Poznański żółw rodem z Peru

Gdy Hernan Rengifo przychodził do Lecha Poznań posiadał pseudonim "El Charapa", czyli tłumacząc na język polski "Żółw". W większości meczów Peruwiańczyk rzeczywiście nie poruszał się po boisku zbyt szybko, ale wykonywał dla zespołu sporo pracy. Jego ksywka prawdziwego znaczenia nabrała w ostatnich tygodniach, gdy Rengifo zaczął przechodzić obojętnie obok meczów Kolejorza.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Hernan Rengifo do poznańskiego klubu trafił latem 2007 roku. Miał być snajperem z prawdziwego zdarzenia. Peruwiańczyk rzeczywiście wykazywał się niezłym instynktem strzeleckim. Potrafił rozegrać naprawdę dobre spotkania, ale również takie, gdzie kompletnie rozczarowywał, człapiąc po boisku, jakby chcąc przypomnieć o swoim pseudonimie. Rengifo w dwóch poprzednich sezonach ekstraklasy zdobył 21 bramek, co można uznać za wynik satysfakcjonujący. Co najważniejsze dołożył wiele ważnych trafień w Pucharze UEFA.

Mimo iż peruwiański "El Charapa" nigdy nie imponował nadmierną ruchliwością, to i tak był bardzo ważnym ogniwem drużyny prowadzonej przez Franciszka Smudę. Jego ksywa nie pochodzi co prawda od stylu gry, choć znakomicie go oddaje, lecz od miejsca urodzenia.

Problemy z Rengifo pojawiły się pod koniec zeszłego sezonu, gdy rozpoczęły się negocjacje w sprawie wygasającego 30 czerwca 2010 roku kontraktu. O tej sprawie można by nakręcić film, bowiem jego menedżer Ricky Schanks wielokrotnie zwodził zarząd Lecha i ostatecznie nie doszło do porozumienia. Coraz częściej mówiło się, że w takim układzie Hernan będzie musiał usiąść na ławce rezerwowych. Trener Jacek Zieliński nie rezygnował jednak z usług klasowego snajpera, ale ten nie odwdzięczał się dobrą grą, a w większości meczów rozczarowywał, kompletnie nie angażując się w grę.

W pewnym momencie miarka się przebrała i po słabych wynikach osiąganych przez cały zespół, Rengifo został przesunięty do drużyny Młodej Ekstraklasy. W prasie pojawiały się informacje, że jest to skutek braku podpisu pod nowym kontraktem. - Jest to totalna bzdura. Hernan od półtora miesiąca pokazywał, że czeka tylko na zakończenie kontraktu. Wybierał sobie mecze, w których chciał grać. Angażował się w minimalny sposób i taka decyzja musiała zostać podjęta, bo już nie mogłem patrzeć na to, w jaki sposób wszystko się rozłazi - tłumaczy Zieliński, który dodaje, że nie była to decyzja podjęta przez zarząd i narzucona trenerowi. - Ja podjąłem decyzję o przesunięciu Hernana do Młodej Ekstraklasy po meczu ze Stalą Stalowa Wola. Wtedy pękł wrzód, który zbierał się od dłuższego czasu. Nie ma to nic wspólnego z nieprzedłużeniem umowy. Nigdy w życiu nie zrezygnowałbym z zawodnika, który gra dobrze w piłkę i oddaje serca dla klubu, tylko dlatego, że za rok kończy mu się kontrakt i nie chce go przedłużyć. Hernan o tym wie, bo z nim rozmawiałem.

Po decyzji Zielińskiego, którą zaakceptował zarząd, Peruwiańczyk rozpoczął treningi z Młodą Ekstraklasą i zapewniał, że podejdzie do tego z pełnym zaangażowaniem. Potwierdził to w meczu z Arką Gdynia, gdy zdobył dwie bramki i rozegrał poprawne zawody. Chwalił go nawet trener Jerzy Cyrak, ale to nie spowodowało przywrócenie Rengifo do pierwszej drużyny. Nie pomogła nawet bramka dla reprezentacji Peru w spotkaniu z Argentyną. - To tylko potwierdza, że Hernan wybiera sobie mecze, w których chce grać - mówią w poznańskim klubie. - Wchodząc na mecz z Argentyną w reprezentacji Peru jest wstanie szarpnąć i strzelić bramkę przez 17 minut, a u nas jak wchodzi na kilkadziesiąt minut, to mówi, że przez ten czas nawet Ronaldinho by nic nie pokazał. Uważam go za bardzo dobrego zawodnika i fajnego chłopaka, ale musi sobie pewne rzeczy w głowie poukładać - dodaje Zieliński.

Jaka przyszłość czeka więc Rengifo? Wydawało się, że po powrocie ze zgrupowania swojej reprezentacji wróci on do zespołu i znajdzie się w kadrze na mecz z Wisłą Kraków, ponieważ Lech ma spore problemy z napastnikami. Klub jednak się nie ugiął i chce, żeby Peruwiańczyk zrozumiał swoje błędy i wrócił do drużyny jak będzie na to gotowy. - Nie przewidujemy możliwości skorzystania z jego usług w meczu z Wisłą. Po pierwsze dlatego, że podjęliśmy taką decyzję i on musi sobie pewne rzeczy przemyśleć. Po drugie zawsze po powrocie z reprezentacji 3-4 dni dochodził do siebie i był pozbawiony normalnego życia - tłumaczy trener Kolejorza.

Ostatnio coraz częściej mówi się, że 26-letni napastnik odejdzie z klubu zimą, aby Lech zarobił na nim chociaż małą kwotę. Czy zobaczymy go jeszcze w pierwszej drużynie? - Trudno powiedzieć. Ma do przemyślenia pewne sprawy. Ja po niedzieli będę chciał się z nim spotkać i porozmawiać. Piłeczka jest po jego stronie. Teraz wszyscy oczekują, że przywrócimy go do drużyny, ale my się nie ugniemy. Hernan musi zrozumieć, że skoro cały czas mówi o swoim profesjonalizmie, bo chce wypełnić kontrakt, to niech go wypełni, ale jak profesjonalista - piekli się Zieliński. - Ja bym bardzo chciał, żeby Rengifo grał w Lechu nawet, gdy nie przedłuży kontraktu. Ale to musi być Rengifo, którego kibice pamiętają sprzed roku, a nie taki, który w Stalowej Woli wychodzi na boisko, aby nie pobrudzić sobie getrów - zakończył trener poznańskiego klubu.

Rengifo ma kilka dni, aby sobie wszystko poukładać i jeśli chce jeszcze zaistnieć w Lechu, to musi zacząć się angażować w grę. Jeszcze kilka miesięcy temu Peruwiańczyk potrafił okupić bramkę kontuzją, a dziś nawet nie chce mu się biegać i nie potrafi stworzyć sytuacji bramkowej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×