10. kolejkę ekstraklasy komentuje Wojciech Stawowy

- Myślę, że nie było meczu, który mógł bardzo zaskoczyć. Jednak do tego grona może zaliczać się ewentualnie remis Piasta z Legią. Szkoda, że gospodarze nie potrafią wykorzystywać atutów własnego boiska. Mówię tutaj o Cracovii, ale ona i tak gra w Sosnowcu i nie jest to samo co na swoim własnym stadionie - 10. kolejkę ekstraklasy specjalnie dla SportoweFakty.pl komentuje Wojciech Stawowy.

Bartosz Wiśniewski
Bartosz Wiśniewski

W pierwszym meczu tej kolejki PGE GKS Bełchatów pokonał 2:0 Śląsk Wrocław. - Gospodarze mieli zdecydowaną przewagę. Po tym nieudanym początku wszystko wraca do normy, a Śląsk ma po prostu kryzys - mówi Wojciech Stawowy dla naszego serwisu. - Ruch to rewelacja tych rozgrywek. Myślę, że jest to drużyna dobrze grająca w piłkę, ale też mająca szczęście, ponieważ Lechia stwarzała sobie sytuacje i wcale nie była gorsza od swoich rywali. W ekipie z Chorzowa drugą młodość przeżywa Andrzej Niedzielan.

Cracovia w Sosnowcu uległa Polonii Bytom 1:2. - Bytomianie z Ruchem są dużą niespodzianką, bo nikt się nie spodziewał, że to oni będą zagrażać Wiśle w walce o mistrzostwo Polski. Zasłużenie wygrali goście, bo krakowianie nie nawiązali z nimi żadnej walki. Piast niespodziewanie zremisował 1:1 z Legią Warszawa. - Na pewno jest to zaskoczenie, bo przecież legioniści walczą o majstra i z zespołami teoretycznymi słabszymi powinni wygrywać. Piast może nie gra pięknej piłki, ale zdobywa punkty i to się liczy - kontynuuje.

- Polonia Warszawa nareszcie wygrywa w lidze po dłuższej przerwie. Odra mimo zmiany trenera tego zwycięstwa nie może odnieść. Chociaż podobała mi się ich gra, co może wynikało z tego, że poloniści chcieli grać w kontry. Szybko strzelona bramka ustaliła ten mecz. Arka Gdynia po remisie 1:1 z Lechem Poznań wygrała w Kielcach z tamtejszą Koroną 1:2. - Myślę, że gospodarze przeważali przez cały czas, ale nie zawsze jest tak, że wygrywa lepszy. Arka grała konsekwencje. Uważam, że najsprawiedliwiej byłoby, gdyby padł remis.

W hicie 10. kolejki, w którym Lech podejmował Wisłę Kraków lepsi o jedną bramkę okazali się lechici. - Mecz stał na bardzo wysokim poziomie i fajnie się go oglądało, bo akcje szybko przenosiły się z jednej bramki na drugą. Gdyby Wisła wykorzystała swoje szansę, a sędzia byłby w lepszej formie i podyktował ewidentny rzut karny dla krakowian to pojedynek ten mógł się skoczyć zupełnie inaczej. Mecz ten odbywał się na takiej zasadzie, że kto pierwszy strzeli bramkę to zainkasuje trzy punkty - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×