Pierwszy taki przypadek w historii. Michał Listkiewicz przestrzega syna

Po 32 latach w finale mistrzostw świata znów pojawi się polski akcent. Chodzi oczywiście o Szymona Marciniaka i jego asystentów, którzy będą sędziować decydujące starcie mundialu. W historii tej imprezy zapisze się także rodzina Listkiewiczów.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Michał Listkiewicz WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Michał Listkiewicz
Wcześniej nie zdarzyło się bowiem, by możliwość uczestniczenia w finałowych starciach podczas mistrzostw świata otrzymali najpierw ojciec, a potem syn. Michał Listkiewicz sędziował finał mundialu w 1990 roku pomiędzy Argentyną a Niemcami, a 32 lata później podobną rolę będzie pełnił jego syn, Tomasz (asystent arbitra, tzw. sędzia liniowy).

Takiej historii nie dostąpił do tej pory żaden duet zarówno wśród piłkarzy, a tym bardziej sędziów. Wcześniej co prawda okazję do sędziowania podczas MŚ miał Concetto Lo Bello i jego syn Rosario, ale żaden z nich nie wystąpił ostatecznie w finale.

- To wielki wyczyn i powód do dumy. Czułem, że to właśnie Polacy dostaną takie wyróżnienie, bo obiektywnie na tym mundialu spisywali się doskonale. Szymon Marciniak bezbłędnie poradził sobie z dwoma dotychczasowymi meczami, a Tomasz Listkiewicz błysnął szybkimi i bardzo dobrymi decyzjami jako arbiter VAR (choćby na inaugurację mundialu - dop. aut.). Cała czwórka jest w genialnej formie, a FIFA wiedziała, że na finał potrzebni są absolutnie najlepsi specjaliści - mówi WP SportoweFakty Michał Listkiewicz, który o nominacji dowiedział się wprost od syna, ale do tej pory nie miał okazji porozmawiać z nim o tym sukcesie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nagranie Lewandowskiego hitem sieci. Kapitan nie próżnuje

Sędziowie są w Katarze zgrupowani w specjalnym hotelu, a ich przełożeni dbają, by nic ich nie rozpraszało. Niezalecane są więc rozmowy przez telefon i zajmowanie się innymi sprawami niż codzienne obowiązki arbitrów. Plan każdego z sędziów jest bardzo napięty, bo codziennie odbywają się odprawy, na których analizowane są sporne sytuacje. Poza tym każdy ma obowiązek trenować i utrzymywać się w jak najlepszej dyspozycji.

Taki rytm bardzo się przyda, bo w niedzielę polskich arbitrów czeka arcytrudne zadanie i nie chodzi o samą rangę spotkania.

- Moim zdaniem to będzie obiektywnie najtrudniejszy mecz do sędziowania w ostatnich kilku latach. I to nie tylko dlatego, że to finał mistrzostw świata. Chodzi o jakość zawodników, napięcia pomiędzy nimi i otoczkę polityczną towarzyszącą temu spotkaniu. Marciniak jest w FIFA postrzegany obecnie jako mistrz w zarządzaniu meczem i myślę, że właśnie dlatego został nominowany na to spotkanie - tłumaczy nasz rozmówca.

- FIFA na pewno obawia się tego spotkania i wie, że opanowanie emocji zawodników będzie kluczowe. Cała czwórka sędziów będzie musiała mieć oczy dookoła głowy, bo to będzie absolutnie szalony mecz. Jestem jednak przekonany, że dadzą sobie radę, a po finale nie będziemy mieli o czym debatować - dodaje z uśmiechem Listkiewicz.

Przypomnijmy, że poza jego synem i Szymonem Marciniakiem szansę sędziowania w finale mistrzostw świata w Katarze będzie mieć Paweł Sokolnicki jako sędzia asystent oraz Tomasz Kwiatkowski jako sędzia asystent wideo. Finał MŚ rozpocznie się w niedzielę o godz. 16.

Czytaj więcej:
Wielkie zmiany w reprezentacji Portugalii
Tyle Marciniak zarobi za finał mundialu

Wszystkie mecze obejrzysz na TVP 1 w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×