Michał Gałęzewski: Czy wchodząc jako inwestor do Lechii Gdańsk spodziewał się pan tego, że w tak niedługim czasie uda się podpisać umowę z tak dużą firmą marketingową?
Andrzej Kuchar: Ciężko na to pracowaliśmy, żeby taka umowa doszła do skutku.
Czy ta współpraca to kolejne założenie planu inwestowania w Lechię?
- Mamy plan budowania jak to się w Gdańsku ładnie mówi - Wielkiej Lechii. Jest to element tego planu. Mamy następne etapy. W listopadzie będzie kolejna ciekawa umowa dla Lechii, dotycząca już spraw sportowych. Mam nadzieję, że będziemy szli do przodu tak, jak planujemy.
Może pan coś więcej zdradzić co to za umowa?
- Nie mogę. Powiemy to wszystkim dziennikarzom. Mamy taką zasadę, aby do wszystkich przedstawicieli mediów być tak samo uczciwi. Dlatego robimy konferencję i na niej to ogłaszamy. Podobnie będzie w listopadzie.
Ponad rok temu Lechia zagrała pierwszy mecz w Ekstraklasie po latach, w styczniu przyszedł pan do klubu. Co będzie dalej?
- Chcemy na nowym stadionie grać w europejskich pucharach i to jest nasz cel.
Lechia ma kandydować do bycia operatorem stadionu. Umowa ze Sportfive ma w tym pomóc?
- Ta umowa nie warunkuje zostania przez Lechię operatorem. Lechia musi grać jednak na nowym stadionie i to właśnie jest warunek ze strony Sportfive. Sportfive nie jest w stanie obłożyć reklamami stadionu na Traugutta. Musimy grać na stadionie w Letnicy. Lechia Operator, to zupełnie co innego. Spółka pod taką nazwą wystartuje w przetargu o bycie operatorem stadionu. Nie ma to jednak żadnego związku z umową. Lechia Operator, to spółka, której stuprocentowym udziałowcem jest Lechia S.A. Naturalnie przy przetargu będziemy korzystać z doradctwa Sportfive, to naturalne.
Nie macie zamiaru wciągnąć Sportfive do udziału w przetargu?
- Nie myślimy o tym.
Pan Placzyński potwierdził kwoty, o których pan mówił przy okazji przyjścia do Lechii, czyli budżet rzędu 60-80 milionów złotych...
- Chcemy mieć taki budżet już w drugim sezonie po wejściu na nowy stadion, czyli w sezonie 2012/13.
Jak wiadomo, na inauguracje stadionu w Gdańsku-Letnicy zostaną rozegrane dwa mecze – jeden zagra Reprezentacja Polski, drugi Lechia Gdańsk...
- Sportfive złożył gwarancję, że na inaugurację stadionu zostanie rozegrany mecz z Juventusem Turyn. Takie mecze kontraktuje się 2-3 lata naprzód. Do wyboru był albo Real Madryt, albo Juventus. Oferta Realu była jednak za droga. Złożyliśmy już Juventusowi gwarancje finansowe.
Wróćmy do spraw bieżących. Jest pan zadowolony z dotychczasowych wyników Lechii Gdańsk w tym sezonie?
- Tak średnio, zawsze może być lepiej. Nie mieszam się jednak w sprawy kadrowe, o tym wszystkim decyduje Kafar (Tomasz Kafarski, dop.red.). Spotykamy się raz na jakiś czas, wymieniamy uwagi, ale nie dotyczą one bezpośredniego zarządzania drużyną, czy funkcjonowania. Kafar ma zbudować dobry zespół współpracowników, który ma mu pomóc zbudować dobrą drużynę. Ma do tego zarząd, budżety i tak to funkcjonuje. Wiadomo, że zespół trzeba systematycznie wzmacniać. To jest oczywiste.
Zimą chciałby pan jednak zapewne widzieć Lechię na takim, a nie innym miejscu w tabeli...
- Mówimy o celach. Drużyna dostała cel zakończenia sezonu w pierwszej ósemce i tutaj się nic nie zmienia.
Czy w rundzie zimowej będą przeznaczone jakieś większe pieniądze na transfery?
- To nie jest kwestia pieniędzy, a zawodników, jacy będą mogli wzmocnić zespół.
Mówił pan przy okazji przejęcia zespołu Lechii Gdańsk, że chciałby pan, aby jak największa procentowa wielkość stadionu była zapełniona kibicami. Jak na razie jak na możliwości stadionu, kibice przychodzą na mecze przy ulicy Traugutta tłumnie...
- Przychodzą, ale musimy na nowy stadion ściągnąć cztery razy więcej ludzi. Na mecz z Juventusem ściągniemy, ale co będzie potem? Trzeba popracować nad jakością widowiska. Przykładowo moja żona była raz na meczu Lechii, a był to dla niej pierwszy mecz sportowy na trybunach. Była na meczu ze Śląskiem, w przerwie wyszła ze stadionu mówiąc "nudne jak cholera" (śmiech, dop.red.).