z jego reprezentacyjnych partnerów, nie popierał kontrowersyjnych rządów prezydenta Jaira Bolsonaro, za kadencji którego zlekceważona pandemia doprowadziła do śmierci blisko 700 tysięcy obywateli.

Jeśli cokolwiek może jeszcze podwyższyć notowania Richarlisona u Brazylijczyków, to chyba tylko przyczynienie się przez niego do upragnionego wygrania mundialu. Najlepiej poprzez zostanie królem strzelców turnieju. Jak Ronaldo w 2002 roku.

Maciej Sarosiek, "Piłka Nożna"

Ćwierćfinał mistrzostw świata Chorwacja - Brazylia w piątek o godz. 16 czasu polskiego. Transmisja w TVP 1 i TVP Sport oraz na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Komentarze (0)