Madej w końcu zagrał

Łukasz Madej w spotkaniu z PGE GKS-em Bełchatów na boisku przebywał od pierwszej do ostatniej minuty. Było to pierwsze ligowe spotkanie pomocnika w wyjściowej jedenastce w barwach Śląska Wrocław. - Madej wyglądał dobrze i w meczu z drużyną z Bełchatowa to potwierdził - podsumował na pomeczowej konferencji prasowej jego występ Ryszard Tarasiewicz.

Łukasz Madej jako ostatni dołączył do drużyny Śląska Wrocław. Zawodnik miał spore zaległości treningowe i nie od razu mógł zacząć grać. - Zdaję sobie sprawę, że na razie moja forma fizyczna nie jest odpowiednia. Jeżeli wszystko w tym elemencie poprawię to wiem, że będę dobrze grał w piłkę nożną - mówił jeszcze niedawno pomocnik Śląska w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Madej pracował na treningach i przekonał do siebie trenera Ryszarda Tarasiewicza. Ten postawił na niego w piątkowym pojedynku z PGE GKS-em Bełchatów. Madej po raz pierwszy w tym sezonie zagrał od pierwszej minuty. W sumie na murawie przebywał on od początku do samego końca spotkania. Po zawodach mógł on być zadowolony ze swojej postawy, gdyż zaprezentował się całkiem przyzwoicie. - Madej wyglądał dobrze i w meczu z drużyną z Bełchatowa to potwierdził. Na pewno stać go jeszcze na dużo, dużo więcej. Ma bardzo dużą swobodę w wygrywaniu pojedynków jeden na jeden i piątek to pokazał. Tak jak jednak mówię - ta dyspozycja fizyczna jeżeli będzie lepsza, to takie akcje jakie pokazał będzie robił nie co cztery, pięć minut tylko co minutę, dwie - podsumował jego występ na konferencji prasowej po spotkaniu w Bełchatowie trener Śląska, Ryszard Tarasiewicz.

Źródło artykułu: