Obie ekipy przystąpiły do piątkowego starcia po dwóch porażkach z rzędu, mimo to faworyt był jasny. "Kolejorz" musiał walczyć o ponowny awans do europejskich pucharów i to od niego oczekiwano, że będzie dyktować warunki na boisku.
Tak było i to dosłownie od pierwszego gwizdka. Podopieczni Johna van den Broma prowadziliby już po 15 sekundach, gdyby w doskonałej sytuacji Jesper Karlstrom nie trafił w stojącego na linii strzału Mikaela Ishaka.
Gdańszczanie mieli w tej sytuacji mnóstwo szczęścia, lecz to im niewiele dało. Bronili się tak głęboko, że przypominało to oczekiwanie na egzekucję. I egzekucja nadeszła w 25. minucie, gdy precyzyjnie z prawego skrzydła dośrodkował Pedro Rebocho, a nie do obrony przy słupku główkował Antonio Milić.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką wyczynia cuda. Zobacz popisy gwiazdy Barcelony
Reakcja Lechii? Żadna. Drużyna Marcina Kaczmarka udowodniła w stolicy Wielkopolski, że jest w całkowitym rozkładzie. Na przerwę schodziła zresztą z bagażem dwóch goli, a tego drugiego w zasadzie wbiła sobie sama. Jarosław Kubicki wycofał piłkę do Dusana Kuciaka, Słowak miał wystarczająco dużo miejsca, by spokojnie ją wybić, mimo to trafił w nadbiegającego Michała Skórasia i w takich kuriozalnych okolicznościach zrobiło się 2:0.
W drugiej połowie trener gdańszczan próbował ratować wynik zmianami, jednak to było wołanie o cud, bo jego podopieczni byli całkowicie bezradni. Z wszelkich nadziei odarł ich Ishak, który w zamieszaniu w polu karnym opanował piłkę i choć uderzył wprost w Kuciaka, to bramkarz Lechii znów interweniował źle i pozwolił, by piłka przekroczyła całym obwodem linię bramkową. Damian Sylwestrzak szybko rzucił okiem na sygnalizację asystenta i wskazał na środek boiska.
Po tym ciosie Marcin Kaczmarek już nie wstawał z ławki, a jego zawodnicy chcieli tylko dotrwać do ostatniego gwizdka bez większych strat. Nawet to im się nie udało. Wynik na 5:0 ustalił Kristoffer Velde. Rezerwowy skrzydłowy miał dużo miejsca w polu karnym i na 4:0 uderzył idealnie przy dalszym słupku. Dublet natomiast skompletował z pomocą rykoszetu od Joela Abu Hanny.
Obraz nędzy i rozpaczy - tak można podsumować występ gdańszczan w Poznaniu. Warto oczywiście docenić "Kolejorza", który przełamał się w bardzo efektownym stylu, lecz rywal nie zrobił kompletnie nic, by mu w tym przeszkodzić.
W takiej dyspozycji jak w piątek Lechia niechybnie będzie zmierzać do spadku. Poznaniacy natomiast wracają na podium.
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 5:0 (2:0)
1:0 - Antonio Milić 25'
2:0 - Michał Skóraś 44'
3:0 - Mikael Ishak 67'
4:0 - Kristoffer Velde 83'
5:0 - Kristoffer Velde 88'
Składy:
Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira, Filip Dagerstal, Antonio Milić (46' Bartosz Salamon), Pedro Rebocho, Jesper Karlstrom (77' Joao Amaral), Nika Kwekweskiri, Michał Skóraś (71' Kristoffer Velde), Afonso Sousa (71' Filip Marchwiński), Adriel Ba Loua, Mikael Ishak (71' Artur Sobiech).
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Rafał Pietrzak, Joel Abu Hanna, Mario Maloca, Jakub Bartkowski (79' Filip Koperski), Jarosław Kubicki, Ilkay Durmus (59' Kacper Sezonienko), Maciej Gajos (59' Jakub Kałuziński), Bassekou Diabate (59' Kevin Friesenbichler), Dominik Piła, Łukasz Zwoliński (79' Marco Terrazzino).
Żółte kartki: Nika Kwekweskiri, Adriel Ba Loua, Kristoffer Velde (Lech Poznań) oraz Bassekou Diabate (Lechia Gdańsk).
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).
Widzów: 12 541.