Urządzili nielegalny wyścig na publicznej drodze. Prawie doszło do tragedii

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Martin Rose / Na zdjęciu: Jean-Luc Dompe
Getty Images / Martin Rose / Na zdjęciu: Jean-Luc Dompe
zdjęcie autora artykułu

W Niemczech jest afera, bo dwaj piłkarze wykazali się kompletnym brakiem odpowiedzialności. Samochód jednego z nich zakończył szalony rajd na przystanku autobusowym.

W tym artykule dowiesz się o:

Wszystko zaczęło się w momencie, gdy do niemieckich mediów trafiła informacja, że w hamburskiej dzielnicy St. Pauli ktoś rozbił samochód na przystanku autobusowym. Auto to luksusowe BMW, więc można było przypuszczać, że należy do kogoś zamożnego. Dziennikarze "Bilda" podjęli trop.

W ten sposób wyszło na jaw, że pojazd jest zarejestrowany na Jeana-Luca Dompe. Zawodnik Hamburgera SV w wypadku doznał niegroźnego urazu ręki. To jednak nie wszystko, bo wyszło na jaw, że piłkarz chwilę wcześniej brał udział w nielegalnym wyścigu.

Konkurentem Francuza był William Mikelbrencis. To 18-latek, który także jest zawodnikiem HSV. On kierował Mercedesem. Co ciekawe, kiedy Dompe uderzył w przystanek, to młodszy kolega zatrzymał się i razem uciekli z miejsca wypadku.

Sprawą zajmuje się policja i niewykluczone, że piłkarzom zostaną postawione zarzuty. Także klub prowadzi własne śledztwo, które może zakończyć się karami dyscyplinarnymi.

Niemieckie media przypominają, że Dompe i Mikelbrencis trafili do Hamburga przed tym sezonem. Szybko złapali bardzo dobry kontakt i stali się bliskimi przyjaciółmi. Teraz ta znajomość obu może dużo kosztować.

Zapytał o przyjazd de Jonga. Co za odpowiedź! >> Nie interesował się losem chorej córki? Zarzut wobec byłego gracza Barcelony >>

ZOBACZ WIDEO: Piłkarz o nietypowym... nazwisku zaproponowany Legii. Robiłby furorę w Polsce!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)