Poznaniacy mają o 13 pkt. mniej niż ekipa Marka Papszuna (i zaległy wyjazdowy mecz z Miedzią Legnica do rozegrania), więc niewielu daje im dziś szansę na zajęcie 1. miejsca na finiszu. W stolicy Wielkopolski nastawienie jest jednak jasne.
- Wszyscy czekaliśmy na start wiosny. Mamy za sobą dobry okres przygotowawczy i dużo czasu na pracę, a tego bardzo brakowało nam w trakcie napiętej rundy jesiennej. Musimy od początku nakładać presję na przeciwników. Sami potrafimy sobie z nią radzić. Drużyna już to udowodniła choćby w zeszłym sezonie, gdy wywalczyła mistrzostwo Polski - powiedział przed spotkaniem ze Stalą Mielec trener John van den Brom.
Start będzie niesamowicie istotny, bo marginesu błędu "Kolejorz" praktycznie nie ma. - W pełni skupiamy się na pierwszym meczu. Gdyby się okazało, że nie jesteśmy na niego gotowi, to już nigdy możemy nie być. Mieliśmy bardzo długą przerwę i wystarczająco dużo czasu, by zbudować formę. Rzadko się zdarza, żeby przerwa między rundami trwała dwa i pół miesiąca - zaznaczył Holender.
ZOBACZ WIDEO: Rekordowa premia dla Fernando Santosa. Stąd PZPN znalazł pieniądze
Stal nie należy do wygodnych rywali dla Lecha. Dość powiedzieć, że na inaugurację obecnego sezonu podopieczni Adama Majewskiego sprawili sensację i zwyciężyli przy Bułgarskiej 2:0.
- To był jeden z pierwszych przeciwników, z którymi mierzyłem się jako trener Lecha. Byłem wtedy niedoświadczony w polskiej ekstraklasie i mniej o niej wiedziałem. Mielczanie mają świetnie zorganizowany zespół, są mocni przy stałych fragmentach. Musimy uważać, ale trzeba się skupiać przede wszystkim na sobie, a uważam, że nasza forma jest teraz wysoka - dodał van den Brom.
Poznaniacy polecieli do Mielca samolotem, a po spotkaniu pozostaną tam na noc. W sobotę odbędą trening i dopiero po nim wrócą autokarem do stolicy Wielkopolski.
Mecz 18. kolejki PKO Ekstraklasy Stal Mielec - Lech Poznań rozpocznie się w piątek o godz. 20.30.