"Oni się boją". Santos popełnił ogromny błąd?

- Było wiele afer w polskim futbolu, ale ta jest jedną z najgorszych - mówi wprost o temacie premii dla piłkarzy Tomasz Redwan, ekspert marketingu sportowego.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Na zdjeciu: reprezentacja Polski WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjeciu: reprezentacja Polski
Temat premii wrócił podczas pierwszego zgrupowania kadry piłkarzy pod wodzą nowego selekcjonera reprezentacji Polski, Fernando Santosa. Przypomnijmy: jak informowali dziennikarze Wirtualnej Polski Dariusz Faron i Szymon Jadczak, premier Mateusz Morawiecki obiecał piłkarzom co najmniej 30 mln złotych do podziału za awans z grupy podczas mundialu w Katarze. Informacja gruchnęła zaraz po tym, jak nasza reprezentacja odpadła z turnieju (więcej TUTAJ).

Gdy sprawa przerodziła się w wielką aferę, głos zabrali Czesław Michniewicz, Robert Lewandowski i Grzegorz Krychowiak. Wszyscy powtarzali, że w kadrze nie doszło do kłótni o pieniądze. Tuż przed startem obecnego zgrupowania temat ponownie stał się nośny z powodu wywiadu bramkarza Łukasza Skorupskiego dla "Przeglądu Sportowego". - Wychodzimy z grupy i zamiast się cieszyć, nagle zaczęliśmy kłócić się o tę premię. Ci mają mieć tyle, inni tyle. Ale to tak się kłóciliśmy, że nie gadaliśmy z pewnymi zawodnikami - opowiada reprezentant.

Najprawdopodobniej dlatego Fernando Santos zarządził w kadrze cisze medialną. To on miał podjąć decyzję o zakazie rozmów piłkarzy z mediami do piątkowego meczu z Czechami. Decyzję selekcjonera i echa afery premiowej komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty Tomasz Redwan, ekspert do spraw marketingu sportowego.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak wróci do reprezentacji Polski? "Nie wykluczam tego"

Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Czy cisza medialna ma sprawić, że kibice znów pokochają kadrę po gorzkim mundialu w Katarze?

Tomasz Redwan, ekspert do spraw marketingu sportowego: Cisza w żadnym wypadku nie jest dobra. Najlepsza jest komunikacja. Jednak sytuacja w Polsce jest taka, że kibice nie odwrócą się od reprezentacji Polski, bo to najważniejsza drużyna w kraju. Oni wybaczą jej bardzo wiele, a może i wszystko. Zrobią to, by obejrzeć mecz z nadzieją, żebyśmy tylko w końcu zaczęli grać na miarę naszych aspiracji. Myślę więc, że to nie wpłynie na wizerunek kadry. A szkoda.

Inna rzecz mnie zastanawia. Trener to najęty pracownik i nie powinien ogłaszać, czego zechce. Jeśli już ma zapaść cisza medialna, to powinien ogłosić ją pracodawca, czyli PZPN za pośrednictwem prezesa lub rzecznika, który wytłumaczyłby decyzję. Nie wiem, czy trener rozumie sprawę premii w Katarze. A wywiad Łukasza Skorupskiego jest jak granat wrzucony do latryny. Szambo wybiło, a kibice chcieliby w końcu wiedzieć, co tam się stało.

Skoro wy, dziennikarze, domyślacie się jedynie, dlaczego cisza medialna zapadła, to popełniono błąd. Wy jesteście pośrednikiem między kadrą a kibicem i powinniście znać powody decyzji trenera. To sprawa, którą dla dobra kadry ktoś powinien wyjaśnić. Ludzie, którzy niekiedy są w trudnej sytuacji ekonomicznej lub psychologicznej, mają prawo wiedzieć, co dzieje się w ich ukochanej drużynie.

Czy ma pan piłkarzom za złe, że przed Skorupskim nikt tak szczegółowo nie opisał afery premiowej?

Nie. Czy mam mieć za złe złodziejowi, że ukradł i się nie przyznaje? Oni się boją. Być może ten nacisk na Santosa i ciszę medialną jest spowodowany ich reakcją. Że padnie coś, czego opinia publiczna już nie zniesie. Że padną prawdziwe kwoty i prawdziwe systemy podziału i okazałoby się, że paru idoli chciałoby zagarnąć mienie o ogromnej wartości.

Czy kolejne nagromadzenie złych emocji wokół kadry może odbić się na atmosferze?

