Napięty terminarz w ostatnim czasie ma Barcelona, która w styczniu rywalizowała w La Liga, Pucharze Króla i zdobyła Superpuchar Hiszpanii.
Mecz z beniaminkiem był ostatnim, w którym lider Primera Division musiał sobie radzić bez Roberta Lewandowskiego.
Girona na chwilę przed półmetkiem plasowała się w tabeli w środkowej strefie, ale przewagi nad miejscami spadkowymi nie miała zbyt dużej.
ZOBACZ WIDEO: On pierwszy informował o Santosie. Zdradza kulisy wyboru selekcjonera
Pierwsza połowa nie mogła się podobać. Barcelona niewiele zrobiła, aby prowadzić. Z kolei Girona zadowolona była z punktu i poza początkiem, kiedy gospodarze wysoko atakowali rywala, beniaminek skupiał się na defensywie.
Drużyna Xaviego szybko straciła Ousmane Dembele. Zawodnik doznał urazu mięśniowego i po niespełna dwóch kwadransach zszedł z boiska. Wcześniej to właśnie Francuz miał szansę na bramkę. W 15. minucie błąd popełnił Paulo Gazzaniga, okazję starał się wykorzystać wspomniany Dembele, ale próba została zablokowana przez naprawiającego wcześniejszy kiks bramkarza. W 29. minucie Ansu Fati ograł rywala i uderzył z ok. 17 metrów. Tuż ponad poprzeczką.
W końcówce premierowej odsłony gra się zaostrzyła. Podobnie obraz meczu wyglądał na początku drugiej połowy, w której na boisku pojawił się Jordi Alba. Zmiennik Xaviego miał duży wpływ na losy gry.
W 61. minucie Alba znalazł się w polu karnym, zagrał wzdłuż pola bramkowego. Gazzaniga nie przeciął dogrania, a nadbiegający Pedri wbił z bliska piłkę do siatki.
Stracony gol ożywił Gironę. Gospodarze przez moment zepchnęli Barcelonę pod jej bramkę. W 65. minucie piłka nawet znalazła się w siatce gości, ale Arnau Martinez był na wyraźnym spalonym.
Nie przynosiły zamierzonych efektów przeprowadzane przez gospodarzy zmiany. Girona szukała wyrównania, ale długo nie była w stanie zagrozić Barcelonie, która chciała wygrać jak najmniejszym nakładem sił.
W końcówce miejscowi zaatakowali, goście zamierzali dotrwać bez straty gola. To była ryzykowna strategia, w efekcie przyniosła skutek. Jednak w 86. minucie mógł być remis, ale Ivan Martin w bramkę nie trafił z pięciu metrów! To było niebywałe pudło rezerwowego, które zadecydowało o porażce Girony.
W nerwowej końcówce Barcelona dowiozła jednobramkowe prowadzenie i mogła cieszyć się z trzeciego z rzędu zwycięstwa w lidze. Goście ze spokojem mogą czekać na to, co w niedzielę zrobi Real Madryt. A kolejny mecz lider La Liga rozegra już w środę z Betisem, z Robertem Lewandowskim w składzie.
Girona FC - FC Barcelona 0:1 (0:0)
0:1 - Pedri 61'
Składy:
Grona FC: Paulo Gazzaniga - Arnau Martinez, Bernardo Espinosa, Juanpe (81' Joel Roca), Miguel Gutierrez - Oriol Romeu - Yan Couto (69' Toni Villa), Yangel Herrera (59' Valery Fernandez), Aleix Garcia, Rodrigo Riquelme (81' Ivan Martin) - Taty Castellanos (69' Cristhian Stuani).
FC Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Jules Kounde, Eric Garcia (46' Jordi Alba), Roland Araujo, Marcos Alonso - Frenkie de Jong, Sergio Busquets, Gavi - Ousmane Dembele (26' Pedri), Ansu Fati (81' Alex Balde), Raphinha (88' Franck Kessie).
Żółte kartki: Castellanos, Martinez (Girona) oraz Fati, Pedri, Gavi (Barcelona).
Sędzia: Alejandro Ruiz.
Czytaj także:
Kiedy losowanie półfinałów Pucharu Króla? Kiedy odbędą się mecze?
Dogrywka wyłoniła zwycięzcę w derbach Madrytu. Znamy wszystkich półfinalistów Pucharu Króla