Nierozwiązana i niedopowiedziana afera premiowa kładzie się cieniem na całą reprezentację. Wydawało się, że się zakończyła, a Skorupski wyskoczył i opowiedział coś, czego się nie spodziewaliśmy. Pamiętamy, jak piłkarze kłócili się po mistrzostwach w Argentynie w 1978, a Robert Gadocha sam przejął kilkanaście tysięcy dolarów premii od Argentyńczyków bez wiedzy kolegów. Wtedy media nie miały aż takiego dostępu do informacji. Dziś znowu jest afera i to z większymi pieniędzmi. To katastrofa wizerunkowa. Ci ludzie nie potrafili się zachować. Tym bardziej że trzon kadry stanowili doświadczeni zawodnicy z dobrymi pieniędzmi na kontach. A że niby chcieli przekazać premię na cele charytatywne? Być może, ale my o tym nic nie wiemy. Ta nierozwiązana sprawa zamiast zakończyć się wraz z mundialem, rozpoczyna nowy okres w reprezentacji. I być może na tym polega błąd Santosa, że do tego dopuścił, a teraz każe piłkarzom być cicho. Oczyśćmy atmosferę.

A nie uważa pan, że PZPN i piłkarze po prostu nie czują się wobec dziennikarzy zobowiązani? Sam pan powiedział, że kibice im wszystko wybaczą. 

Przede wszystkim w kadrze nie ma wzorców kreowania wizerunku, który wyznaczałby, co robi trener i piłkarze. A powinien być jasny. Powinno być ustalone, kto przychodzi na konferencje, jak piłkarze będą komunikować się z dziennikarzami. Nie powinno być sytuacji jak w poniedziałek, że na konferencję przyszedł mało znany zawodnik, który dostał pierwsze powołanie i nie było z nim o czym rozmawiać. Jan Tomaszewski ma rację, że to kpina. A może bierze się to stąd, że jako dziennikarze nie potraficie wyegzekwować warunków do pracy. Wprawdzie bitwa mediów z kadrą to teraz najgorsze, co może być, ale jednak powinniście zareagować.

Czy to nie jest błąd PZPN-u, że nikt nie wpadł na to, by temat premii ostatecznie wyjaśnić przed przyjściem nowego trenera?

Mieliśmy już dwie takie sytuacje z udziałem poprzedniego selekcjonera. Jego zwolnienie wymykało się racjonalnemu wytłumaczeniu, bo zrealizował cele z kadrą. Ale było wiadomo, że jak kurz po turnieju opadnie, to znowu skoczycie mu do gardła. A Czesław Michniewicz doskonale wiedział, że nie jest w stanie w żaden sposób się wytłumaczyć ze swojej przeszłości. A kiedy pojawiła się nowa sytuacja z premiami, to Michniewicz znów nic nie zrobił. Liczył, że przy szczekających psach karawana pojedzie dalej. Wychodzi brak wzorców w polskich związkach sportowych i brak mechanizmów reagowania. Kiedy pojawi się afera, to wszyscy wychodzą z założenia, że minie parę dni i temat ucichnie. A chodzi o to, by uspokoić opinię publiczną. W temacie premii nie powiedziano nic. Ludzie przeczytali mdłe wywiady Roberta Lewandowskiego i Grzegorza Krychowiaka, których nie dało się zrozumieć. Skorupski wrzucił granat, sprawa stała się wyraźna i odciska piętno na myśleniu kibiców o premiach. Jeśli było tak, jak on powiedział, to Stadion Narodowy w poniedziałek powinien być pusty.

Ale nie będzie.

Mało tego, szybko zabraknie biletów w sprzedaży. Załóżmy jeszcze, że z Czechami w piątek będzie przyzwoity wynik, to kibice będą kibicować piłkarzom, a w takim wypadku nikt się nie przyzna, że ich nie lubi.

Za parę lat może ktoś jeszcze opowie, jak było z premiami. Tylko wtedy nie będzie to już nikomu potrzebne. Było wiele afer w polskim futbolu. Ta jest jedną z najgorszych. Prawda jest brutalna: Polacy codziennie czytają o ludzkich dramatach, braku pracy i pieniędzy, braku dofinansowania na leki i szpitale, a panowie kłócili się o to, kto i ile ma dostać i to z naszych podatków. I o ile dobrze rozumiem, najwięcej chcieli ci, którzy już mają najwięcej. Prof. Władysław Bartoszewski powiedział kiedyś, że jeśli nie wiesz, jak się zachować, to zachowaj się przyzwoicie. Tym dorosłym mężczyznom zabrakło podstawowej przyzwoitości.

Rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Nie ma sentymentów. Santos podziękował kilku gwiazdom kadry
To już jakieś fatum! Kolejny kadrowicz nie dokończył treningu

Czy Polska awansuje na Euro 2024?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×